#

Pecunia non olet?

Co sprawia, że sięgają Państwo po taką, a nie inną książkę? Powodów z pewnością jest wiele. Czasami to intrygująca okładka, czasem okładkowy opis, mocny blurb innego pisarza czy ciekawa recenzja. Bywa, że wystarczy samo nazwisko autora. A może decyduje jakiś impuls, rzut oka, to tajemnicze "coś" lub ... po prostu rewelacyjny tytuł. O tak! Zdarza mi się, że to właśnie tytuł przykuwa moją uwagę. Szczególnie wtedy, jeśli jest on nieoczywisty, dający się interpretować na wiele sposobów i zostawiający szeroki margines dla wyobraźni. Tak właśnie było w przypadku debiutu Olgierda Hurki - tytułowe "Znamię" oraz jedno zdanie z okładki charakteryzujące autora, który "tworzy prowokującą do myślenia prozę, w której akcja stanowi wehikuł dla pogłębiana rysu psychologicznego postaci konfrontowanych z dramatycznymi wydarzeniami" wystarczyły, bym poczuła czytelniczy zew krwi. W końcu signum "kryminałolub" zobowiązuje ;-) przeczytaj fragment

Michał Tumski jest szefem polskiego oddziału kancelarii prawniczej Marshall&Greensberg. Kancelaria ta specjalizuje się w przejęciach firm i cieszy się w środowisku wypracowaną przez lata i w pełni zasłużoną renomą. Teraz jednak, choć rynek aż kipi od potencjalnych klientów, a Tumski ma do dyspozycji zgrany i profesjonalny zespół prawników, kancelaria boryka się z pewnymi kłopotami. Dopiero co zakończony audyt z centrali w Londynie nie wypadł dla prawnika pomyślnie. Przed Michałem ważne decyzje. Musi na chłodno ocenić sytuację w firmie. Czy to tylko przejściowe trudności, czy też to już pora, by bić na alarm, wdrażać program naprawczy lub – co gorsza – liczyć się z utratą stanowiska? Jakby tego było mało w tajemniczych okolicznościach znika jedna z pracownic kancelarii – Joanna Szymalak. W biznesie jednak nie ma miejsca na sentymenty - umowy zobowiązują, a liczba zer na kontach musi się zgadzać. Do czasu wyjaśnienia sprawy zaginięcia ktoś więc musi przejąć jej obowiązki. Z uwagi na wysokie stanowisko Joanny to sam Michał podejmuje się tego zadania. Dość szybko odkrywa pewne niuanse, które nie do końca pozostają w zgodzie z polityką kancelarii. Nawet on, doświadczony prawnik, nie rozumie niektórych posunięć i decyzji, zarówno koleżanki po fachu, jak i zainteresowanych klientów. I nawet nie jest świadomy, że tym samym został wplątany w sytuację, z której prawdopodobnie nie ma dobrego i bezpiecznego wyjścia. A sytuacja wygląda na rozwojową... Co zatem stało się z Joanną? Czy jej zniknięcie miało związek z którąś z prowadzonych spraw? Zniknęła, bo chciała? Czy też ktoś pomógł jej zniknąć?

W tym samym czasie trwa policyjne dochodzenie. W zespole prowadzącym sprawę zaginięcia Szymalak jest Agnieszka Moroz. To młoda, niedoświadczona, lecz niezwykle ambitna i dociekliwa policjantka. Ale przede wszystkim to silna kobieta. Agnieszka bowiem nieustająco mierzy się z przeciwnościami losu – zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Nie jest jej lekko – ma pracę, która wymaga od niej dyspozycyjności, a ona przecież samotnie wychowuje synka, a przy tym zmaga się z podstępną i, niestety, postępującą chorobą. Chorobą, która – z czego policjantka doskonale zdaje sobie sprawę i robi wszystko, by odsunąć ten moment – w końcu uniemożliwi jej wykonywanie wymarzonego, ale przecież wymagającego sprawności fizycznej zawodu. Moroz jednak uparcie dąży do wyznaczonych sobie celów. Nierażona daje z siebie wszystko i odnajduje w zdominowanym przez mężczyzn środowisku. Odnajduje, pomimo tego, że nawet w wydziale spotyka się z protekcjonalnym traktowaniem i seksistowskimi docinkami. Czy uda się jej rozwiązać zagadkę? Czy zdąży? Czy w końcu jej własne problemy nie będą rzutować na przebieg dochodzenia, a chęć wykazania się i udowodnienia innym (a może przede wszystkim sobie?), że da radę oraz presja czasu nie przysłonią ważnych detali i nie zaburzą obiektywnego oglądu sytuacji?

Przyznam, że z reguły dość ostrożnie podchodzę do literackich debiutów. Szczególnie, gdy jest to debiut w gatunkach tak wyeksploatowanych jak thriller czy kryminał. Popularność obu sprawia, że pisarzom coraz trudniej uniknąć powielania ogranych schematów i zaskoczyć czytelnika. Czytając "Znamię" Olgierda Hurki naprawdę nie mogłam uwierzyć, że to jego pierwsza powieść. Autor stworzył bowiem zaskakująco dojrzałą, wielopoziomową opowieść, w której wątki obyczajowe przeplatają się z kryminalnymi, a trudna przeszłość z jeszcze trudniejszą teraźniejszością. Hurka odważnie przekracza ramy gatunku kładąc nacisk na językową elegancję, dopracowaną warstwę psychologiczną powieści i gęste od realiów tło społeczne. To procentuje – powieść zachwyca literackim kunsztem, wielowymiarowymi postaciami, niepokojącym, niejednoznacznym klimatem i przejrzystą, lecz niesztampową konstrukcją.

"Znamię" to przede wszystkim powieść o człowieku. O dwójce życiowych rozbitków, których los zetknął w dość nietypowych i bardzo niesprzyjających okolicznościach. I choć oboje nie ustają w dotarciu do prawdy, a ich relacja opiera się na zależności śledczy-świadek, to i tak odnosi się wrażenie, że z biegiem czasu sprawa zaginięcia Joanny staje się nadal ważnym, ale już tylko tłem. Tłem do wnikliwej analizy psychologicznej. Z każdą bowiem przeczytaną stroną czytelnik obserwuje, jak Olgierd Hurka z chirurgiczną wręcz precyzją drąży dusze i umysły swoich bohaterów. Autor prowadzi swoją opowieść konsekwentnie, odsłaniając tyle, ile jest to w danym momencie konieczne, by uzupełnić lub - wręcz odwrotnie – zniekształcić obraz postaci, który tworzy się w umyśle odbiorcy. Hurka nie boi się przy tym niedopowiedzeń, półcieni czy nawet dwuznaczności moralnych.

Debiut Olgierda Hurki to również powieść o cierpieniu. Tym fizycznym i tym egzystencjalnym. "Znamię" to dwa życiorysy i dwa dramaty. Dwie historie i dwie - jakże różne - próby radzenia sobie z przejmującym bólem. To opowieść o traumatycznych doświadczeniach, kruchości ludzkiego życia, bolesnej stracie, niezrealizowanych marzeniach i tragicznych wyborach. Obok takich doświadczeń nie sposób przejść obojętnie! Lektura "Znamienia" to naprawdę potężny ładunek emocjonalny, który wgryza się w duszę czytelnika, poruszając ją do głębi. To stawianie pytań i pobudzanie czytelnika do poszukiwania odpowiedzi. I nikt nie obiecuje, że będzie łatwo - w powieści Hurki nic nie jest do końca ani czarno-białe, ani przesądzone.

"Znamię" to w końcu powieść, w której zderzają się dwa światy - świat wielkich pieniędzy, podejrzanych interesów i potężnych, bezwzględnych i niebezpiecznych ludzi oraz świat, w którym brak pieniędzy wymusza rezygnację z niezależności. I choć światy te zdają się być bardzo odległe, to przecież funkcjonują tuż obok siebie, a niejednokrotnie wręcz się przenikają. W obu żyją ludzie, którzy by utrzymać się na szczycie (lub tylko na powierzchni) bez najmniejszych skrupułów potrafią posunąć się do kłamstw, oszustw, wykorzystywania układów czy nawet szantażu. To ci, których dewizą jest łacińskie powiedzenie - „pecunia non olet”. A przecież niektóre pieniądze śmierdzą... Ba! - nawet cuchną. Pytanie tylko, czy bohaterowie Hurki wyczują ten smród...

Olgierd Hurka napisał niezwykle sugestywną i niemożliwą do odłożenia powieść. Po raz drugi podkreślę, że trudno uwierzyć, iż jest to jego literacki debiut. Nie jestem w tym odosobniona. Świetne pióro autora zostało już zauważone i docenione. Za swoją powieść Olgierd Hurka otrzymał przecież Nagrodę Specjalną im. Janiny Paradowskiej na Międzynarodowym Festiwalu Kryminału Wrocław 2021 oraz miejsce w finałowej szóstce tegorocznego Konkursu o Grand Prix Festiwalu Kryminalna Warszawa.


"Znamię" to przykład wartej zauważenia, świeżej i bardzo dobrej prozy, która pozostawia czytelnika z co najmniej kilkoma znakami zapytania. Ja przeczytałam z niekłamaną przyjemnością i czekam na więcej. Polecam!

O książce

wywiad

fragment do czytania




Ewa Suchoń – nałogowa czytelniczka, która uwielbia swoją pasją zarażać innych. Miłośniczka mrocznych kryminalnych i thrillerowych klimatów. Życiowa optymistka. Zakochana w swoich rodzinnych Beskidach. Pasjonatka fotografowania i smakoszka kawy.