
Tytuł: Rysa
Autorka: Kamila Bryksy
Wydawnictwo: Mięta
Liczba stron: 304
Data premiery: 14 maja 2025
Ostatnie wpisy:
- Wciąga swym mrokiem - recenzja książki "Abyss"
- Przerażająca gra wywiadów o najwyższą stawkę
- Pasjonująca przygoda z bursztynem w roli głównej!
- To jak jazda rozpędzonym bolidem – ostra i niebezpieczna!
- Fascynująca podróż do mroków średniowiecza
- Podróż do tak mrocznego świata, że aż cierpnie skóra!
- Prawda jest okrutniejsza od najbardziej wymyślnej fikcji!
- Nie trzeba od razu skakać na bungee - można sięgnąć po „Dolinę szpiegów”!
- Zakończenie niczym erupcja uśpionego wulkanu!
Dwa rodzeństwa, Bieszczady i noc, która zmieniła wszystko!
Po lekturze „Rysy” Kamili Bryksy przez kilka dni ciągle brzmiał mi w głowie cytat z „Łuku triumfalnego” Ericha Remarque’a – „Nikt nie wydaje się bardziej obcy niż ktoś, kogo się kiedyś kochało”. To prawda prawdziwa do bólu i przeszywająca do szpiku kości. Stanowi też idealną kwintesencję „Rysy”, thrillera psychologicznego o sile manipulacji i toksycznej miłości. Kim się najłatwiej manipuluje? Oczywiście kimś, kto kocha i wierzy bezgranicznie!Akcja „Rysy” toczy się w kilku płaszczyznach czasowych. Jak na porządny thriller przystało, rozpoczyna się od znalezienia zwłok młodej kobiety na nadmorskim klifie. Następnie czytelnik przenosi się dziesięć lat wstecz. Splatają się tam losy dwóch rodzeństw – dwóch braci i dwóch sióstr. Paulina i Julka, Szymon i Jarek to młodzi ludzie, którzy mają przed sobą całe życie – studiują, pracują i snują plany na przyszłość. Paulina jest starsza od Julki i czuje się za nią odpowiedzialna. Siostry są zupełnym przeciwieństwem. Jedna opanowana, rozsądna i planująca każdy krok, a druga roztargniona i idąca na żywioł. Całą wyprawę przygotował Jarek, który już wcześniej przemierzał bieszczadzkie szlaki. Tygodniowy wypad w Bieszczady, który miał być niesamowitą przygodą pozostawia na każdym z nich rysę. Serię złych zdarzeń rozpoczyna zboczenie ze szlaku, bo „Góry nie wybaczają błędów”. To stwierdzenie, które powtarza Jarek, najbardziej zaprawiony w górskich wędrówkach.
Co się takiego wydarzyło, że do domu wróciła jedynie trójka przyjaciół i czy na pewno jeszcze przyjaciół? Co z tym wspólnego ma pewien kundel i studnia? Po tej feralnej nocy nic już nie jest takie, jak dawniej. Wszystko się komplikuje, a przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. Mija dziesięć lat i nagle pojawia się Julka, która zaginęła owej pamiętnej nocy. Tak samo gwałtownie, jak zniknęła! Pozornie uporządkowane życie pozostałej trójki wywraca do góry nogami.
Autorka pewną ręką prowadzi wartką akcję i funduje czytelnikowi prawdziwą huśtawkę emocjonalną. Wie on, że ma do czynienia z wyrafinowanym manipulantem. Jednak trudno mu dociec, kto nim jest, bo każdy z bohaterów prowadzi jakąś własną grę i chce osiągnąć swój cel. Test tu mnóstwo półprawd i niedomówień. Granica między prawdą a kłamstwem jest tak nikła, że zależy wyłącznie od punktu widzenia. Atmosfera się zagęszcza.
„Rysę” czytało mi się bardzo dobrze, bo Kamila Bryksy celnie trafiła w mój czytelniczy gust. Uwielbiam takie skrojone na miarę thrillery psychologiczne, które odsłaniają najmroczniejsze zakamarki ludzkiej duszy. Tu „pierwsze skrzypce” gra toksyczna miłość. Niby sama miłość
nie może być zła, ale jest tak silnym uczuciem, że staje się doskonałym narzędziem manipulacji. Wprawny manipulator zagra bowiem na cudzych emocjach z wprawą godną największego wirtuoza. Wpędzi drugą osobę w poczucie winy i wytłumaczy jej, że sama nie poradzi sobie w życiu.
Lektura „Rysy” utwierdziła mnie w przekonaniu, że o ludzkim życiu decyduje przypadek. Jedno zdarzenie może zniweczyć dosłownie wszystko, bo uruchamia lawinę, której nie można już zatrzymać. Nikt też nie zdaje sobie sprawy, jak może się zachować pod wpływem chwili, kiedy górę wezmą emocje, strach i adrenalina. Przeszłość puka do drzwi w najmniej spodziewanym momencie, a wspólna tajemnica wcale nie łączy.
Z pełną odpowiedzialnością polecam najnowszą książkę Kamili Bryksy, która dostarczyła mi emocji na najwyższym poziomie. Z wypiekami na twarzy śledziłam zawiłe losy bohaterów i nie mogłam się doczekać zakończenia. „Rysę” warto zabrać ze sobą na urlop!
Akcja „Rysy” toczy się w kilku płaszczyznach czasowych. Jak na porządny thriller przystało, rozpoczyna się od znalezienia zwłok młodej kobiety na nadmorskim klifie. Następnie czytelnik przenosi się dziesięć lat wstecz. Splatają się tam losy dwóch rodzeństw – dwóch braci i dwóch sióstr. Paulina i Julka, Szymon i Jarek to młodzi ludzie, którzy mają przed sobą całe życie – studiują, pracują i snują plany na przyszłość. Paulina jest starsza od Julki i czuje się za nią odpowiedzialna. Siostry są zupełnym przeciwieństwem. Jedna opanowana, rozsądna i planująca każdy krok, a druga roztargniona i idąca na żywioł. Całą wyprawę przygotował Jarek, który już wcześniej przemierzał bieszczadzkie szlaki. Tygodniowy wypad w Bieszczady, który miał być niesamowitą przygodą pozostawia na każdym z nich rysę. Serię złych zdarzeń rozpoczyna zboczenie ze szlaku, bo „Góry nie wybaczają błędów”. To stwierdzenie, które powtarza Jarek, najbardziej zaprawiony w górskich wędrówkach.
Co się takiego wydarzyło, że do domu wróciła jedynie trójka przyjaciół i czy na pewno jeszcze przyjaciół? Co z tym wspólnego ma pewien kundel i studnia? Po tej feralnej nocy nic już nie jest takie, jak dawniej. Wszystko się komplikuje, a przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. Mija dziesięć lat i nagle pojawia się Julka, która zaginęła owej pamiętnej nocy. Tak samo gwałtownie, jak zniknęła! Pozornie uporządkowane życie pozostałej trójki wywraca do góry nogami.
Autorka pewną ręką prowadzi wartką akcję i funduje czytelnikowi prawdziwą huśtawkę emocjonalną. Wie on, że ma do czynienia z wyrafinowanym manipulantem. Jednak trudno mu dociec, kto nim jest, bo każdy z bohaterów prowadzi jakąś własną grę i chce osiągnąć swój cel. Test tu mnóstwo półprawd i niedomówień. Granica między prawdą a kłamstwem jest tak nikła, że zależy wyłącznie od punktu widzenia. Atmosfera się zagęszcza.
„Rysę” czytało mi się bardzo dobrze, bo Kamila Bryksy celnie trafiła w mój czytelniczy gust. Uwielbiam takie skrojone na miarę thrillery psychologiczne, które odsłaniają najmroczniejsze zakamarki ludzkiej duszy. Tu „pierwsze skrzypce” gra toksyczna miłość. Niby sama miłość nie może być zła, ale jest tak silnym uczuciem, że staje się doskonałym narzędziem manipulacji. Wprawny manipulator zagra bowiem na cudzych emocjach z wprawą godną największego wirtuoza. Wpędzi drugą osobę w poczucie winy i wytłumaczy jej, że sama nie poradzi sobie w życiu.
Lektura „Rysy” utwierdziła mnie w przekonaniu, że o ludzkim życiu decyduje przypadek. Jedno zdarzenie może zniweczyć dosłownie wszystko, bo uruchamia lawinę, której nie można już zatrzymać. Nikt też nie zdaje sobie sprawy, jak może się zachować pod wpływem chwili, kiedy górę wezmą emocje, strach i adrenalina. Przeszłość puka do drzwi w najmniej spodziewanym momencie, a wspólna tajemnica wcale nie łączy.
Z pełną odpowiedzialnością polecam najnowszą książkę Kamili Bryksy, która dostarczyła mi emocji na najwyższym poziomie. Z wypiekami na twarzy śledziłam zawiłe losy bohaterów i nie mogłam się doczekać zakończenia. „Rysę” warto zabrać ze sobą na urlop!
Małgorzata Chojnicka