Tytuł: Uczeń seryjnego mordercy. Historia nastolatka, który został prawą ręką bestii z Houston
Autorki: Dr Katherine Ramsland, Tracy Ullman
Wydawnictwo: SQN
Gatunek: reportaż
liczba stron: 416
Premiera: 31.07.2024
Ostatnie wpisy:
- Nie trzeba od razu skakać na bungee - można sięgnąć po „Dolinę szpiegów”!
- Zakończenie niczym erupcja uśpionego wulkanu!
- Diabli wiedzą…
- Dwa domy, dwa miejsca, ale czy na pewno dwie historie?
- Życie jest teatrem
- Ta historia mnie zahipnotyzowała!
- Idealna książka na gwiazdkowy prezent!
- Wstrząsa, przygniata i pozostawia z krzykiem na ustach!
- Zdecydowanie najlepsza książka Roberta Małeckiego!
Prawda jest okrutniejsza od najbardziej wymyślnej fikcji!
„Uczeń seryjnego mordercy” to zdecydowanie najtrudniejsza książka, jaką przyszło mi przeczytać. Przeżyłam ją bardzo mocno i będę potrzebowała sporo czasu, by dojść do siebie po tej lekturze.To doskonałe studium psychologiczne seryjnych morderców, a przypadek Candy Mana, czyli „faceta od cukierków” jest zaledwie punktem wyjścia do głębokich rozważań na wielu płaszczyznach. Gdy dokonywał swych zbrodni, pojęcie seryjnego mordercy w zasadzie nie istniało, a policyjni profilerzy mieli się dopiero pojawić. To opowieść o tym, jak rodzi się zło w najczystszej postaci. Psychopatyczne jednostki potrafią „wychwycić” osoby podatne na wpływy i zmanipulować je, używając odpowiednich narzędzi i metod. Czynią z nich swoich uczniów, którzy u nich „terminują”, poniekąd jak u dawnych rzemieślników. Z ofiary stają się katem, ale czy do końca można być przekonanym o ich winie? To problem nader złożony.
Autorki, Katherine Ramsland i Tracy Ullman, podjęły się wyjątkowego zadania, by po pięćdziesięciu latach od ich popełnienia opisać zbrodnie, których dopuścił się Dean Corll w Houston w stanie Teksas. Był on, jak to określiły, drapieżcą seksualnym. Wykorzystywał, torturował i mordował nastoletnich chłopców. Pełna lista ofiar do tej pory nie jest znana. Omotał i uzależnił od siebie dwóch nastolatków – Davida Brooksa i Wayne’a Henleya. Ostatecznie z rąk tego drugiego zginął.
W
perfidny sposób uczynił z nich marionetki w swych brudnych
łapskach. Wykorzystał ich kompleksy, lęki, poczucie krzywdy,
wyobcowania i niedowartościowania. Wystarczyło! Przyprowadzali do
niego chłopców, a on ich wykorzystywał i mordował. Z czasem
zaczęli mu pomagać. Przyszedł jednak dzień, że Wayne nie
wytrzymał. Zastrzelił Corlla i oddał się w ręce policji.
Potrzebował zrzucić z siebie ciężar poczucia winy. Rozpoczęło
się przerażające śledztwo i równie przerażający proces. Jak to
możliwe, że w krótkim czasie, w zasadzie po sąsiedzku ginęli
nastoletni chłopcy, a policja nic z tym nie zrobiła? Nikt nie
okazał się na tyle dociekliwy, by powiązać fakty i zacząć
drążyć! Ofiar na pewno byłoby mniej.
Gdy czytałam o siatce pedofilskich powiązań, cierpła mi skóra. Cierpła mi jeszcze bardziej, kiedy dowiadywałam się o tuszowaniu spraw, niszczeniu dowodów i bezkarności sprawców. Wszystko za sprawą osób bardzo wpływowych z pedofilskimi skłonnościami. Jakby władza i piastowane stanowisko pozwalały na więcej. Jak trzeba mieć zdeprawowany umysł, by szukać coraz bardziej zakazanych podniet? A gdzie sumienie i takie zwyczajne poczucie ludzkiej przyzwoitości? Najgorsze jest to, że mijają lata, pojawiają się coraz doskonalsze metody walki z przestępczością, ale ten „biznes” kwitnie nadal…
Moją uwagę zwróciła jeszcze taka dogłębna charakterystyka drapieżców seksualnych, którzy „zwykle kryją się za maską uroku, wpływowości i sukcesu, dzięki czemu zdobywają sobie zaufanie ludzi. Tak jak iluzjoniści, oni też sięgają po wszystkie możliwe sztuczki, by oszukać percepcję ofiary.” Psychopatyczna osobowość w mistrzowski sposób potrafi się maskować. Im bardziej zaburzona psychika, tym robi to skuteczniej. Później wszyscy się dziwią, że mordował z zimną krwią, a „był takim uczynnym sąsiadem, uroczym człowiekiem, no po prostu do rany przyłóż”.
Uważam, że tę książkę powinien przeczytać rodzic każdego nastolatka, by zrozumiał, że jego dziecko może stać się zarówno ofiarą, jak i katem. Musi być czujnym w obliczu wszelkich podejrzanych zachowań. Zło naprawdę nie śpi…
„Ucznia seryjnego mordercy” polecam czytelnikom o mocnych nerwach. Po tej lekturze nie mogłam spać, ale nie żałuję, że po nią sięgnęłam.
Małgorzata Chojnicka