#

Zatrute relacje

Jakie reagujemy na zagrożenie? Czy staramy się go uniknąć, a może zapobiec mu? To, jak podchodzimy i jak unikamy niebezpieczeństw zależy od nas samych oraz od ludzi, którzy z racji zawodów (policjant, wojskowy, strażak, lekarz, polityk) zapewniają nam bezpieczeństwo. A w każdym razie powinni to robić. Większość z nas nie myśli non stop o tym, jakie tragiczne w skutkach wydarzenie może mieć niedługo miejsce, są jednak osoby, którym spędza to sen z powiek. Choroba, śmierć, wojna albo… zagłada ludzkości to tylko niektóre z nich.

W „Zatrutym ogrodzie” Alex Martwood od razu stawia czytelnika w obliczu gwałtownej śmierci. Na farmę będącą własnością sekty „Arka” (nazwa ta zapewne wszystkim skojarzy się z Arką Noego i przetrwaniem tylko wybranych) został wezwany patrol policji. To jeden z czujnych sąsiadów poczuł się zaniepokojony zachowaniem zwierząt i specyficznym zapachem rozchodzącym się wokół. Po wejściu na ogrodzony teren policjanci natychmiast potwierdzili podejrzenia mężczyzny.

„Wtedy zauważa stopę. Dokładnie tam, w bramie – bosą, z palcami skierowanymi ku niebu i poczerniałą piętą. Reszta ciała jest ukryta za murem. Stopa ma nie więcej niż dwanaście centymetrów.

– Chryste – jęczy Nita. – Są tu dzieci?

Jutro nikt z nas nie będzie tym samym człowiekiem, myśli w duchu.”

Wszystko wskazuje na masowe morderstwo, które przeżyło tylko przyrodnie rodzeństwo: dwoje dzieci i młoda kobieta. To właśnie od nich policja stara się dowiedzieć, co zaszło. Ocalali nie są jednak skłonni to zwierzeń, nie chcą mówić ani o sobie, ani o sekcie, do której należeli. Co ukrywają? Co tak naprawdę stało się na farmie? Dlaczego prawie wszyscy zostali zamordowani i przez kogo? Odpowiedź na to pytanie być może znają ocalali z pogromu, ale oni milczą. Oprócz całkiem zrozumiałej niechęci do dzielenia się wiedzą o „Arce” z „obcymi” powód jest jeszcze jeden: dla Romy, głównej bohaterki, wspominanie zmarłych jest czymś dziwnym.

„Tam gdzie dorastałam, gdy ktoś umierał, nigdy więcej o nim nie mówiliśmy. Tutaj, wśród Martwych, nie jest to takie proste. Spośród dorosłych tylko ja jedna żyję, a wszyscy dookoła chcą rozmawiać wyłącznie o ciałach.”

Sekty. Wszyscy o nich słyszeli, ale podejrzewam, że większość z nas nie miała osobistego kontaktu ani z sektą jako organizacją, ani z jej członkami. A może się mylę? Może wśród czytelników najnowszej powieści Martwood są tacy, którzy mogą coś powiedzieć na ten temat? Jeżeli tak, to będą mieli oni okazję porównać swoje doświadczenia z historią opisaną w „Zatrutym ogrodzie”. Pisarka przedstawia tragiczne wydarzenia, w które zostali uwikłani członkowie sekty oraz nienależąca do niej Sara, ciotka głównej bohaterki. To właśnie z perspektywy tych dwóch kobiet śledzimy rozwój wypadków. Sara jest jedyną rodziną ocalałej trójki i pod jej opiekę trafia dwójka nastoletnich dzieci siostry. Jak się wkrótce okazuje, dzieci nie są zwykłymi nastolatkami, a opieka nad nimi nie jest prosta. Rodzeństwo i ich ciotka żyli w zupełnie innych światach i różni je prawie wszystko. Nie znają świata zewnętrznego, a ich wiedza ogranicza się do tego, czego nauczyli się w sekcie. Ponieważ „Arka” ma zapewnić swoim wyznawcom przetrwanie kataklizmu, który według nich dotknie lada chwila ludzkość, wszystko, co umieją jest z tym związane. Podczas gdy dzieci przebywają pod opieką Sary, Roma musi sama zatroszczyć się o siebie i odnaleźć w zupełnie obcym świecie. Musi przetrwać. Priorytetem jest wyjście na wolność po pobycie w areszcie i w szpitalu psychiatrycznym. Aby tak się stało, Roma musi odbyć szereg rozmów z psychologiem, trudność sprawia jej jednak nawet dobór słów.

Szukam właściwych słów. Wiem, że czeka, aż powiem „sektą”, ale niech mnie szlag, jeśli to zrobię. Nienawidzę tego bardziej niż czegokolwiek w swoim nowym życiu. Tego, że nasze słownictwo tak bardzo różniło się od tego, którym posługują się oni; że muszę szukać ich słów, zamiast używać tych, którymi operowałam przez całe życie.”

Dzięki retrospekcji poznajemy losy Romy sprzed momentu, gdy zostali zamordowani członkowie sekty. Farma, na której dorastała bohaterka było hermetyczne, rządziło się własnymi prawami i zasadami, a członkowie „Arki”, oprócz nielicznych wyjątków, nie mieli kontaktów ze światem zewnętrznym. Teraz kobieta musi nauczyć się żyć obok „Martwych”, jak resztę ludzkości nazywają członkowie sekty. Roma uczy się szybko, a dopinguje ją świadomość, że jest w ciąży i musi się zatroszczyć również o dziecko. Jej reakcja na świat, w którym się znalazła przypomina mi reakcję więźniów po długoletnich wyrokach. Nie wiedzą, jak się posłużyć telefonem komórkowym, co to jest internet, jak pojechać metrem.

„W Weston na zajęciach, które miały przystosować mnie do życia, uczyli mnie, jak dojechać dokądś autobusem, jak robić zakupy, jak zarejestrować się do lekarza, korzystać z karty płatniczej i wyszukiwać rzeczy w internecie.”

Wkrótce okazuje się, że samo przetrwanie to nie wszystko…

Bohaterowie powieści to oprócz Sary członkowie sekty „Arka”, ale mimo wieloletniego prania mózgu i wtłaczania w jednakowe ramy zdecydowanie różnią się między sobą. Niektórzy ślepo zgadzają się ze wszystkim, co powie mistrz, inni pozwalają sobie na samodzielne myślenie, czasem krytykę. Pełnią w społeczności rozmaite funkcje i już samo to różnicuje ich mimo pozornej równości. Alex Martwood pokazuje dynamikę tej grupy, a zmiany związane są z dorastaniem pokolenia, które urodziło się na farmie, dochodzenia do władzy młodych i zmian w strukturze sekty. Te zmiany nie wszystkim się podobają.

Czy zastanawiali się kiedyś Państwo, dlaczego ludzie diametralnie zmieniają swoje życie? Porzucają wszystko i zaczynają od nowa gdzieś indziej? W innym mieście, innym środowisku, z innymi ludźmi? Przyczyn może być wiele, między innymi brak akceptacji we własnym domu, jak to miało miejsce w przypadku matki Romy, która jako nastolatka uciekła od rodziców. Co ciekawe, z bardzo religijnego domu dziewczyna trafiła do sekty, która zapewniła jej to, czego jej poprzednio brakowało: troskę i uwagę. W każdym razie na początku…

Tych, którzy znają twórczość Alex Martwood nie muszę przekonywać, że warto sięgnąć po jej kolejną powieść. Tym, dla których „Zatruty ogród” będzie pierwszym kontaktem z pisarką powiem tak: przeczytałam w dwa wieczory.


O KSIĄŻCE

FRAGMENT DO CZYTANIA

WYWIAD


Agnieszka Pruska

Agnieszka Pruska – od ćwierćwiecza gdańszczanka, nie pracująca w zawodzie nauczycielka, autorka dwóch serii powieści kryminalnych: policyjnej z nadkomisarzem Uszkierem („Literat”, „Hobbysta”, „Żeglarz”, „Spadkobierca) i komediowej z dwoma nauczycielkami w roli głównej ("Zwłoki powinny być martwe i „Wakacje z Trupami”). Nałogowa czytelniczka, posiadaczka czarnego pasa w aikido, cierpi na permanentny brak czasu, lubi bliższe i dalsze podróże.