#

Ta historia mnie zahipnotyzowała!

​„Sześć powodów, by umrzeć” Marty Zaborowskiej to thriller psychologiczny najwyższej próby. Warto po niego sięgnąć, by zatopić się w skomplikowanych relacjach międzyludzkich. Tam nic nie jest takie, jak by się mogło wydawać na pierwszy rzut oka. Każdy bez wyjątku coś ukrywa i trudno rozszyfrować jego pobudki. Czasami trzeba się cofnąć aż do jego dzieciństwa.

Było to moje kolejne spotkanie z twórczością Autorki i powiem szczerze, że ta historia mnie zahipnotyzowała! Specyficzna narracja sprawiła, że chłonęłam poszczególne elementy skomplikowanej układanki niczym gąbka. Czułam się, jak podczas układania puzzli. Nie mogłam się oderwać, bo chciałam jak najszybciej dowiedzieć się, co się stało z Miriam, która w tajemniczych okolicznościach zniknęła w czwartą rocznicę swojego ślubu. Była szczęśliwą mężatką, piękną i utalentowaną kobietą, realizującą swoje artystyczne wizje. Miała kochającego męża, który zapewniał jej luksusowe życie. Czy ktoś zrobił jej krzywdę, czy sama targnęła się na swoje życie? A może ukryła się przed najbliższymi, by zacząć wszystko od nowa? A może jej cudowne życie wcale nie było takie idealne? Pytań przybywa z każdą stroną. Czy zwęglone ciało znalezione w samochodzie Miriam to na pewno ona? Mąż twierdzi, że tak, a siostra stanowczo zaprzecza. Komu mogło zależeć, by wyprawić ją na tamten świat? Nikt przecież nie mówi całej prawdy! Każdy za to wiele ukrywa. W gąszczu półprawd i niedomówień trudno odnaleźć właściwy kierunek. Pod koniec książki czułam się jak czytelnicza sprinterka, bo chciałam jak najszybciej przekroczyć linię „mety”.

Tę historię opowiadają m.in. Konrad, mąż Miriam, jej siostra Adela, kochanek Florian, przyjaciel rodziny Stan, policjanci… Dużo tych postaci i mnóstwo wątków. Niektóre są istotne, a inne mają zmylić czytelnika. W pewnych momentach moje „szare komórki” pracowały na najwyższych obrotach. Próbowałam przejrzeć wszystkich narratorów na wylot, z różnym skutkiem oczywiście. Po raz kolejny miałam okazję przekonać się, że im bardziej chora psychika, tym skuteczniej potrafi się maskować. Niedowartościowany człowiek, który uważa, że został stworzony do celów wyższych może wyrządzić wiele krzywd.

Dreszczyku emocji dodawała jeszcze Gra. Śmiertelnie niebezpieczna „zabawa” dla ludzi uzależnionych od adrenaliny, przy okazji żądnych pieniędzy. To trochę tak, jak gra w rosyjską ruletkę. Czy ona doprowadziła do zniknięcia Miriam? Tego oczywiście nie zdradzę. Nie pojmuję, co trzeba mieć w głowie, by dać się wplątać w taką rozgrywkę!

Książkę czytało mi się rewelacyjnie. W zasadzie to ją pochłonęłam. Nic dziwnego, bo znalazłam w niej wszystko, co lubię najbardziej. Są tu emocje sięgające zenitu, skomplikowana intryga i bardzo bogate życie wewnętrzne wszystkich bohaterów. Nic nie jest oczywiste, a każdy kolejny skrawek prawdy jeszcze wszystko bardziej komplikuje. To prawdziwe studium psychologiczne.

Autorka po raz kolejny udowodniła, że ma lekkie pióro i wyjątkowo bujną wyobraźnię. Bardzo wiarygodnie opisała relacje sióstr – Miriam i Adeli. Pokazała, jak czuła się ta „gorsza” z sióstr. Na podobnych zasadach funkcjonowała też braterska przyjaźń Konrada i Stana. Gdzie tylko do głosu dojdzie zazdrość, już nic nie jest takie jak dawniej. Nie każdy zdaje sobie sprawę, jak silne to uczucie! A zazdrościć można naprawdę wszystkiego…

Szczerze polecam „Sześć powodów, by umrzeć” każdemu, kto lubi intelektualne przygody. To wartościowa lektura, która prowadzi czytelnika w głąb ludzkiej psychiki. Naprawdę warto po nią sięgnąć! Będzie to dobrze spędzony czas.

o książce

Małgorzata Chojnicka