#

Ta rozgrywka wymyka się matematycznym regułom!

Muszę przyznać, że Anttiego Tuomainena darzę wielką sympatią, która rośnie z każdą jego nową książką. „Małą Syberią” byłam zachwycona, ale „Czynnik królika” po prostu powalił mnie na łopatki. Naprawdę potrzebowałam takiej lektury – mrocznej, zaskakującej i zabawnej.

Henri Koskinen jest aktuariuszem, który z matematyczną precyzją oblicza różnego rodzaju ryzyka. Pracuje w branży ubezpieczeniowej. Wiedzie wyjątkowo uporządkowane życie, starając się wszystko przewidzieć i podstawić do matematycznego wzoru. Mieszka z kotem o imieniu Schopenhauer, w mieszkaniu ma tylko niezbędne sprzęty, a do pracy dojeżdża komunikacją miejską. Brzmi to trochę nudnie, ale Henri ma w sobie też coś z filozofa. Wszak nazwisko jednego z nich stało się imieniem jego kota!

Przychodzi jednak dzień, który wszystko zmienia. Matematyczny porządek rozsypuje się jak domek z kart. Henri traci pracę, bo zdaniem szefa nie pasuje do zespołu. Może to i racja, gdyż skupia się on na obowiązkach i ma świetne wyniki. Nie obchodzi go jednak zacieśnianie więzi emocjonalnych ze współpracownikami i te wszystkie integracyjne trendy. Z całą mocą przeciwstawia się korporacyjnej nowomowie, ociekającej fałszem. Z firmy odchodzi bez żalu, myśląc, że szybko znajdzie posadę u konkurencji. Tak się jednak nie dzieje. Wkrótce dowiaduje się, że zmarł jego brat i zostawił mu w spadku park przygody. Tak, park przygody, a nie park rozrywki! Od tej chwili nic już nie będzie takie jak dawniej.

Henri postanawia spełnić ostatnią wolę brata i poprowadzić park przygody. Okazuje się jednak, że nie będzie to proste. Pracownicy tworzą prawdziwą galerię osobliwości, a urządzenia dostarczające dzieciom przygód mogą przyprawić nie tylko o ból głowy. Szybko pojawiają się też przestępcze indywidua, które żądają spłaty długów z gigantycznymi odsetkami. Gangsterzy nie mają poczucia humoru i nie przebierają w środkach. Podczas pierwszej wizyty osiłek w dresie o mało nie urwał naszemu aktuariuszowi małego palca u ręki. Henri zdążył im jednak wyjaśnić różnice między parkiem rozrywki a parkiem przygody!

Bohater postanawia walczyć o park, co szybko przeradza się w walkę o własne życie. Obmyśla strategię, jak przechytrzyć przestępców. W matematycznych obliczeniach jest przecież świetny, ale czy to wystarczy? W takich mrożących krew w żyłach okolicznościach jeszcze dopada go miłość. Zakochuje się w jednej z pracownic parku przygody – Laurze. To artystka, będąca jego absolutnym przeciwieństwem. Budzi w nim emocje, o których wcześniej nie miał pojęcia. Czy tych dwoje ma szansę na wspólne szczęście? Mocno trzymam za nich kciuki.

Aby poznać odpowiedzi na te pytania, trzeba sięgnąć po „Czynnik królika”. Książkę czyta się rewelacyjnie, bo jej ogromnym atutem jest poczucie humoru i przemyślenia na temat współczesnego świata. Czytelnika nie nęka dwudziestostopniowy mróz, jak to było w „Małej Syberii” i oczyma bohatera może podziwiać fińską jesień. Pojawia się również nietypowe narzędzie zbrodni, z którym zetknęłam się po raz pierwszy, a doświadczenie w tej materii mam dość spore. Nie zdradzę cóż to takiego, o nie! Autor stworzył swój własny styl, który bardzo mi odpowiada. Nie da się go wpasować w żadne ramy. Pozostaje mi z niecierpliwością czekać na kolejny tom przygód sympatycznego aktuariusza. Aby osłodzić sobie to oczekiwanie, na pewno upiekę fińskie bułeczki cynamonowe, które w „Czynniku królika” odegrały też ważną rolę.

Szczerze polecam „Czynnik królika” nie tylko na długi majowy weekend. Będzie to mile spędzony czas.


Małgorzata Chojnicka


o książce

fragment do czytania