#

Chciałoby się, żeby takie powieści trwały jak najdłużej

Michał Wierzba to wyjątkowy debiutant. Nie idzie na łatwiznę, nie szuka półśrodków, nie karmi czytelnika frazesami. Każde zdanie w “Złym pasterzu” jest dopracowane, każdy akapit ma sens, i chociaż książka liczy aż 608 stron, każdą czyta się z zapartym tchem.

Rzadko zdarza mi się czytać książki powoli. Często tylko przeglądam niektóre fragmenty, bo nie uważam treści w nich zawartej za istotną do zrozumienia świata przedstawionego lub motywów zachowania bohatera. To już samo w sobie świadczy o jakości lektury, ale może też źle świadczyć o uważności czytelniczki ;) Powieść Michała Wierzby czytałam powoli i uważnie - od początku ujmuje formą, językiem, sposobem prowadzenia opowieści. Chronologia jest zaburzona, często akapity następujące po sobie dotyczą wydarzeń odległych w czasie, lub odwrotnie - autor prowadzi narrację przez kilka stron, opowiadając o scenie, przekazując punkt widzenia bohatera, opisując jego wewnętrzne rozterki. Takie powieści nie tylko czyta się z ogromnym zainteresowaniem, ale też pragnie się, by trwały jak najdłużej.

“Zły pasterz” to wielowątkowa powieść, w której przeplatają się losy wielu bohaterów. Na początku poznajemy stanowisko archeologiczne, które staje się punktem wyjścia dla historii ludzkich nieszczęść, zmieniając trajektorie życia bohaterów. Znalezisko sprzed setek lat staje się metaforą współczesnych wydarzeń, a jej geograficzne i kulturowe otoczenie nadaje rytm i charakter całej dalszej opowieści. Głównym bohaterem, wokół którego osadzone są wszystkie wydarzenia, jest Jan Wincenty Bogucki. Ciekawy, niezależny mężczyzna z bujnym gąszczem dredów musi szybko wydorośleć, bo wydarzenia, których staje się świadkiem, nie dają szans na spokojne życie. Z człowieka rozkochanego w muzyce, wspinaczce i filozofii musi wejść w świat okrucieństwa, zemsty i poszukiwania sprawiedliwości. Jego siostra zostaje wplątana w sytuację, z której nie ma ucieczki. Janek stara się znaleźć sprawiedliwość, ale galopujący ogrom nienawiści nie pozwala na rozwiązanie sprawy w sposób, do którego przywykł. Musi porzucić ideały, odciąć się od własnego ja i wejść w świat, który rządzi się prawami siły.

Na szczęście ma swojego anioła stróża w postaci emerytowanego policjanta. Horst zjawia się tam, gdzie powinien zjawić się stróż w każdej szanującej się i rządzącej prawami przypadku powieści kryminalnej. Ratuje Janka od popełnienia błędów amatorskiego oprawcy, a potem dba nie tylko o niego, bo postacie w powieści przeplatają się, tworząc mocne stronnictwa i broniąc się nawzajem. Zależności między ludźmi okazują się wyjątkowe, często zaskakujące, często zrozumiałe tylko gdy myśli się instynktownie. Ale w tej powieści nie jest najważniejsze, to, co wzniosłe, wydumane, wypracowane narzędziami intelektu. Sposób prowadzenia narracji przypominający gawędę, w niektórych momentach najlepszy romans, w innych - krwawą jatkę, której okrucieństwa nie sposób przyjąć, gdzie indziej natomiast zakres wręcz o pornografię. Jak życie - nieidealne, różnorodne, nietrwałe, zmienne bez żadnej przyczyny i uwierająco niesatysfakconujące.

“Zły pasterz” nie jest typowym kryminałem - w połowie książki pojawia się cezura, odrobinę oczyszczająca, ale też myląca - wydaje się, że historia jest już zakończona i nie ma już o co walczyć. Nic bardziej mylnego - szybko okazuje się, że tropy prowadzą w inną stronę niż początkowo się wydawało, śledztwo można prowadzić dalej, a zaangażowane w nie osoby - policjanci i prokuratura nie są traktowani priorytetowo. Michała Wierzbę zajmują przede wszystkim ludzkie uczucia, nie bezduszna papierologia. Poczucie niesprawiedliwości staje się napędem do szukania zadośćuczynienia. Trudno winić ludzi, że szukają prawdy - a autor nie ocenia, a wręcz zachęca do dalszych poszukiwań.

Nie zdradzę, co się okazało, muszą Państwo sami to odkryć - ale zapewniam, że warto oddać się tej powieści i oczekiwaniu.


Katarzyna Wojtaszek

Uwielbia czytać, pić kawę i spacerować. Ukończyła Zarządzanie kulturą na UJ i studia podyplomowe Totalitaryzm-Nazizm-Holokaust w Muzeum Auschwitz-Birkenau. Kryminały towarzyszyły jej od zawsze - na początku była Agatha Christie, a potem cały świat. Uwielbia rozwiązywanie kryminalnej zagadki i towarzyszące mu podekscytowanie. Za dobry kryminał jest skłonna oddać całą noc. Prowadziła sekcję książek dla dzieci na portalu kulturawkrakowie.pl, jest też autorką bloga ocholeramatka.pl. W wolnym czasie przemierza Nową Hutę na hulajnodze, w towarzystwie męża, córek i psa.