#
Czy odkrycie, kto popełnił zbrodnię w małym miasteczku jest łatwiejsze niż w przypadku większej społeczności? Teoretycznie wydawałoby się, że tak, bo mamy do czynienia z mniejszą liczba podejrzanych, ale jak się okazuje, nie jest to takie oczywiste. Tym bardziej jeżeli do miasteczka przyjechali świąteczni goście, ofiara nie należy do „starych” mieszkańców, a jej życie może skrywać tajemnice.

„Zabójczy mróz” to druga książka z serii z kanadyjskim nadinspektorem Gemache’m, policjantem o dużym doświadczeniu, prywatnie szczęśliwym mężem i ojcem dorosłych dzieci, czyli bohaterem należącym do mniejszości w tym gatunku. Co ciekawe, żona wspiera go w pracy i nie ma pretensji o nagłe zmiany planów osobistych oraz o inne niedogodności wynikające z bycia w związku z policjantem. Zawodowo nadinspektor robi to, co lubi, ma zespół ludzi, z którymi stale współpracuje, a powierzane mu sprawy należą do tych skomplikowanych. Wie, że wyżej już z różnych powodów nie awansuje, ale najwyraźniej jest z tym pogodzony. Gemeche umie słuchać ludzi i stara się znaleźć logikę w postępowaniu sprawcy, bo jak sam mówi:

„…Wszystko ma sens. Wszystko. Po prostu jeszcze nie dowiedzieliśmy się dlaczego. Musi pan na to patrzeć oczami mordercy. W tym cała sztuka.”

Ten sposób podejścia do śledztwa stara się przekazać swoim podwładnym, którzy najczęściej darzą szefa szacunkiem, nawet jeżeli nie każde jego postępowanie jest dla nich od razu zrozumiałe. Tak jak w poprzedniej powieści w zespole Gemeche’a pojawia się ktoś nowy, tym razem jest to Robert Lemieux, mieszkający stosunkowo blisko miasteczka, w którym doszło do morderstwa. Nie zmienia to jednak faktu, że bohaterów „Zabójczego mrozu” można podzielić na policjantów i świadków, co jest praktycznie równoznaczne z podziałam na obcych i miejscowych.

Morderstwo opisane w „Zabójczym mrozie” było przyczyną ponownego przyjazdu nadinspektora i jego współpracowników do niewielkiego Three Pines. To właśnie podczas poprzedniego śledztwa prowadzonego w tym miasteczku („Martwa natura”) mieliśmy okazję ich poznać.Dochodzenie łatwiej jest prowadzić na znanym już terenie, ale nowa sprawa budzi w Gemeche’u i mieszkańcach miasteczka nieprzyjemne wspomnienia sprzed roku. Warto zauważyć, że część społeczności Three Pines jest nietuzinkowa, a nagromadzenie tak wielu charakterystycznych postaci mogłoby budzić zastrzeżenia, gdyby nie drobny zabieg autorki. Luise Penny opisuje (w „Martwej naturze”) miasteczko jako niewidoczne na mapach (nie wiem, czy wszystkich) i wręcz przyciągające ludzi szukających zmian i swojego miejsca na świecie. Mamy więc do czynienia z cenioną poetką Ruth Zardo o bardzo trudnym charakterze i niewyparzonym języku, artystami Clarą i Peterem Morrow, parą sympatycznych i akceptowanych przez większość mieszkańców homoseksualistów prowadzących zajazd, a także byłą psycholog, obecnie właścicielką księgarni. To oczywiście tylko przykłady. Morderstwo popełnione tuż przed Wigilią porusza mieszkańców, którzy omawiają je, próbując znaleźć motyw i wytypować sprawcę. Nie jest to jednak łatwe, bo o ofierze nie wiadomo wiele więcej niż to, że była niezbyt miła i mieszkała w Three Pines od niedawna. Być może gdyby zamordowano kogoś dłużej mieszkającego w miasteczku, szukanie mordercy byłoby łatwiejsze.

Ofiara. Bez niej trudno sobie wyobrazić kryminał, choć czytałam i takie, w których nieboszczyka nie było, a tylko podejrzenie morderstwa. Tu jednak zwłoki pojawiają się, a sposób pozbawienia życia jest na tyle nietypowy, że budzi zdziwienie zarówno policjantów, jak i świadków wydarzenia. Jak zginęła CC de Poiters? Tego Państwu nie zdradzę, ale naprawdę nie było to proste i oczywiste. Przeważnie nietypowe działanie mordercy od razu budzi wiele pytań. Jako jedno z pierwszych pojawia się to: dlaczego sprawca nie wybrał łatwiejszego sposobu pozbycia się CC?

W poprzedniej powieści ofiara należała do środowiska mieszkańców, w tym tomie nie jest to oczywiste. Posiadanie domu w miasteczku nie było jednoznaczne z przyjęciem de Poiters i jej rodziny do społeczności i zaakceptowaniem jej. Mało tego, mimo że nikt dobrze nie znał tej kobiety, to udało się jej zniechęcić do siebie całkiem sporo osób. Nadinspektor Gemeche musi odkryć, po co CC de Poitires przyjechała do Three Pines, komu się naraziła aż tak, że doszło do morderstwa i jakie były motywy działania zabójcy.

Równolegle z szukaniem mordercy CC Gemeche próbuje odkryć, dlaczego zginęła bezdomna kobieta w Montrealu, oddalonym od Three Points o niecałe półtorej godziny jazdy samochodem. Czy te zdarzenia mogą się ze sobą jakoś łączyć? Czy to, że przy bezdomnej znaleziono najnowszy tom wierszy Ruth Zardo jest przypadkiem? Nadinspektor na wszelki wypadek musi sprawdzić również ten trop.

„Zabójczy mróz” to dobra powieść, którą warto przeczytać, szczególnie jeżeli lubi się klimat małych miasteczek, czasem zawiłe losy bohaterów i stawia na zagadkę, a nie na bardzo szybką akcję. Ja czekam na następne śledztwo Gemeche’a.


Agnieszka Pruska


INFORMACJE O KSIĄŻCE I O AUTORCE ORAZ FRAGMENT DO POCZYTANIA

Louise Penny