#

SPINKA

Kryminał z warszawskim Mordorem w tle. Zbrodnia może zdarzyć się wszędzie, ale korporacyjne życie sprzyja popełnieniu niejednego zabójstwa ;-)

Katarzyna Kacprzak w debiutanckiej powieści „Spinka” zabiera nas do typowego korpoświata. Korporacje obrosły w mity. Wydają się tajemniczymi tworami, hermetycznymi społecznościami, które rządzą się własnymi prawami. To miejska dżungla, w której trwa morderczy wyścig szczurów i indoktrynujące pranie mózgu. Wielki Brat monitoruje i kontroluje każdy ruch pracowników sprowadzonych do roli zdobywców kolejnych, coraz bardziej wyśrubowanych „ki-pi-ajów”. Wszyscy harują po kilkanaście godzin dziennie w oczekiwaniu na coroczny, mniej lub bardziej egzotyczny wyjazd integracyjny. To tam nawiązują się nowe relacje biznesowe i pozabiznesowe, rodzą się opowieści i plotki, które zalegają w kuchennych zakamarkach biur przez długie tygodnie i miesiące – do następnego wyjazdu integracyjnego.

Świat wykreowany w „Spince” jest barwny i – choć wykorzystujący stereotypowe wyobrażenia o korporacji - na swój sposób ciekawy. Poznajemy całą plejadę korpoludków, zajętych głównie dyskutowaniem: kto, z kim i jak długo. Bohaterowie spotykają się w pamiętającym dawne czasy Ośrodku Konferencyjno-Szkoleniowym „Rumcajs” w Serocku, podczas dorocznego kongresu, który jest jedynie pretekstem do organizacji hucznej, wieczornej zabawy. Ale zanim pracownicy będą mogli upajać się (i upijać) w towarzystwie kolegów przybyłych ze wszystkich oddziałów Top Finance, muszą przejść przez cykl prezentacji i mów motywacyjnych, włączając analizę szeregu wykresów dotyczących wyników sprzedażowych i podsumowania wprowadzonych produktów. Wszystko jest tu na pokaz. Na potwierdzenie znakomitej kondycji Top Finance zaproszono gościa specjalnego (znany podróżnik), kongres zaś prowadził znany konferansjer-celebryta. Podczas wieczornej zabawy w hawajską scenerię wprowadziły pracowników egzotyczne drinki i ponętne tancerki. Zabawa na bogato!

I tylko poranek okazał się mocno rozczarowujący – i to bynajmniej nie z powodu niedyspozycji po spożyciu nadmiernej ilości alkoholu. W pokoju hotelowym znaleziono zwłoki Prezesa Top Finance – Wiktora Kamiennego. Szok, konsternacja, przerażenia – cała skala emocji przetoczyła się przez mocno nadwątlone nocną libacją towarzystwo. Do akcji wkracza nieporadny, ślamazarny i wyjątkowo irytujący policjant Jasiński, którego wizerunek ratuje nieco młoda, ambitna asystentka Daria.

Śledztwo okazuje się trudne, głównie przez nieoczywiste, dość zawikłane relacje między pracownikami. Stopniowo odkrywamy nowe oblicza członków zespołu Top Finance, powiązania między ludźmi, tajne romanse i skrywane głęboko niechęci, ludzkie przywary i słabości. Jest jak w życiu: ludzie nie są czarno-biali, a ich wybory życiowe okazują się często niezrozumiałe lub nielogiczne. Sytuacja nabiera tempa, gdy ginie kolejny członek zespołu. Morderca jest blisko. Atmosfera gęstnieje, strach i nieufność paraliżują, korporacja staje się miejscem mrocznym, niebezpiecznym, obcym.

Czy policja dojdzie do prawdy, znajdzie zabójcę, wyjaśni tajemnice bohaterów? Jakie znaczenie ma tytułowa spinka? Dla mnie ciekawsza od rozwiązania kryminalnej zagadki jest konfrontacja własnych doświadczeń z pracy w korporacji ze spojrzeniem autorki. Widzę analogie, ale dostrzegam też wiele niuansów i różnic. Ale przecież korporacja niejedną ma twarz. Lecz jedno jest pewne - jest ona na swój sposób wciągająca i intrygująca.

Sięgnijcie po tę książkę i sprawdźcie, czy Wasza wizja korporacji bliska jest światu wykreowanemu przez Katarzynę Kacprzak. „Spinka” to dobra lektura na długie, letnie wieczory… spędzane najlepiej z dala od korporacji…


Monika Pietkiewicz