#

Siła ojcowskiej miłości

Jest, jest, jest! Przez wielu wyczekiwana i wytęskniona. Nowa książka autora, którego tutaj chyba nikomu nie muszę przedstawiać.

Nie wyobrażam sobie bowiem sytuacji, by w tak zacnym gronie, czyli wśród wytrawnych wielbicieli kryminałów i thrillerów, znalazła się choćby jedna osoba, która nie przeczytała żadnej powieści Harlana Cobena lub – co gorsza – nawet o nich nie słyszała. To po prostu niemożliwe! Coben to chyba najbardziej znany współczesny autor kryminałów na świecie. Wystarczy tylko wspomnieć, że jako jedyny współczesny autor otrzymał trzy najbardziej prestiżowe nagrody literackie przyznawane w kategorii powieści kryminalnej, w tym tę najważniejszą – Edgar Poe Award. Coben ma w swoim dorobku ponad 30 powieści, które zostały przetłumaczone na 43 języki, a zdecydowana większość z nich wprost z drukarni trafiła na listy bestsellerów ;-) i utrzymywała się tam przez kilka dobrych tygodni. Do najczęściej spotykanych określeń jego powieści należą : nieodkładalna, pochłaniająca, wciągająca, zaskakująca, nie pozwalająca zasnąć. Oczywiście, jako wielka fanka autora pod wszystkimi się podpisuję. Po "O krok za daleko" sięgnęłam więc z wielką przyjemnością oraz przekonaniem, że i tym razem będzie podobnie – zaskakująco i wciągająco. Nie miałam co do tego żadnych wątpliwości, chociaż przecież nawet najlepszym zdarza się czasem zrobić ... o krok za daleko.

"W życiu jest niewiele chwil prawdziwego szczęścia. Przeważnie nie zdajesz sobie sprawy, że je przeżywasz, dopóki nie przeminą". (fragment)

Kiedyś...

Kiedyś Greene'owie byli szczęśliwi. Tworzyli kochającą i wspierającą się rodzinę. Wiedli spokojne, pozbawione większych zawirowań, życie. Ot, klasyczny przykład amerykańskich przedstawicieli klasy średniej mających stabilny status materialny i towarzyski. Spełnieni zawodowo rodzice – Simon zajmujący się doradztwem finansowym na Wall Street i jego żona Ingrid, ceniona pediatra oraz zdolne, niesprawiające kłopotów wychowawczych dzieci. Ale to było kiedyś...

"(...) szukał córki miesiącami. Czasami jego wysiłki były racjonalne, jak wtedy, gdy wynajął prywatnego detektywa. Częściej wynikały z desperacji, miały przypadkowy charakter (...)". (fragment)

Jakiś czas temu...

Jakiś czas temu na tym idealnym obrazie idealnej rodziny pojawiła się rysa. A raczej nie rysa, a ogromne pęknięcie. Wszystko zaczęło się psuć od momentu, gdy najstarsza z rodzeństwa Paige wyjeżdża na studia. Znajomość z niejakim Aaronem doprowadza ją do uzależnienia od narkotyków, a w konsekwencji również do porzucenia uczelni oraz zerwania kontaktu z rodziną.

Teraz...

Teraz Simon, który od sześciu miesięcy nie miał żadnej wiadomości o swojej ukochanej córce, siedzi w Central Parku i dyskretnie przygląda się ćpunce grającej na gitarze utwory Beatlesów. Czy to możliwe, by ta „przeraźliwie chuda, wynędzniała, brudna i zagubiona, sprawiająca wrażenie obłąkanej” istota była jego Paige? Tak, to ona. W końcu ją znalazł i zrobi wszystko, by ją odzyskać! Kiedy jednak próbuje z nią porozmawiać, niespodziewanie na jego drodze pojawia się Aaron. Między mężczyznami dochodzi do bójki, a Paige wykorzystuje zamieszanie i ucieka. Po raz kolejny znika bez śladu, a zdruzgotany Simon „ponownie uświadomił sobie, że ją zawiódł”.

Trzy miesiące później...

Simon nadal nie pogodził się z decyzją córki, lecz życie toczy się swoim torem. Ojciec nie ustaje jednak w wysiłkach i szuka jakiegokolwiek śladu prowadzącego do Paige. Pewnego dnia w jego biurze na Wall Street pojawia się detektyw z wydziału zabójstw. Okazuje się, że chłopak Paige został brutalnie zamordowany i nagle sprawy przybierają zupełnie niespodziewany obrót.

„O krok za daleko” to stary, dobry, solidny (ale i jednocześnie nowy!) Coben. Stary i dobry, bo eksploatuje znane i często wykorzystywane motywy. Na pierwszy plan wysuwa się oczywiście motyw zaginięcia oraz wątek zdeterminowanego członka rodziny próbującego za wszelką cenę rozwikłać zagadkę tajemniczego zniknięcia bliskiej osoby. Nie pokusiłam się co prawda o dokładne policzenie, w ilu powieściach sam autor wykorzystał powyższy motyw (to zadanie dla Was ;-)), ale szacuję, że w co najmniej połowie. Można by zatem uznać, że książka jest tylko kolejną kalką, kolejnym sprawdzonym, ale tylko schematem. Nie da się ukryć, że trochę tego schematu dostrzegłam, ale owa schematyczność blednie w zetknięciu z mistrzowsko poprowadzoną intrygą i tempem następujących po sobie sekwencji zdarzeń przyprawiającym mniej wprawionych czytelników o lekką zadyszkę.

Dynamiki powieści nadaje również przeplatanie historii Simona z dwoma innymi : sprawą prowadzoną przez prywatną detektyw, a niegdyś agentkę FBI, Elenę Ramirez, a także „śledzeniem” kolejnych zleceń dla dwójki płatnych morderców - Asha i Dee Dee. Co i czy w ogóle coś łączy te trzy historie? I w którym momencie - jeśli w ogóle – skrzyżują się ich drogi? Gdyby komuś jednak nadal mało było zagadek to w tle pojawiają się też i narkotyki, i tajemnicza sekta, i badania DNA... Nie zaskoczę Państwa również, że tym razem z każdą przeczytaną stroną systematycznie gromadzimy dowody na raz postawioną tezę. O nie! Nie u Cobena. Tutaj wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie, akcja gna na złamanie karku, ale po drodze skręca w najbardziej nieprzewidywanych kierunkach i w najmniej oczekiwanych momentach. Utrzymując swoją wypowiedź w bliskim autorowi lekkim stylu, w celu uniknięcia zadyszki zalecam przed lekturą porządną rozgrzewkę ;-)

„O krok za daleko” to również cała galeria nietuzinkowych postaci. Warto podkreślić, że każdemu ze swoich bohaterów, nawet tych drugoplanowych, autor poświęcił naprawdę dużo uwagi, szczególnie w warstwie psychologicznej. Książka nie należy do serii, więc żadna z kluczowych postaci nie jest naszym „starym znajomym”. To jedno spotkanie w zupełności jednak wystarczyło, by poznać ich historie, pobudki, jakie nimi kierują, ich mocne i słabe strony itd. Każda ze spotkanych tutaj osób wzbudza bardzo wyraźne emocje. Ja osobiście nie widzę tutaj nikogo takiego, kogo można byłoby uznać za bohatera neutralnego, do kilkorga od samego początku czujemy sympatię i szczerze im kibicujemy, a innych wprost przeciwnie – nie lubimy... i już! ;-)

Nie ukrywam też, że są i tacy, do których, w zależności od rozwoju wypadków, nasze uczucia zmieniają się niczym sinusoida.

Zgodnie z oczekiwaniami lektura pochłonęła mnie bez reszty i sprawiła, że na kilka dobrych godzin zupełnie zapominałam o otaczającym mnie świecie (a raczej o tym, by pójść spać ;-)), a „O krok za daleko” okazał się kolejnym interesującym i wartym przeczytania thrillerem stworzonym przez autora. Zaręczam, że czas spędzony z tą powieścią to gwarancja utrzymanej na naprawdę dobrym poziomie rozrywki – ja bawiłam się wyśmienicie. Niby z góry wiadomo, czego się spodziewać, niby schemat, według którego będziemy się poruszać, jest nam znajomy, ale i tak pozwalamy wyprowadzać się na manowce, zaskakiwać, angażować emocjonalnie. W końcu to Coben – Mistrz Gatunku! A jak powszechnie wiadomo z mistrzami się nie dyskutuje - mistrzów się czyta i wielbi!

Polecam!


WIĘCEJ O KSIĄŻCE

FRAGMENT DO CZYTANIA

Ewa Suchoń – nałogowa czytelniczka, która uwielbia swoją pasją zarażać innych. Miłośniczka mrocznych kryminalnych i thrillerowych klimatów. Życiowa optymistka. Zakochana w swoich rodzinnych Beskidach. Pasjonatka fotografowania i smakoszka kawy.