#

​Sceny z życia małżeńskiego

Och, ileż w nowej powieści Bartosza Szczygielskiego jest kłamstw, niedopowiedzeń i przejawów nieufności! W tym zamkniętym kręgu przepięknego, a zarazem jakby przeklętego miejsca akcji jest tak wiele negatywnych emocji, że jego tymczasowi mieszkańcy aż proszą się o dramat. Może nawet o śmierć…

Kredowe Wzgórza. Osiedle trzech domków umiejscowionych w środku lasu. W pełni wyposażonych, poza dostępem do internetu. Cisza, spokój, bliskość natury. Przyjeżdża się tutaj, aby odpocząć od tego, co niesie ze sobą codzienność – od pracy, wszechobecnych mediów, katalizatorów konfliktów. To też dobre miejsce do tego, by rozpocząć naprawę utykającego związku. Taki zamiar, przynajmniej patrząc z zewnątrz, mają trzy małżeństwa – bohaterowie książki „Nim skończy się noc”. Inna sprawa, że niekoniecznie każda z postaci wierzy w niwelującą rozterki i problemy moc Kredowych Wzgórz. A już na pewno nie przybywa po ich zbawczą moc osoba siódma. Tym razem siódemka nie okaże się szczęśliwa liczbą.

„Nim skończy się noc” to misz-masz kryminału i thrillera psychologicznego z domieszką domestic noir. Dla stałych czytelników Szczygielskiego nie będzie zaskoczeniem, że autora najbardziej interesuje to, co w ludziach siedzi i jak wzajemnie na siebie oddziałuje. Jego najnowsza powieść to analiza każdej z postaci z kilku punktów widzenia; przewrotnie rzecz ujmując, tutaj każdy z każdym [się konfrontuje] i każdy każdego [ocenia]. Narracja podzielona na każde z małżeństw, a nawet na pojedyncze osoby wybornie temu służy. No i nie należy zapominać o siódmym, jakże niespodziewanym gościu Kredowych Wzgórz.

Nie jest jednak tak, że Szczygielski za pomocą wykreowanych przez siebie postaci wtłacza czytelnikowi do głowy jedyne słuszne interpretacje. Wzajemne oceny bohaterów rzadko kiedy są boleśnie konkretne, bardziej chodzi w nich o zarejestrowanie, że każdy w Kredowych Wzgórzach może mieć coś za uszami, że żadnemu z nich czytelnik nie powinien ufać. Powieść skonstruowana jest też w sposób, który pozwala odbiorcy zaobserwować pary na co dzień, niewidziane przez innych. Autor uważnie przygląda się powodom, które doprowadziły do psucia się małżeńskiej tkanki, niuansom rozbijającym (względnie) szczęśliwą codzienność, kamieniom milowym na partnerskiej drodze, tak często przechodzącym w kryzys, po którego nastąpieniu po prostu nic się już nie chce. Takie też sprawiają wrażenie powieściowi małżonkowie – że przybyli do Kredowych Wzgórz, by nie móc zarzucić sobie zaniechania pod tym względem, a tak naprawdę chyba już nie wierzą w lepsze jutro. Ż tym że gdzieś pod powierzchnią tli się bunt, u jednej z postaci pokaże on rogi. I to nie będzie przyjemne.

Szczygielski, jak to on, nie oszczędza swoich bohaterów. W „Nim skończy się noc” są i krew, i wymioty, i pojawiający się w nieodpowiednim momencie mocz. Są też bardzo niepokojące sugestie odnoszące się do fobii niektórych postaci, jest wysoce nieprzyjemna forma dominacji, znajdzie się też miejsce na potężny rodzinna tragedię. W miarę przewracania kolejnych stron relacje międzyludzkie osiągają nieprzyjemne napięcie, stają się niczym mocno wysuszona i naciągnięta skóra, która nie ma co liczyć na łagodzący balsam. Odkupienia za popełnione grzechy nie będzie.

By te grzechy lepiej ukazać, autor wybitnie wręcz posługuje się retrospekcjami, które częściowo chronią czytelnika przed grą pozorów bohaterów, kiedy Ci znajdują się już w Kredowych Wzgórzach. Narracyjne kroki w tył zdecydowanie pomagają zrozumieć tak decyzyjność, jak i trwanie postaci w marazmie, jednak nie chronią całkowicie przed zaskoczeniami, jakie zafundują czytelnikowi niektóre z nich. I mimo że bohaterowie są na dobrą sprawę cały czas na widoku, podglądani nie tylko przez odbiorcę, ale i przez pozostałych wczasowiczów. Podglądactwo w „Nim skończy się noc” to zresztą jeden z ciekawszych motywów tej powieści.

A dobrych motywów tu nie brak: środek nocy, odcięta od świata samotnia, głębokie śniegi, narastający gniew, zazdrość, dojmująca strata, niszczycielski dla relacji nałóg związany z nowymi mediami, niespodziewany gość… Do tego Szczygielski układa je tak, że sprzyjają negatywnym emocjom bohaterów. Tymczasowi mieszkańcy Kredowych Wzgórz aż proszą się o dramat. Może nawet o śmierć…


Paulina Stoparek

Kulturoznawczyni i filmoznawczyni. Zawodowo związana z branżą wydawniczą. Redaguje, koryguje, sprawia, że książki stają się lepsze. Pisze także publicystykę dla portalu literacko-kryminalnego "Zbrodnia w Bibliotece". W wolnych chwilach czyta (tak to jest, gdy praca jest pasją), ogląda filmy, ćwiczy i hołubi kota. Ulubiony gatunek literacki: nordycki kryminał. Ulubiony autor: Marek Krajewski. Ulubiona książka: "Przeminęło z wiatrem".