#

Twarda gra interesów

O Palm Beach na Florydzie słyszeli chyba wszyscy i większości z nas kojarzy się z wakacjami, słońcem, pływaniem i sportami wodnymi. Minusem jest jednak to, że dla Europejczyka jest dosyć daleko. Czy jednak nie udałoby się stworzyć jej odpowiednika nad Bałtykiem? Na przykład w Finlandii? Nic to, że temperatura wody i powietrza jest „nieco” niższa.

„Termometr pokazywał trzynaście i pół stopnia Celsjusza, było prawie wpół do trzeciej. Najgorętszy moment dnia. Cudownie. Wspaniale. Fińskie lato.”

„Najgorętsza plaża w Finlandii” to kolejna powieść fińskiego pisarza Antii Tuamainena. Podobnie jak poprzednio („Człowiek, który umarł”) autor przedstawił historię rozgrywającą się w niewielkim miasteczku. W opisanych wydarzeniach biorą udział jego mieszkańcy, ale też kilkoro ludzi „z zewnątrz”. Akcja zaczyna się klasycznie, w jednym z domów zostaje znaleziony zamordowany mężczyzna. Potem jednak wypadki toczą się trochę nietypowo. Autor postawił czytelnika w innej sytuacji niż prowadzących śledztwo policjantów. My wiemy, kto i dlaczego zabił, stróże prawa nie. W ten sposób zyskaliśmy możliwość obserwacji pracy policji z trochę nietypowej perspektywy, ponieważ przeważnie mamy tyle samo informacji, co prowadzący śledztwo. Samo zabójstwo to jednak tylko początek dziwnych wydarzeń w małym fińskim miasteczku. Śmiało można powiedzieć, że wywołuje ono lawinę zaskakujących sytuacji, tak samo niezrozumiałych dla bohaterów powieści, jak i czytelników.

Morderstwem w domu Olivii Koski (kobiety, która wróciła do miasteczka po długoletniej nieobecności) zdają się interesować wszyscy. Policja, okoliczni mieszkańcy, znajomi, Jorma Leivo (właściciel „Palm Beach Finland”), a także przyjezdni. Dlaczego jeden martwy mężczyzna wzbudza aż takie zainteresowanie? I to wśród ludzi, którzy nie są zawodowo związani z policją? Czy dlatego, że nic się tutaj nie dzieje? A może kryje się za tym coś innego? Gdy weźmie się pod uwagę zaangażowanie chcących odkryć, kto i dlaczego zamordował mężczyznę, raczej to drugie. Ale jaką korzyść z odnalezienia sprawcy mogą mieć: lokalna piękność, Olivia Koski, Leivo, a także przyjezdni? Różni ich tak wiele, że i pobudki działania wydawałyby się różne. Atmosfera się zagęszcza, gdy w ogniu staje się drewniany budynek gospodarczy należący do Koski, w którym mieści się bardzo ważna dla Finów rzecz – sauna. To już nie może być przypadek.

„Wydarzyło się to jednak w pobliżu domu, w którym dopiero co, bo zaledwie dwa tygodnie wcześniej, zamordowano człowieka. Odległość wynosiła trzydzieści pięć metrów. Jakie jest prawdopodobieństwo, że coś takiego dzieje się i w domu, i w ogrodzie, a właściciel nie ma z tym nic wspólnego? Raczej małe.”

Straż pożarna podejrzewa podpalenie, a ponieważ dom i inne zabudowania były wysoko ubezpieczone, trudno się dziwić, że Olivia Koski wysuwa się na prowadzenie jako podejrzana.

Nie liczyłam, z iloma postaciami mamy do czynienia w „Najgorętszej plaży w Finlandii”, ale proszę mi wierzyć, że nie jest ich dużo. Każda z nich jest jednak inna. Są wśród nich policjant pod przykrywką, właścicielka domu pracująca jako ratownik na plaży, mężczyzna marzący o karierze artystycznej, kucharz, właściciel ośrodka, przestępcy, stara przyjaciółka matki Olivii Koski. Większość z postaci pokazana jest w nieco krzywym zwierciadle, a Tuomainen podkreśla te ich cechy, które pozwoliły stworzyć prawie karykatury bohaterów (może z wyjątkiem Jana Nymana i Olivii Koski). Szczególnie dotyczy to przestępców.

„Wyciąg z kartoteki policyjnej przypominał gazetę codzienną: równie obszerny, pełen zdarzeń, a jedno dziwniejsze od drugiego. Trudno było uwierzyć, że wymienione czyny popełnił ten sam człowiek.”

Można powiedzieć, że mamy do czynienia z plejadą nieudaczników uwikłanych w wydarzenia kryminalne, a to dosyć nietypowa sytuacja. Ich „wyczyny” Tuamainen opisuje z dużą dozą humoru.

„Projekt fałszowania pieniędzy rozpoczął od zakupu drukarki laserowej najwyższej klasy i w tym celu posłużył się skradzioną kartą kredytową. Wyprodukowane przez niego banknoty opiewały po jednej stronie na dziesięć, a po drugiej na dwadzieścia euro. Próbował zapłacić nimi za wycieczkę do jednego z południowych krajów, którą zarezerwował dla siebie, korzystając z paszportu swojej ówczesnej ciemnowłosej, noszącej okulary narzeczonej o pociągłej twarzy.”

Warto zwrócić uwagę również na język powieści. Barwny, bogaty w porównania, czasem dosyć zaskakujące. Zróżnicowany w zależności od tego, czego dotyczy i kto się wypowiada. Oto przykład dotyczący pierwszego kontaktu bohatera z surfowaniem.

„Deska okazała się trzymetrowym kawałkiem piekła, lekka i niestabilna niczym korek do wina i jednocześnie sztywna i nieruchoma jak tej samej długości chodnik”

Prawie dokładnie rok temu napisałam recenzję do „Człowieka, który umarł” i teraz wiedziałam, czego mogę się spodziewać po autorze, nie musiałam „przestawiać się” na Tuomainena. To nie jest klasyczny kryminał i czytając, trzeba mieć tego świadomość, a wtedy będzie można czerpać z lektury naprawdę wiele przyjemności. Nie szukajcie jednak w „Najgorętszej plaży w Finlandii” krwawych morderstw, genialnych przestępców i policjantów ani karkołomnych pościgów. Tuaomainen wabi czytelników czymś innym (np.: opisami sytuacji, narracją, nietypową fabułą), a ja po raz kolejny dałam się wciągnąć w napisaną przez niego historię.


O KSIĄŻCE

WYWIAD Z AUTOREM

FRAGMENT DO CZYTANIA


Agnieszka Pruska

Agnieszka Pruska – od ćwierćwiecza gdańszczanka, nie pracująca w zawodzie nauczycielka, autorka dwóch serii powieści kryminalnych: policyjnej z nadkomisarzem Uszkierem („Literat”, „Hobbysta”, „Żeglarz”, „Spadkobierca) i komediowej z dwoma nauczycielkami w roli głównej ("Zwłoki powinny być martwe i „Wakacje z Trupami”). Nałogowa czytelniczka, posiadaczka czarnego pasa w aikido, cierpi na permanentny brak czasu, lubi bliższe i dalsze podróże.