#

To, co naprawdę istotne

Kimi Cunningham Grant czuje ducha lasu. Nic dziwnego: sama w lesie mieszka. Mieszając swoje doświadczenia z przebywania ramię w ramię z naturą oraz ponadprzeciętną wyobraźnię napisała powieść „Milczenie lasu”, poruszający dramat obyczajowy z elementami thrillera. Opowieść, która dotyka najgłębszych emocji, wzrusza i ma działanie wręcz kathartyczne.

Od niemal ośmiu lat Cooper i jego córka Finch żyją w domku na granicy jednego z amerykańskich parków narodowych. Ukrywają się przed władzami, przed ludźmi w ogóle. Cooper skrzętnie skrywa przed Finch powody takiej a nie innej decyzji dotyczącej ich egzystencji, chociaż wie, że nie będzie mógł milczeć w nieskończoność. Ale jeszcze nie teraz, niech prawie ośmioletnia córka jeszcze trochę podrośnie, niech dojrzeje. Niech nie znienawidzi go w momencie, gdy wyzna jej prawdę…

Właściwa akcja „Milczenia lasu” rozpoczyna się w momencie, kiedy w umówionym dniu do Coopera i Finch nie przyjeżdża przyjaciel z zapasami na nadchodzący rok. Coś musiało się stać… I coś trzeba zrobić. Zima nadchodzi wielkimi krokami, a szybko rosnąca ośmiolatka nie może marznąć w za krótkich ubraniach, podobnie jak nie powinna jeść tylko i wyłącznie upolowanych zajęcy. Można Cooperowi zarzucić różne rzeczy, ale nie to, że nie potrafi zadbać o własne dziecko. Mężczyzna postanawia wyjść z ukrycia…

Wyobrażam sobie, że jedną z najtrudniejszych rzeczy dla uciekinierów jest wykonywanie codziennych czynności właściwych dla ogółu społeczeństwa, jak na przykład chodzenie ulicami czy robienie zakupów. Nie inaczej jest w przypadku Coopera, co Cunningham Grant fenomenalnie potrafi opisać. Jest taka scena w „Milczeniu lasu”, kiedy mężczyzna wybiera się na zakupy do hipermarketu. Rozpisanie tej sceny jest genialne, urasta do poziomu skondensowanego minithrillera. Na hali sprzedażowej niespodzianki czyhają na Coopera na każdym kroku, a problemy bynajmniej nie kończą się wraz z zapłaceniem za zakupy i wyjściem ze sklepu…

W wywiadzie przeprowadzonym dla „Zbrodni w Bibliotece” Cunningham Grant przyznaje, że tak naprawdę nie wiedziała, jak pisać o męskich uczuciach i emocjach. Cóż… W takim razie chciałabym w ten sposób nie wiedzieć i tworzyć. Cooper to postać niejednoznaczna, jakby migocąca emocjami. Łączy w sobie twarde postanowienia i zasadniczość z romantyzmem i tęsknotą za trwałym i bezpiecznym miejscem na ziemi. Jest silny psychicznie i fizycznie – nie ma wyjścia, skoro wybrał takie życie – a zarazem ma totalnie „miękki brzuszek”, jeśli chodzi o córkę. Poruszające są momenty, gdy bohater od niepodlegających dyskusji, autorytarnych decyzji przechodzi do roli ciepłego, opiekuńczego, a nawet ustępliwego ojca. Jak przetrawia sobie w głowie swoje zachowanie, konkluduje i w ostatecznym rozrachunku bardzo liczy się ze zdaniem córki.

Kolejna rzecz to suspens. Kimi Cunningham Grant go czuje. Tyczy się to nie tylko sceny w hipermarkecie, lecz także innych, od pierwszej z polującym szopem po niezwykły finał, operujący treścią w ten sposób, że chyba nikt nie będzie w stanie przewidzieć biegu wydarzeń. Pracując na co dzień z książkami, od dawna nie spotkałam takiej, która zmuszałaby mnie do przewracania kolejnych stron. Pod koniec autorka lawiruje na tak ostrych suspensowych zakrętach, że przez chwilę obawiałam się, czy aby nie przesadzi, nie uczyni powieści odrealnioną. Ale nie, obyczajowa gładź zostaje zachowana, mimo odważnej sceny zbrodni, jaką Cunningham Grant funduje w drugiej części historii. Warto tutaj jeszcze wspomnieć o tym, że połączenie pełnej miłości, ale i napięć opowieści o ojcowskiej miłości z wątkiem zbrodniczym jest w literaturze rzadkością.

Cóż mogę napisać więcej? Że „Milczenie lasu” to hołd dla natury? Jak najbardziej. Że tajemnica Coopera zostaje odsłaniana z wręcz aptekarskim wyważeniem? Oczywiście. Że lektura ta to powrót do czystych wartości i tego, co naprawdę istotne? Nie ma co do tego wątpliwości.

Że płakałam…?


o książce

fragment do czytania

wywiad z autorką


Paulina Stoparek



Kulturoznawczyni i filmoznawczyni. Zawodowo związana z branżą wydawniczą. Redaguje, koryguje, sprawia, że książki stają się lepsze. Pisze także publicystykę dla portalu literacko-kryminalnego "Zbrodnia w Bibliotece". W wolnych chwilach czyta (tak to jest, gdy praca jest pasją), ogląda filmy, ćwiczy i hołubi kota. Ulubiony gatunek literacki: nordycki kryminał. Ulubiony autor: Marek Krajewski. Ulubiona książka: "Przeminęło z wiatrem".