#
Gdzie jest Agata?

„Koszmary zasną ostatnie” to trzeci tom trylogii toruńskiej Roberta Małeckiego. Autor wtargnął przebojem na rodzimy rynek wydawniczy pozycją „Najgorsze dopiero nadejdzie”. Książka została okrzyknięta najlepszym debiutem 2016 roku. Kontynuacją serii z Markiem Benerem w roli głównej była powieść „Porzuć swój strach”. Teraz Bener powraca w dobrym stylu, by definitywnie rozwiązać zagadkę zaginięcia swojej ciężarnej żony.

Od tamtej pory minęło już siedem lat. Marek Bener nie ustaje w poszukiwaniach. Tak się składa, że w sferze jego zawodowych zainteresowań pojawiają się również inni zaginieni. Czy te sprawy się łączą?

Bohater coraz bardziej przypomina detektywa-amatora, nie zaś dziennikarza. „Wsiąka” w temat poszukiwań. Bez śladu ginie dwóch torunian. Pozornie niezwiązane fakty zaczynają trybić i demony przeszłości znów powracają w nowej odsłonie. Bener, właściciel i redaktor naczelny "Echa Torunia" nie działa jednak sam, współpracuje z młodą, sympatyczną i niezwykle energiczną dziennikarką Aldoną Terlecką oraz z Radosławem Rakiem. Pojawia się także Szaman, który nigdy nie mówi niczego wprost, potęgując dodatkowo wrażenie tajemnicy.

Książka zaczyna się ostrym akcentem. Brutalnym jak prawy (a może lewy?) sierpowy Marka Benera. Mocne wejście. Porażające. Dosłownie. Dwóch mężczyzn. Tajemnica i paralizator. Wojna nerwów. Gwałtowne reakcje. I dramatyczne, ostateczne rozwiązanie.

A więc Agata żyje?!

Jest luty 2017 roku. Po wydarzeniach upalnego lata, opisanych w poprzedniej części, powiało zimowym chłodem. Bezpośrednio przekłada się to na zwiększoną konsumpcję grzańca oraz problemy z samochodami na zaśnieżonych drogach. Zapowiada się długa, mroźna zima.

Zaginiony Jan Stemperski był ofiarą mobbingu. Jego prześladowca ma się dobrze. Nadal bryluje pośród elit, nie przestając ani na moment uprawiać swego haniebnego procederu. Czy Stemperski popełnił samobójstwo? Czy ktoś go uciszył, gdy próbował dochodzić swoich praw? Bez śladu ginie także młody mechanik z warsztatu samochodowego w Lubiczu. To już nie może być przypadek. Amatorskie śledztwo Benera zatacza coraz szersze kręgi. Kilka miesięcy temu otrzymał fotografię, na której uchwycona została postać Agaty. Tymczasem dziennikarz dostaje kolejne zdjęcie, które wstrząsa nim równie mocno jak poprzednie. Jego żona znajduje się na nim w towarzystwie tajemniczego mężczyzny. Co ich łączy? Czyżby nie wiedział najważniejszego? Okoliczności z fotografii wyznaczają zupełnie inny kierunek poszukiwań. Prowokują także szereg niewygodnych pytań i bolesnych odpowiedzi.

W sprawę zamieszanych jest wiele osób. Na kartach trzeciego tomu przewija się cała plejada bohaterów znanych czytelnikowi z poprzednich tomów, jak i całkiem nowych. Nie zabrakło groteskowych postaci np. narodowiec Aras, właściciel restauracji „Polska” w Lubiczu, „wieczny student na wydziale gryfu i sztangi”, wprowadzając w tę mroczną historię trochę humoru.

Ślady prowadzą do poddtoruńskiej miejscowości Lubicz oraz toruńskich fortów. Pozornie życie toczy się dalej, a Bener stara się mimo wszystko funkcjonować normalnie, jednak akcja przyspiesza, a redaktor łapie coraz to nowe tropy. Nic i nikt nie jest w stanie go powstrzymać przed odkryciem prawdy. Jakakolwiek by ona nie była.

Czy Bener znajdzie swoją żonę – żywą? martwą?

Gdy zostają odnalezione pierwsze zwłoki, dochodzenie Benera zaczyna łączyć się z policyjnym. Znów pojawia się na horyzoncie Brodzki, nieustępliwy glina z kryminałów Marcela Woźniaka.

Prywatne dochodzenie, przesłuchania świadków, uważne lustrowanie podejrzanych miejsc to teraz dla Benera chleb powszedni. Nie jest w stanie zajmować się niczym innym, więc „Echo Torunia” kuleje. Wiele też wskazuje na to, że nie wszyscy z jego otoczenia są mu przychylni. Oprócz klasycznego śledztwa opartego na kojarzeniu faktów, detektywistycznej dociekliwości i determinacji, Małecki serwuje pościgi samochodowe, przemoc i seks.

Bohaterowie nie przebierają w słowach. Typy spod ciemnej gwiazdy nie posługują się czystą, literacką polszczyzną! Momentami powieść przypomina film sensacyjny, gdzie akcja pędzi na łeb na szyję, a konfrontacje z bronią w ręku stają się normą. No i to stare, dobre mordobicie…

„Jego reakcje zaostrzały się, on sam zmienił się nie do poznania, jakby przekroczył cienką linię, za którą dzień bez destrukcji był dniem straconym”.

Styl Małeckiego jest męski, oszczędny w słowach, dobitny. Tekst ma swój wewnętrzny rytm i nerw. Opisy są krótkie, ale plastyczne. Dialogi wnoszą do fabuły konkretne informacje, które przywodzą na myśl puzzle w tej skomplikowanej, powieściowej układance. Autor konsekwentnie prowadzi akcję, a wątki rozwija zgodnie z zasadami logiki. Potrafi skutecznie budować napięcie. Suspens stosowany na zakończenie rozdziałów sprawia, że trudno odłożyć książkę na później. Aktualne wydarzenia poprzetykane są retrospekcjami z przeszłości. Ktoś przetrzymuje i przesłuchuje kobietę. Kogo? Gdzie? Dlaczego? Możemy tylko podejrzewać. Napięcie rośnie.

Autor zadbał o przypomnienie najważniejszych faktów z poprzednich tomów, by czytelnik mógł ogarnąć całość. To, co wydarzyło się w przeszłości ma bowiem istotny wpływ na obecne wydarzenia. Tę wiedzę wplata umiejętnie w fabułę tak, że powtórki nie nudzą. Czytelnik nie powinien mieć więc żadnych problemów ze skojarzeniem faktów. Trzeci tom, podobnie jak poprzednie, charakteryzuje dopracowana sieć intryg. Czuć, że cały ciąg wydarzeń został uprzednio precyzyjnie zaplanowany. Żaden z tropów nie pojawia się przypadkowo. Pozornie nic nie znaczące fakty, w odpowiednim momencie wskakują na swoje miejsca. W rezultacie mamy trzymającą w napięciu sensacyjną historię, która obnaża najciemniejsze zakamarki ludzkiej duszy. „Koszmary zasną ostatnie” to tzw. kryminał miejski. Tu miasto jawi się w nie tylko jako przestrzeń, w obrębie której toczy się akcja lecz jako pełnoprawny bohater opisywanej historii.

Małecki już po raz trzeci zafundował nam moc wrażeń i emocji. „Koszmary zasną ostatnie” to intrygująca opowieść kryminalna, z doskonale uchwyconym miejskim klimatem Torunia. W trakcie czytania numery Dżemu same wchodzą do głowy..

„Tylko ja wiem gdzie jest Agata. Powiem ci 18 kwietnia”*

Ja też już wiem. Ciekawi? Koniecznie przeczytajcie „Koszmary zasną ostatnie”.

Margota Kott