#

Dyskretny urok VHS-u

Pisarz i policjant Aleksander Sowa zaznacza w wywiadach, że nie lubi książek autorów, którym WYDAJE SIĘ, że wiedzą, jak pracuje policja. Od człowieka, który stawia sprawę dotyczącą szeroko pojętej fikcji literackiej w ten sposób, mamy prawo oczekiwać, że gdy sam się weźmie do pisania powieści kryminalnej, to nie popełni „grzechu” podkolorowania fabularnej rzeczywistości. Że będzie pisał „z życia”, może nawet własnego. Sowa spełnia te oczekiwania. Więcej nawet – ofiaruje swoistą prawdę w prawdzie, ponieważ realistyczny obraz policji drugiej połowy lat 90. umieszcza na tle wydarzeń posiłkowanych autentycznymi wypadkami.

Czas Wagi – podobnie jak reaktywowane wydawniczo w 2019 roku Gwiazdy Oriona – osnuty jest wokół sprawy kryminalnej, o której w swoim czasie krzyczały media. Każdy zainteresowany czytelnik będzie w stanie samodzielnie wygooglać dane na jej temat, choć i bez researchu z dużym prawdopodobieństwem o niej słyszał. Mimo rozpoznawalności tych wydarzeń, na wszelki wypadek nie będę pisać o sprawie wprost i słowem wstępu wspomnę jedynie, że akcja Czasu Wagi rozpoczyna się w czerwcu w 1997 roku, kiedy to sprzed dyskoteki na warszawskiej Pradze zostaje porwana córka „mięsnego potentata”. Policyjni śledczy zachowują się zaskakująco wręcz opieszale i nieudolnie... Celowo? Mimo zapłacenia okupu Sara nie wraca do domu. Ojciec i brat porwanej, po kilku tygodniach pokładania płonnych nadziei w policji, wynajmują prywatnego detektywa oraz nagłaśniają sprawę w mediach. W warszawskim komisariacie, w którym pracuje znany z Gwiazd Oriona Emil Stompor, aktualnie w stopniu starszego sierżanta, lecą głowy, a dowodzenie przejmuje istny smok w spódnicy, podinspektor Maria Stefańska.

O ile w Gwiazdach Oriona sprawa kryminalna szła łeb w łeb z opisami życiowych perypetii funkcjonariuszy pracujących w trudnym pod każdym względem roku 1989, o tyle w Czasie Wagi Sowa częściej zatrzymuje się przy problemach policjantów. Z racji mnóstwa komisariatowych dialogów, niekoniecznie posuwających wątek porwania do przodu, kartki przewracają się same. Rzekłabym, że Czas Wagi to w znacznej mierze bardziej scenariusz przytaczający rozmowy stołecznych policjantów niż kryminał jako taki. Rozmowy o wszystkim i o niczym, z właściwym dla środowiska przesiąkniętego testosteronem bezpardonowym słownictwem przywodzącym na myśl Psy Pasikowskiego. Nie wiem, czy efekt ten był zamierzony, natomiast jestem prawie pewna, że „scenariusz” to słowo klucz do tej powieści. Doskonale widać to w zakończeniu, które sprawia, że narracja Czasu Wagi zyskuje wcale zgrabną, kilkuwarstwową symbolikę, nie tracąc przy tym tak lubianej przez wydawców cykli cechy, która sprawia, że czytelnik jest na tyle zaintrygowany zakończeniem powieści, że prawie na pewno sięgnie po kolejny tom spod pióra danego autora.

Cykl Astronomiczny, bo takie miano nosi policyjna seria, w skład której wchodzi Czas Wagi, niesie na barkach pyskaty Emil Stompor, który po sprawie morderstw na Śląsku i w Zagłębiu dostaje awans i przeniesienie do stolicy. Jeśli wierzyć recenzjom, czytelnicy polubili sierżanta o niewyparzonej gębie, czemu zupełnie się nie dziwię. Ma on wybitnie nieskażoną moralność (chce służyć ludziom jako takim, bez podziału na bogatych i biednych, znanych i nieznanych), praca jest dla niego misją, a nie tylko sposobem na zarobek czy zdobycie popularności (Emilowi często ciąży wspomniany awans; uważa, że awanse zwykle związane są z nieuczciwością awansowanych albo wymaganiem jej w przyszłości od wyżej postawionych), nawet w pojedynkę nie boi się walczyć z niesprawiedliwością (to on pierwszy jawnie i bezpardonowo sprzeciwia się smoczycy Stefańskiej), no i jego dożartość nierzadko połączona z donkiszoterią bywa przyjemnie „twardzielska”, często pełni także funkcję znoszenia napięcia, prościej mówiąc – bawi. Ciekawy jest też motyw uczynienia Stompora swoistym przecieraczem dróg dla zawodu profilera w ciągle zatrutej i zacofanej przez komunizm Polsce. Dziś Emil wykładałby zapewne, błyszcząc intelektem, na którymś z wyrastających niczym grzyby po deszczu kierunków związanych z kryminologią; w 1997 roku jednak co i rusz doświadcza prób utemperowania swoich ambicji przez stojących wyżej, którzy w wyniku niekoniecznie uczciwych działań umościli się w nowym systemie jeszcze wygodniej niż za komuny. To ziarno goryczy czyni ze Stompora swojego rodzaju ofiarę systemu i mimowolnie pogłębia go psychologicznie i rozbudowuje symbolicznie.

Ambitny główny bohater (ale nie tylko on; pozytywną niespodzianką okazuje się policyjny partner Emila, Krzysztof „Kosar” Kosarewicz), realizm świata policji, liczne nawiązania do rzeczywistych wydarzeń i postaci (na kim wzorował autor osobliwie ufryzowanego detektywa Szczerzuckiego, no na kim?) oraz przekonujące ukazanie ścierania się starych i nowych porządków i wynikające z tego konflikty to niezaprzeczalne zalety zarówno Czasu Wagi, jak i Gwiazd Oriona. I chociaż powieści te napisane zostały już po okresie przemian, posiadają tę trudną do sprecyzowania literacką patynę kojarzącą się z filmem puszczanym z VHS-u. I to chyba najlepsza dla nich rekomendacja.


O KSIĄŻCE

FRAGMENT DO CZYTANIA


Paulina Stoparek - z wykształcenia kulturoznawca filmoznawca, zawodowo związana z branżą wydawniczą, pracuje głównie przy literaturze kryminalnej. W sieci publikuje od 2012 r. Pisząc o literaturze i kinie, szuka kontekstów, wynajduje absurdy, rozpatruje od strony kulturoznawczej. Przede wszystkim jednak wytacza merytoryczne działa przeciwko tym, którzy rzetelną krytykę mylą z hejtowaniem i ogólnikowością. Takim pisaniem gardzi i prędzej padnie trupem, niż się do niego zniży. Prowadzi witrynę „Redaktor na Tropie” (redaktornatropie.wordpress.com)