#

Cicha, ale niezwykle skuteczna

​Czy kiedykolwiek przyszło Wam do głowy, co stałoby się z misternie utkaną codziennością, gdybyście odkryli, że za Waszą głowę jest określona cena? Marianne Heywood też nie wiedziała. Aż pewnego dnia musiała stanąć twarzą w twarz z tym problemem.

Marianne przeżywa śmierć męża. Odszedł dokładnie rok temu, i pomimo, że kobieta zaangażowała się już w nową znajomość, pełną miłości i satysfakcji, ciężko jej porzucić temat utraconej miłości. Zachęcona ciekawością, poczuciem powinności i oddania, zaczyna przeglądać rzeczy męża. Zajada z apetytem pozostawiony jeszcze, zamrożony tort - ostatni bastion jego istnienia, tak teraz nierealnego, wręcz abstrakcyjnego. Niestety dociera do bardzo ciemnego, mrocznego miejsca, gdzie jej nazwisko przestaje kojarzyć się ze swojskimi konotacjami i zyskuje nowe, bardzo niebezpieczne znaczenie. Gdyby Marianne nie znała męża, gdyby był dla niej jedynie przelotną znajomością, potrafiłaby zrozumieć, dlaczego znalazła się w tak okropnym położeniu - może tłumaczyłaby to zaangażowaniem w niewłaściwy związek, nieznajomością partnera, chwilowym zauroczeniem i życiowym błędem. Ale znali się z Gregiem na wylot. Mieli własne rytuały, życie płynęło jednostajnie. Czego nie zauważyła? Gdzie popełniła błąd? Czy morderca już tu jest?

Jest. Czai się w sposób niecodzienny, jest w ogóle mordercą niecodziennym. Jest ostatnią osobą, której spodziewaliby się Marianne i czytelnik. A jednak ciąg zdarzeń sprawia, że morderca sam jest skonfundowany swoim byciem mordercą. Wszystko w tej powieści jest pokręcone - prędkości akcji - rozpędza się przez pierwsze sto stron i dopiero potem włącza piąty bieg i gna jak szalone; morderca, ofiara, wszystko jest nie tak, wszystko wydaje się zupełnie niewłaściwe. Osoby dobre stają po złej stronie, osoby złe są niewidocznie lub zamazane. Bliscy nie udzielają wsparcia, bliscy kłamią.

Oprócz fabuły kryminalnej zostały tu przedstawione wątki psychologiczne i społeczne. Ich zakres jest bardzo wąski i dosyć niejasny, lecz zakomunikowanie problematyki jest słuszną decyzją autorki. Zwraca uwagę na to, co najczęściej przemilczane, obrazuje wewnętrzną batalię bohaterki i to, jak ludzie potrafią wzajemnie się ranić niedopowiedzeniem, uleganiem żądzom, stawianiem siebie ponad drugiego. Ten wątek jest rozwinięty na kilka postaci i pokazuje, że ten problem może mieć różne oblicza. Te wnioski, choć nieprzyjemne i niewygodne, są wartościowe i wzbogacają powieść o szersze, ponadczasowe znaczenie. Seddon zwraca też uwagę na siłę kobiecego oddania; czyni z niego oś, wokół której zawiążą się losy bohaterki.

Polecam gorąco powieść Holly Seddon. Jest bardzo niepozorna i cicha, ale niezwykle skuteczna… tak, jak książkowy morderca.


o książce

fragment do czytania


Katarzyna Wojtaszek

Uwielbia czytać, pić kawę i spacerować. Ukończyła Zarządzanie kulturą na UJ i studia podyplomowe Totalitaryzm-Nazizm-Holokaust w Muzeum Auschwitz-Birkenau. Kryminały towarzyszyły jej od zawsze - na początku była Agatha Christie, a potem cały świat. Uwielbia rozwiązywanie kryminalnej zagadki i towarzyszące mu podekscytowanie. Za dobry kryminał jest skłonna oddać całą noc. Prowadziła sekcję książek dla dzieci na portalu kulturawkrakowie.pl, jest też autorką bloga ocholeramatka.pl. W wolnym czasie przemierza Nową Hutę na hulajnodze, w towarzystwie męża, córek i psa.