#

Diabelska Góra

PRESTON & CHILD

​KŁAMSTWA, SZPIEGOWSKIE INTRYGI I RZĄDOWE TAJEMNICE. CO JESZCZE WYBITNA ARCHEOLOŻKA NORA KELLY ZNAJDZIE W OSŁAWIONEJ STREFIE 51?

Kiedy Lucas Tappan – ekscentryczny i atrakcyjny miliarder – proponuje Norze Kelly prace wykopaliskowe w amerykańskiej bazie wojskowej, ona uważa to za ponury żart i brak szacunku do jej naukowego dorobku. Ceniona archeolożka nawet nie podejrzewa, ile będzie ją kosztowała stanowcza odmowa! Lucas Tappan nie jest jednak osobą, która łatwo się poddaje, i wkrótce Nora wraz ze swoim bratem Skipem i psem Mittym leci do Roswell, gdzie zgodnie z teorią spiskową w 1947 roku rozbił się statek UFO.


Pierwsze odkrycie Nory jest jednak bardzo przyziemne. To dwa ciała złożone w piaskach pustyni, które wyglądają na ofiary morderstwa, co oznacza, że do akcji musi wkroczyć FBI. Na szczęście dla Nory sprawą zajmuje się jej stara znajoma – agentka specjalna Corrie Swanson. Obie kobiety nawet nie podejrzewają, że to tylko zapowiedź nadchodzących zbrodni. A odkrycie otworzy puszkę Pandory – pełną kłamstw, przemocy i szpiegowskich tajemnic

POLECENIA

Przemierzaj ścieżki tajemnic z nieustraszoną archeolożką Norą Kelly! Przed tobą thriller przygodowy z głęboko zakorzenioną amerykańską mitologią UFO. O sile rodziny, odwadze w obliczu niewyobrażalnego i cenie odkryć, które mogą zmienić wszystko. Przepadniesz bez reszty, tym bardziej jeśli masz hopla na punkcie ciekawostek archeologicznych i tajemnic sprzed lat!

OLGA KOWALSKA / WIELKIBUK.COM

Zagadkowa śmierć, tajemnice rządowe, piękno gór Nowego Meksyku, niestrudzona archeolożka Nora Kelly i być może jedna z najciekawszych historii, które wyszły spod pióra duetu Preston – Child.

MARCIN WAINCETEL / KULTURAKRYMINALU.PL



nasza recenzja


FRAGMENTY



– Dlaczego akurat ja? Jest mnóstwo innych archeologów.

– Z wielkim zainteresowaniem śledziłem historię skarbu z Góry Victoria. Potem przeczytałem o pani wykopaliskach na Przełęczy Donnera i w Kansas. Nie szukam pochylonego nad książkami naukowca. Szukam kogoś takiego jak pani, archeologa utalentowanego, odważnego, wytrwałego i umiejącego ocenić sytuację. Zbudowałem moją firmę tylko dlatego, że udało mi się znaleźć odpowiednich ludzi.

Niemal z żalem patrzyła, jak Tappan opasuje rulony gumką i wkłada je do schowka.

– Przykro mi, ale nie mogę – powiedziała. – Po prostu nie mogę.

– Nie proszę, żeby zdecydowała pani już teraz. Proszę tylko, żeby obejrzała pani to miejsce. Poznała ekipę, zapoznała się z dowodami. Ten teren należy do Biura Gospodarowania Ziemią. Mam wszystkie pozwolenia, sprzęt, inżynierów i paru na wpół „oswojonych” archeologów na studiach podoktorskich, słowem wszystko, co jest niezbędne do przeprowadzenia w pełni profesjonalnych wykopalisk. Brakuje mi tylko wykwalifikowanego archeologa. Oferuję wysoką pensję.

Pokręciła głową.

– Na lotnisku czeka mój helikopter. Moglibyśmy tam być za godzinę z minutami i już o szóstej byłaby pani w domu. A gdyby postanowiła pani przenocować, miałaby pani do dyspozycji bardzo wygodną przyczepę kempingową.

Westchnęła. „Wysoka pensja” bardzo kusiła. Mieszkała z bratem i z trudem spłacali hipotekę. Życie w Santa Fe było drogie, a instytut nie grzeszył hojnością.

– Bardzo mi przykro. – Otworzyła drzwi, wysiadła, odwróciła się i zobaczyła, że Tappan patrzy na nią zaskoczony i skonsternowany. Najwyraźniej nie przywykł do tego, że ktoś mu odmawia. – Dziękuję za propozycję, ale obawiam się, że nie mogę jej przyjąć.

Zamknęła drzwi i poszła do samochodu, zastanawiając się, czy nie popełniła przed chwilą największego życiowego błędu.

***

Nora nie odpowiedziała. Wciąż patrzyła na mapę.

– Co to jest? – spytała, wskazując ledwo widoczny prostokąt na jej brzegu.

– To pięćset metrów od punktu docelowego – odparł Tappan. – Nie przeanalizowaliśmy i nie obrobiliśmy tego miejsca w wysokiej rozdzielczości. Myślisz, że to coś ważnego?

Pod ręką była lupa i Nora obejrzała przez nią niewyraźny prostokąt.

– Czy w pobliżu są jakieś prehistoryczne ruiny? Inżynierowie znów wymienili spojrzenia i wzruszyli ramionami.

– Tu nie ma nic oprócz poligonu Pershinga w górach Los Fuertes dwadzieścia cztery kilometry stąd, już dawno zresztą zamkniętego – wyjaśnił Tappan. – Dlaczego pytasz?

– Bo to wygląda na miejsce pochówku.

– Indiańskiego?

– Tak. Trzeba to zbadać. Jeśli to pochówek prehistoryczny albo jakikolwiek inny, prawo zabrania go naruszać i będziemy musieli go ogrodzić.


***

– Jasne, rozumiem. – Upił łyk martini. – Co twoim zdaniem byłoby największym odkryciem ludzkości? Większym nawet niż odkrycie zaginionej cywilizacji? Albo ognia czy koła? – Zrobił dramatyczną pauzę. – Byłby nim dowód na to, że nie jesteśmy sami. Że gdzieś tam żyją inne inteligentne gatunki.

– Ale to… bardzo mało prawdopodobne.
– Wybacz, ale pozwolę sobie nie zgodzić się z tym. W ciągu ostatnich dziesięciu lat astronomowie ustalili, że tylko w naszej Galaktyce jest co najmniej pięćdziesiąt miliardów planet orbitujących w strefach gwiezdnych nadających się do życia, planet podobnych do Ziemi. Nie trzeba być matematykiem, aby zrozumieć, że prawdopodobieństwo tego, że kosmos zamieszkują inne inteligentne gatunki, jest niezwykle duże. I kolejna rzecz warta zastanowienia: nasza gwiazda jest młoda, ma dopiero pięć miliardów lat. Tymczasem w naszej Galaktyce jest niezliczona ilość gwiazd dwa razy starszych, co znaczy, że mogą tam również istnieć cywilizacje miliony, a nawet miliardy lat starsze od naszej. Pomyśl tylko, na jakie wyżyny technologiczne mogły się wspiąć!

– O ile przedtem się nie samounicestwiły.

– Mówisz o tak zwanym Wielkim Filtrze? To powszechny argument, ale ja go nie kupuję. Od siedemdziesięciu pięciu lat dysponujemy środkami wystarczającymi do wielokrotnej samozagłady,

mimo to wciąż żyjemy. Nikt też tu nie przyleciał i nie wysadził nas w powietrze. Wyobraź sobie: pięćdziesiąt miliardów planet. A przecież galaktyk są biliardy, co daje tryliard planet, na których mogło rozwinąć się inteligentne życie. Matematyka nie tylko nie zaprzecza, lecz wprost potwierdza, że wszechświat kipi inteligentnym życiem. Dlatego nie, to nie jest mało prawdopodobne.



***

Corrie próbowała się ocknąć. Gęsty mrok, który ją pochłonął, kiedy śmigłowiec uderzył w ziemię, nie chciał jednak ustąpić i ogarnięta paniką myślała przez chwilę, że oślepła. Ale wraz z haustem duszącego – i gorącego – powietrza zrozumiała, że otacza ją gęsty czarny dym.

Poczołgała się w jedynym sensownym kierunku: jak najdalej od gorąca. Czołgała się powoli, bo ze skrępowanymi rękami trudno jej było omijać walające się wszędzie części wraku. Dym stopniowo się przerzedził i kiedy dotknęła brzuchem ziemi, z trudem wstała i zataczając się, odeszła jak najdalej od płonącej maszyny. Bolała ją każda część ciała. Śmigłowiec spadł na dziób, więc kokpit zmienił się w kłębowisko zmiażdżonego, płonącego metalu. Siła uderzenia zabiła pilota, ale też wyrzuciła ją z kabiny, a sądząc po tym, że we wraku brakowało drzwi, pewnie nie tylko ją.

Rozejrzała się, omijając wzrokiem śmigłowiec. Najpierw zobaczyła żołnierza, który ich pilnował. Leżał na brzuchu, z wyciągniętymi nogami. Z szyi sterczał mu nóż, ten sam, którym chciał zabić Skipa. Nieco dalej, w ciemności rozpraszanej migotliwym blaskiem ognia, dostrzegła sylwetkę Skipa, też bezwładną i nieruchomą jak sterta szmat.


CYTATY:


Znasz tę zwariowaną teorię spiskową o Roswell? O latającym spodku i ciałach martwych kosmitów? Zażądali, żebym tam pojechała i pokierowała wykopaliskami. Powiedziałam, że nie chcę stać się pośmiewiskiem całego świata archeologicznego. Od słowa do słowa i Weingrau mnie zwolniła.


– Hej, po co ten sarkazm? To fantastyczny projekt, wielka szansa. Zdemaskujemy rządowy spisek wszech czasów. Interesuję się Roswell od lat, dobrze wiesz. – Skip zrobił pauzę. – Nie mogę uwierzyć, że odrzuciłaś taką propozycję. I jeszcze wywalili cię z pracy! Co cię, do diabła, napadło?


– Z wielkim zainteresowaniem śledziłem historię skarbu z Góry Victoria. Potem przeczytałem o pani wykopaliskach na Przełęczy Donnera i w Kansas. Nie szukam pochylonego nad książkami naukowca. Szukam kogoś takiego jak pani, archeologa utalentowanego, odważnego, wytrwałego i umiejącego ocenić sytuację.


– Moim zdaniem to morderstwo – powiedziała spokojnie. Odetchnęła i spojrzała na brata. – Skip, wyjmij tę kulę ze śmieci. I tym razem nie dotykaj jej palcami, to dowód rzeczowy. Weź pęsetę i włóż kulę do torebki na artefakty. Myślę, że to nie tylko grób, ale i miejsce zbrodni.


Nie był to obiecujący początek, lecz Corrie nie ustąpiła. – To nie jest oficjalne przeszukanie, panie Murphy. Próbuję zidentyfikować ofiarę zabójstwa i liczyłam na to, że udostępni mi pan wasze archiwum. Dobrowolnie


Eastchester ostrożnie położył urządzenie na stoliku i zdjął rękawiczki.


– Nie ulega wątpliwości, że masz do czynienia z bardzo zagadkową sprawą, mój rządowy przyjacielu! UFO, szpiedzy, tortury, morderstwo, bomba wodorowa. Kiedy przejdziesz na emeryturę, napisz o tym książkę


Według wskazań georadaru ciało lub ciała – jeśli rzeczywiście były to ciała – leżały niecały metr pod ziemią, więc centymetr po centymetrze usuwała piaszczystą glebę i wrzucała ją do stojącego w rogu wiadra, które Skip od czasu do czasu wysypywał na sito, aby Scott i Emilio mogli sprawdzić, czy niczego w niej nie ma. Trwało to niemal godzinę. Na sicie wciąż podskakiwały same kamyki, gdy nagle Skip głośno krzyknął i podniósł coś do góry.

– Świetna robota, Corrie – powiedział po chwili. – Myślę, że wpadła pani na coś dużego. Nie, nie myślę: ja to wiem. – Umilkł. I nagle na jego neutralnej dotychczas twarzy pojawił się wyraz ponurej determinacji. – Musimy działać, i to szybko. Szybko i w tajemnicy, bo nie wiemy, kto dokładnie jest w to zamieszany.


O AUTORACH



DOUGLAS JEROME PRESTON (ur. w 1956 r.) i LINCOLN CHILD (ur. w 1957 r.) to amerykańscy pisarze, którzy najbardziej znani są ze współpracy przy bestsellerowej serii o agencie Pendergaście. Obaj specjalizują się w powieściach nawiązujących do gatunku techno-thriller, przy czym Preston doskonale odnajduje się w literaturze faktu, a Child także w horrorze. Diabelska góra to trzecia część cyklu o archeolożce Norze Kelly i agentce FBI Corrie Swanson.