#

Pisarz, jego żona, jej kochanek

Czytanie “Wkręconych” przypomina oglądanie filmów Davida Finchera. Twist, na twiście, twistem pogania. Każdy kolejny ma nas doprowadzić do tego finałowego zwrotu akcji, po którym opadnięta szczęka pozostanie na podłodze jeszcze przez wiele godzin.

Steve Cavanagh robi wszystko, aby co chwilę nas zaskakiwać. Buduje swoją opowieść na zasadzie układanki. Rzuca nam kolejne części, ale do samego końca nie pozwala stworzyć z nich spójnej całości. Kiedy pokazuje jakieś karty, do rękawa chowa kilka asów. Cierpliwie czeka, żeby wyłożyć je na stół w odpowiedniej chwili. Bez przerwy podgrzewa atmosferę i podkręca tempo. Z niepewnością odwracamy kolejne strony, bo wątki urywają się w najistotniejszych momentach. W narracji powstają białe plamy, które dopiero po jakimś czasie zostają wypełnione. Bardzo szybko odkrywamy, że tytułowymi wkręcanymi nie są bohaterowie, tylko my. Czytelnicy.

Autor opowiada historię miłosnego trójkąta. Żona Paula Coopera przypadkiem odkrywa, że jej mąż może być słynnym pisarzem kryminałów, który od początku kariery ukrywa swoją prawdziwą tożsamość. Te podejrzenia nasuwa jej znaleziony przez kochanka Daryla dokument z przelewami opiewającymi na wielomilionowe kwoty. Prawda jest jednak o wiele bardziej skomplikowana. Najwyraźniej J.T. LeBeau pomysły na fabuły, czerpie z prawdziwych, popełnianych przez siebie morderstw. I jest zdeterminowany, aby utrzymać to w tajemnicy przed światem. Rozpoczyna się więc gra pozorów, a każdy jej uczestnik jest piekielnie inteligentny.

Nie należy przyzwyczajać się do emocji, jakimi darzymy dane postacie. Cavanagh sprytnie manipuluje naszymi sympatiami i antypatiami. Każdy z bohaterów skrywa mroczną tajemnicę. Niezależnie czy chodzi o tajemniczego pisarza, którego atramentem jest krew niewinnych na jego rękach. Czy męża w sekrecie przed żoną trzymającego miliony na koncie. Czy w końcu oszukiwaną, wypaloną kobietę. Nie możemy im ufać. W miarę rozwoju akcji wszyscy okazują się zdolni do rzeczy, o jakie byśmy ich nie podejrzewali. Zawsze są jeden krok przed nami. Poznajemy ich, ale do punktów granicznych widzimy jedynie nałożone przez nich maski maski. Chcą chować przed nami swoje prawdziwe oblicza. Uczymy się więc, że zgodnie z fałszywą odautorską notką na początku książki, nie powinniśmy wierzyć w ani jedno słowo, jakie czytamy.

Autor nawet nie ukrywa, że gra z nami w nieczystą grę. Nie mamy szans na jej wygranie, bo bez przerwy nas oszukuje. Jego narracja napędzana jest autotematyzmem. Związani z branżą literacką bohaterowie rozmyślają na temat tego, jak powinien wyglądać dobry twist. J.T. LeBeau pisze w fabule powieść, chcąc jak najlepiej zaskoczyć czytelnika. Często wspominany jest przez inne postacie w kontekście jego umiejętności tworzenia wiarygodnych zwrotów akcji. Nie są to jedynie czcze życzenia Cavanagha chcącego dorównać talentem wymyślonemu przez siebie pisarzowi. Bierze sobie do serca każde słowo i dba, abyśmy uwierzyli w przedstawianą, pokręconą historię. Wszystkie elementy są tutaj dokładnie przemyślane, dopracowane w najdrobniejszym szczególe i nastawione na oniemienie czytelnika.

Steve Cavanagh zdaje sobie sprawę, że bez dobrej fabuły, przyjęta przez niego forma nie miałaby prawa się sprawdzić. Dlatego dbając aby wszystko było jak najbardziej logiczne, myli tropy. Bez przerwy zmusza nasze szare komórki do pracy na wysokich obrotach. Musimy nie tylko zaufać jego pisarskiej wyobraźni, pozwalając zwodzić się na manowce, ale również z nim współpracować. Być uważnym i odkrywać kolejne poziomy historii ukryte pod płaszczem zwodniczej narracji. Chociaż od “Wkręconych” nie sposób się oderwać, nie mamy do czynienia z typową lekką lekturą. Cały wysiłek intelektualny włożony w czytanie, pozostawia po sobie mętlik myśli, a duszny klimat trzyma nas za gardło jeszcze długo po odłożeniu książki.


WIĘCEJ O KSIĄŻCE

FRAGMENT DO CZYTANIA


Rafał Christ - filmoznawca z wykształcenia i zamiłowania. Jego zainteresowania obejmują całą szeroko pojętą popkulturę. Dlatego po wyjściu z kina, najchętniej sięga po komiks albo książkę. Publikuje przede wszystkim w internecie, ale nieraz można natrafić na jego teksty również w różnego rodzaju czasopismach.