#

Umysł mordercy

Roy Grace powraca, aby zmierzyć się z seryjnym mordercą. W tym wypadku nowy antagonista jest równie fascynujący, co dobrze znany wszystkim miłośnikom prozy Petera Jamesa bohater.

W “Twojej kolei na śmierć” pisarz przeprowadza czytelników przez labirynt psychiki przestępcy, który niczym Norman Bates z “Psychozy” wzbudzi wasz wstręt i którego tak jak Teda Bundy’ego pokochacie nienawidzić.

Projekty. Tak Wypalacz z Brighton nazywa swoje ofiary. Nad każdą z nich skrupulatnie pracuje. Obserwuje będąc niezauważonym. Porywa, żeby potem móc torturować, gwałcić i zabijać. Kręci go władza, więc piętnuje je wypalonym gorącym żelazem napisem “I NIE ŻYJESZ”, aby wszyscy wiedzieli, że stały się jego własnością. To jednak nie pełnokrwiste opisy zbrodni są najbardziej przerażające. James wpuszcza nas bowiem do najciemniejszych zakamarków umysłu przestępcy. Pozwala nam być o krok przed głównym bohaterem okrywając stopniowo pobudki kierujące antagonistą. Trudno mówić tu o motywach. Jak na seryjnego mordercę przystało, zabija bo czuje niepohamowany impuls. Wybiera młode kobiety, ponieważ wyglądają jak ktoś, kogo kiedyś darzył uczuciem. Z tego powodu żadna mieszkanka Brighton z długimi brązowymi włosami nie może czuć się bezpiecznie.

I jeśli u seryjnych morderców po każdym zabójstwie pojawia się poczucie niedosytu oraz stanu zawieszenia, autor znalazł doskonały sposób, aby wywołać podobne emocje u czytelnika. Sięgnął po narrację charakterystyczną dla telewizyjnych telenowel. Rozdziały są wyjątkowo krótkie i zakończone cliffhangerem. James zgrabnie przeskakuje z wątku na wątek. Ciągle zmienia perspektywę. Buduje swoją opowieść z puzzli. Nowe kawałki układanki pojawiają się za każdym razem, gdy przedstawia wydarzenia z punktu widzenia innej osoby. Raz jest to przestępca, innym razem uwięziona w ciasnym pojemniku ofiara, kiedy indziej jej stryj, albo podchodzący bardzo osobiście do swojej pracy protagonista. Dzięki temu świat przedstawiony jest nie tylko mroczny, ale również żywy.

Każda z postaci ma wyrazistą osobowość. Poznajemy ich z różnych stron, bo autor dużo miejsca poświęca ich życiu osobistemu. Intryga kryminalna przeplata się więc z wątkami obyczajowymi, co pozwala nam identyfikować się z kolejnymi bohaterami i bardziej przeżywać spotykające ich tragedie. O to zresztą nietrudno. Wielu z nich to nasi starzy znajomi. Szczególnie nadinspektor Roy Grace, który po raz 11 pojawia się na kartach książek Jamesa (w tym roku swoją światową premierę miała 15 powieść z policjantem). W “Poprosisz mnie o śmierć” kiedy Bryce znęcał się nad Red, on akurat brał ślub. Teraz kiedy na terenie Brighton działa pierwszy od ponad 80 lat seryjny morderca, jest w trakcie przeprowadzki. Do tego gdzieś w Niemczech w śpiączkę zapadła kobieta wyglądająca jak jego była, uznana za zaginioną, żona.

Jest to więc kolejny odcinek proceduralu z Grace’em w roli głównej. Jak możemy przeczytać na obwolucie książki, James jest jedynym brytyjskim pisarzem, który regularnie bierze udział w akcjach policji i różnego rodzaju konferencjach poświęconych technikom śledczych. Stąd też nie brakuje opisów policyjnych procedur. W tej realistycznej do bólu powieści czytelny jest sarkastyczny pazur. Autor nie stroni od uszczypliwości względem wiążących oficerom ręce absurdalnych, biurokratycznych przepisów. Dość powiedzieć, że po odnalezieniu szkieletu muszą czekać, aż lekarz stwierdzi zgon, zanim będą mogli ruszyć ze swoją pracą.

Pisarz sięga po sprawdzoną wielokrotnie formułę, dzięki której regularnie lądował na liście bestsellerów. Można więc zarzucać, że mamy do czynienia z odgrzewanym kotletem. Jednakże należy też przyznać, że smakuje wyjątkowo dobrze. Owszem, nie zabrakło klisz. Kilka twistów nietrudno przewidzieć, ale więcej jest tych zaskakujących. Autor chowa parę asów w rękawie i potrafi je wyciągać w najmniej spodziewanych momentach. Dba też, aby nie była to jedynie kolejna część serii, a sprawdzała się jako samodzielna powieść. Odniesienia do poprzednich odsłon perypetii Grace’a są oczkiem do fanów śledzących jego losy odkąd zadebiutował na kartach “Zabójczego żartu” (wydanego u nas również pod tytułem “Pogrzebany”). Pozostali prędzej czy później otrzymają wystarczająco informacji, aby chociażby zrozumieć dlaczego protagonista nie pała sympatią do swojego przełożonego. Z tego powodu wszyscy ci, którzy dopiero planują rozpocząć swoją przygodę z prozą Petera Jamesa mogą to zrobić sięgając właśnie po “Twoją kolej na śmierć”. Będzie to wybór dobry jak każdy inny, bo Brytyjczyk od dekad nieprzerwanie dostarcza mrocznej rozrywki na najwyższym poziomie.


WIĘCEJ O KSIĄŻCE

FRAGMENT DO POCZYTANIA


Rafał Christ - filmoznawca z wykształcenia i zamiłowania. Jego zainteresowania obejmują całą szeroko pojętą popkulturę. Dlatego po wyjściu z kina, najchętniej sięga po komiks albo książkę. Publikuje przede wszystkim w internecie, ale nieraz można natrafić na jego teksty również w różnego rodzaju czasopismach.