#

Mordy polityczne PRL, czyli o niesprawiedliwości i krzywdzie

Nigdy nie przepadałam za historią. Męczyły mnie daty, zapamiętywanie wydarzeń. Może to wina podejścia. Dzięki portalowi Zbrodnia w bibliotece miałam okazję przeczytać książkę Patryka Pleskota Zabić. Mordy polityczne PRL. Wbrew moim obawom pochłonęła mnie zupełnie.

To nie jest łatwa książka. Warto poświęcić jej trochę więcej czasu i uwagi. Każdy z nas zna historię ks. Jerzego Popiełuszki. jednak jego przypadek nie jest odosobniony. Autor wybrał 13 historii osób, które stały się ofiarami systemu a ich śmierć do dzisiaj nie została wyjaśniona, co więcej sprawcy nie zostali znalezieni i ukarani. Z kart tej opowieści na pierwszy plan wysuwa się ogromna niesprawiedliwość i poczucie krzywdy. Państwo i jego aparaty, które od zarania dziejów ma stać na straży praworządności i bezpieczeństwa nie zrobiło zupełnie nic, by dotrzeć do prawdy. Ówczesny aparat państwowy skutecznie maskował działania swoich pracowników, którzy niejednokrotnie dopuszczali się nadużyć. Dezinformacja, podrabianie dowodów, opieszałość w śledztwie to tylko wierzchołek góry lodowej.

Podobnie jak wielu kolegów i koleżanek nosił opornik, czytał podziemne ulotki, słuchał radia Wolna Europa, uczestniczył w marszach za ojczyznę. Nie była to wyjątkowa aktywność, niemniej już za sam opornik wpięty w klapę marynarki czy posiadanie ulotki można przecież było trafić „na dołek” (czyli do aresztu na 48 godzin) albo oberwać milicyjną pałką.

Taka była rzeczywistość w stanie wojennym. Na każdym kroku czyhało niebezpieczeństwo, człowiek nawet za swoje spojrzenie mógł zostać zabrany przez służby na komisariat. Przesłuchania, które się odbywały nie maiły nic wspólnego z tymi, które znamy teraz. Były brutalne, nie raz dochodziło do pobić i nadużyć. Właściwie nie zdajemy sobie sprawy jaką odwagą wykazywali się ludzie, którzy decydowali się na walkę z systemem. Jak pokazują te historie taką postawę opłacili życiem. Część z tych mordów było zaplanowane, inne były „wypadkiem przy pracy”. Wszystkie jednak cechowała wyjątkowa okrutność.

Każda z 13 historii stanowi odrębny rozdział. Autor wpierw opisał wszystkie wydarzenia, przeanalizował dostępne dokumenty źródłowe a następnie wysunął wiele hipotez i wytknął nieścisłości. Niestety są to rozważania czysto teoretyczne, które ze względu na brak dowodów nie mogą zostać poparte dokumentami. Niemniej jednak to obraz wnikliwej analizy, która została rzetelnie przygotowana. Obawiałam się, że ten fragment historii zostanie opowiedziany w sposób toporny i ciężki. Muszę przyznać, że jest zupełnie inaczej. To opowieści napisane soczystym językiem, miejscami bardzo dosadne i mroczne. Czuć w nich poczucie krzywdy i rozczarowania. Mimo że są to historie oparte na faktach miejscami czyta się jak dobry kryminał. Na koniec smutno się robi człowiekowi, że to wszystko miało miejsce, że zginęło tak wiele niewinnych osób, a za te morderstwa nikt nie został skazany. To lektura trudna, ważna i wymagająca. Książka została pięknie wydana, ale to już standard jeśli chodzi o Wydawnictwo Znak. Myślę, że idealnie sprawdzi się jako prezent dla fascynatów historii, ale również dla młodzieży, która nie raz uważa historię za nudną i bez sensu. To zbrodnie o których powinno się mówić, i które powinniśmy znać.


17 lutego premierę miała książka Cezarego Łazarewicza – Żeby nie było śladów. Autor szczegółowo opisuje historię i sprawę Grzegorza Przemyka, czyli jedną z najgłośniejszych zbrodni lat osiemdziesiątych w PRL. Książka odkrywa kulisy działań władz i wpływ, jaki na tuszowanie sprawy wywarli między innymi Wojciech Jaruzelski, Czesław Kiszczak czy Jerzy Urban. Grzegorz Przemyk to jedna z 13 postaci, której historię znajdujemy w książce Zabić. Mordy polityczne PRL. Jak widać są to bardzo obszerne opowieści, którym można poświęcić osobną książkę. Na ten fakt zwraca uwagę sam Pleskot, gdy zaczyna opowieść dotyczącą ks. Jerzego Popiełuszko.


Marta Mrowiec