#

Góry, Mazury i zbrodnia

Agnieszka Jeż wraca z drugim tomem kryminalnego cyklu o giżyckiej policjantce Wierze Jezierskiej. Podobnie jak recenzowany jakiś czas temu na łamach Zbrodni w Bibliotece „Szaniec”, tak i „Odpłata” porusza aktualne polskie bolączki, zbrodnia bierze się w niej z przeszłości, a tematyka, która ściśle, jak sądzę, łączy oba kryminały, to przemoc domowa.

Główna bohaterka cyklu Jeż, z racji traumatycznego dzieciństwa, ma obsesję na punkcie przemocy i zatwardziałych stereotypów kulturowych, a gdyby to było w jej mocy, wszystkich damskich bokserów z rozkoszą skazałaby na dożywocie. Jednocześnie Jezierska zdaje sobie sprawę z tego, jak uwrażliwione bywają stosunki między katem a ofiarą, jakie ogromne zjada je współuzależnienie, w konsekwencji czego jako stróż prawa nader często czuje się bezsilna.

Tym razem Agnieszka Jeż daje Wierze szersze pole do popisu w sprawie wyżej wymienionego problemu. Sprawa włamania, którą rozpracowuje pani sierżant, doprowadzi ją do regionu, w którym patriarchat jest bodajże najsilniej zakorzeniony – na Podhale. Oczywiście nie w sprawie włamania wybierze się tam w delegację. Wyjazd Jezierskiej ma znacznie poważniejszą genezę, mianowicie pod deskami podłogi starego domu – góralskiego, przeniesionego na Mazury właśnie z Podhala – nieszczęsny włamywacz odnajduje zwłoki… wraz z rowerem. Trup okazuje się młodym nowotarżaninem.

Intryga w „Odpłacie” jest trudna do rozwiązania, choć w samym zamyśle prosta. Rozwikłanie zagadki okaże się bardziej skomplikowane niż wyjaśnienie śmierci księdza z powieści „Szaniec”. W „Odpłacie” nie uświadczymy zamkniętej przestrzeni i ściśle określonej liczby podejrzanych, pracują nad nią dwa komisariaty, a każdy trop okazuje się prowadzić donikąd. Doprawdy, nie pamiętam, kiedy ostatni raz czytałam kryminał, w którym poszukiwacz prawdy przez większą część objętości powieści podążałby w błędnym kierunku. Przy czym nie mam na myśli nieprawidłowego motywu jako takiego, a raczej pierwszeństwo zbrodni. Bo, rzecz jasna, człowiek nie kot, zabić go można tylko raz.

„Odpłata” to także bardzo pożądane poszerzenie psychologii głównej postaci. Wiera Jezierska, pragnąca we własnych oczach uchodzić za superniezależną psychicznie i fizycznie, zwłaszcza od mężczyzn – niejako przeczy samej sobie, ujawniając tym samym drzemiące w niej sprzeczności, które zostały delikatnie zasugerowane w pierwszej części cyklu. Pojawia się oczekiwany wątek romansu, spisany niespodziewanie – niespodziewanie dla mnie, ponieważ nie miałam dotąd okazji poznać Jeż od literackiej strony obyczajowo-miłosnej, których to powieści popełniła sporo – namiętnie, z pasją, momentami nawet bosko (tak!) wulgarnie.

Komisarz Jezierska zostaje rozwinięta emocjonalnie także w pracy. Dowiadujemy się, że każde nieszczęście czy plugastwo, z którym spotyka się jako policjantka, odchorowuje. A jak wiadomo ponadnormatywna empatia w tym zawodzie może doprowadzić do depresji, wypalenia zawodowego, a nawet wcześniejszego przeniesienia się na tamten świat. Jednak na razie Wiera ma się dobrze. Silniejsze niż odchorowywanie poszczególnych punktów sprawy okazuje się pierwsze śledztwo, które prowadzi właściwie samodzielnie, gdyż komisarz Kosoń, choć obecny na kartach powieści, jedną nogą jest już na emeryturze. Ku mojej radości ponownie pojawia się także prokurator Przyzwan, wybitnie barwna postać drugoplanowa, która z powodzeniem mogłaby ponieść na barkach własny cykl kryminalny. Mądrości, spostrzeżenia i złośliwości tej oddanej służebnicy Temidy są doprawy godne ramek!

Generalnie mam wrażenie, że autorka jest bardzo konsekwentna, jeśli chodzi o swoje postaci i poruszaną problematykę – że bardzo dobrze wie, o czym chce pisać, dlaczego i jacy mają być bohaterowie łączący poszczególne części cyklu. Na przykład kompleksy Wiery wynikające z wychowawczej prostoty, luk w wiedzy ogólnej, nieznajomości literatury, kina etc. – poruszone w „Szańcu” – znajdują swoją kontynuację w „Odpłacie”. I jestem przekonana, że niektóre decyzje poruszone w omawianej powieści będą miały istotne konsekwencje w kolejnym tomie. Co nie znaczy, że powieści tych nie można czytać samodzielnie. Z cyklem Jeż jest podobnie jak z serią Jędrzeja Paserskiego o komisarz Ninie Warwiłow – lepiej po bożemu, ale nie trzeba. Intryga kryminalna jest na tyle bogata, że świetnie się broni jako samodzielna fabuła.

Kończąc, chciałabym się szeroko do Agnieszki Jeż uśmiechnąć. Jako Podhalanka, na dodatek często jeżdżąca do Nowego Targu, podczas lektury „Odpłaty” co i rusz z podziwem kręciłam głową nad opisami „w punkt” tego przereklamowanego – mam tu na myśli także zalew billboardów – regionu oraz wspominanego „niespójnego architektonicznie” miasta. Jeż to autorka, która jest doskonałą obserwatorką urbanistycznych absurdów i brzydoty.



O KSIĄŻCE

FRAGMENT DO CZYTANIA


Paulina Stoparek - z wykształcenia kulturoznawca filmoznawca, zawodowo związana z branżą wydawniczą, pracuje głównie przy literaturze kryminalnej. W sieci publikuje od 2012 r. Pisząc o literaturze i kinie, szuka kontekstów, wynajduje absurdy, rozpatruje od strony kulturoznawczej. Przede wszystkim jednak wytacza merytoryczne działa przeciwko tym, którzy rzetelną krytykę mylą z hejtowaniem i ogólnikowością. Takim pisaniem gardzi i prędzej padnie trupem, niż się do niego zniży. Prowadzi witrynę „Redaktor na Tropie” (redaktornatropie.wordpress.com)