#

Niespodziewane rozwiązanie

Fabuła „Milczącej żony” dotyczy gwałtów i związanych z nimi morderstw, motywów działania sprawcy i traumy ofiar. Długo zastanawiałam się, jaki ma być tytuł tej recenzji, bo równie dobrze oddające jej treść mogłyby by być: „Gwałciciel”, „Bez szansy na obronę” czy „Chore żądze”. Jednak ten, który wybrałam, wydaje mi się najodpowiedniejszy ze względu na przebieg i czas śledztwa opisywanego przez Karin Slaughter, pisarkę, którą bardzo cenię.

Gdy w jednym z więzień wybuchają zamieszki i zamordowany zostaje jeden z „pensjonariuszy”, do akcji wkracza Stanowa Agencja Śledcza, której zadaniem jest wyjaśnianie również tego typu morderstw. W trakcie przesłuchiwania podejrzanych i świadków śledczy trafią na Darryla Nesbitta, więźnia skazanego za pornografię dziecięcą i morderstwo na współwięźniu. To jednak nie wszystko, na mężczyźnie ciążą też oskarżenia o gwałty zakończone morderstwem lub ciężkim ranieniem. Nesbitt jest niepełnosprawny, wie, że jego stan cały czas ulega pogorszeniu i w zamian za informację dotyczące buntu w więzieniu chce, aby wznowić stare śledztwo. Twierdzi, że jest niewinny i nie zgwałcił ani nie zamordował kobiet, a nawet daje im wycinki z gazet dotyczące zbrodni popełnionych, gdy on już siedział w więzieniu.

„- Z oczywistych powodów mam ograniczone możliwości. – Nesbitt wskazał dwa komplety najnowszych artykułów. – Ta zaginęła trzy miesiące temu. Jej ciało znaleziono w zeszłym miesiącu. Tę znaleziono wczoraj rano. Wczoraj rano!”

Czy warto z nim pertraktować? Czy mówi prawdę? Może ma naśladowcę?

Gdy agenci zaczynają sprawdzać informacje, dochodzą do wniosku, że być może Nesbitt rzeczywiście jest w tej sprawie niewinny, a prowadzący śledztwo prawie dziesięć lat temu pomylili się. Przemawia za tym również fakt, że właśnie zginęła kolejna młoda kobieta, a modus operandi jest taki sam, jak przy poprzednich gwałtach i morderstwach.

Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że dochodzenie sprzed ośmiu lat prowadził cieszący się ogólnym szacunkiem i nieżyjący już Jeffrey Tolliver, prywatnie mąż Sary Linton, koroner pracującej przy obu sprawach, a jednym z agentów jest jej obecny partner Willi Trent. Jeżeli poprzednie morderstwa i to ostatnie zostały popełnione przez tę samą osobę, to Tolliver doprowadził do oskarżenia niewinnego w tej kwestii człowieka. Oznacza to również, że morderca jest na wolności i zaatakuje ponownie. Zaczyna się wyścig z czasem, a wznowienie starego śledztwa zostaje otoczone tajemnicą. Nikt nie chce, żeby morderca zorientował się, że nie jest bezpieczny. Agenci weryfikują popełnione w okresie dziesięciu lat gwałty połączone z morderstwem (lub ciężkim okaleczeniem) i docierają do rodzin ofiar. Czy jednak bliscy wiedzą i pamiętają coś, co może rzucić światło na zbrodnie i pozwoli wytypować sprawcę?

„Wyjąwszy Grant County, mamy osiem różnych kobiet w różnym wieku, reprezentujących różne zawody i różne typy urody, wszystkie znaleziono martwe, bez widocznych przyczyn śmierci, w różnych miejscach stanu, gdzie są tysiące otwartych spraw zaginionych kobiet, w kraju, gdzie rocznie ginie około trzystu tysięcy kobiet i dziewcząt.”

Ofiary różni praktycznie wszystko, ale śledczy zdają sobie sprawę, że musi być coś, co łączący wszystkie sprawy. Wkrótce trafiają na elementy pojawiający się we wszystkich przypadkach i mówiący sporo o sprawcy.

Zanim jeszcze zaczniemy czytać „Milczącą żonę”, trafiamy na słowa Karin Slaughter:

„Ta książka jest fikcją. Dlatego pozwoliłam sobie na dowolność w kwestii chronologii.”

Jest to zapowiedzią fabuły, która jest podzielona na dwie części. „Stare” śledztwo rozpoczęło się ponad osiem lat temu od znalezienia studentki, która została zgwałcona podczas porannego joggingu po lesie i możemy je śledzić głównie z punktu widzenia Jeffreya Tollivera. To współczesne, zainicjowane rozmową z Darylem Nesbittem widzimy przeważnie oczami Williego Trenta i Sary Linton. Szczególnie odczucia i spojrzenie kobiety są ważne, bo jako koroner pracuje przy obu.

Głównymi bohaterami „Milczącej żony” są agenci Stanowej Agencji Śledczej. Karin Slaughter pokazuje ich zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym, pozwalając na poznanie ich życia osobistego, łączących ich relacji oraz targających nimi uczuć. Ważnymi postaciami w powieści są również ofiary, którym pisarka poświęca bardzo dużo miejsca, pokazując ich życie, cierpienie i śmierć. Albo życie po ataku gwałciciela-mordercy. Kobiety, które przeżyły są okaleczone psychicznie oraz fizycznie i nie wiadomo, czy kiedykolwiek ich życie wróci do normy. Najprawdopodobniej nigdy.

„Milczącą żonę” polecam wszystkim miłośnikom kryminałów i thrillerów, ale wrażliwych uprzedzam, że nie jest to powieść bez mocnych opisów.


O KSIĄŻCE

FRAGMENT DO CZYTANIA


Agnieszka Pruska

Agnieszka Pruska – od ćwierćwiecza gdańszczanka, nie pracująca w zawodzie nauczycielka, autorka dwóch serii powieści kryminalnych: policyjnej z nadkomisarzem Uszkierem („Literat”, „Hobbysta”, „Żeglarz”, „Spadkobierca) i komediowej z dwoma nauczycielkami w roli głównej ("Zwłoki powinny być martwe i „Wakacje z Trupami”). Nałogowa czytelniczka, posiadaczka czarnego pasa w aikido, cierpi na permanentny brak czasu, lubi bliższe i dalsze podróże.