#

​Zanim pozwolę ci wejść

To mogłaby być historia o pięknej przyjaźni. Takiej, która ma swoje solidne źródła w dzieciństwie, takiej co rośnie i dojrzewała wraz z bohaterkami i potrafi przetrwać najgorsze burze. To jednak nie powieść obyczajowa. To thriller psychologiczny, a Jenny Blackhurst burzy idylliczną wizję ludzkich relacji i przyjaźni, które wydają się nam niezniszczalne.

Obserwując relację łączącą trzy przyjaciółki, Karen, Beę i Eleanor, wręcz zazdrościmy im tej głębokiej, bezwarunkowej więzi. Ich przyjaźń wydaje się dojrzała, opiera się na pełnym zaufaniu i stanowi dla kobiet potężne wsparcie emocjonalne. Zwłaszcza, że życie – jak to zwykle bywa – nie rozpieszcza naszych bohaterek i każda z nich boryka się z mniej lub bardziej przyziemnymi problemami.

Eleanor przechodzi typowy dla młodej matki okres chronicznego przemęczenia, poczucia znużenia rutyną dnia codziennego, nękających myśli o tym, czy aby na pewno sprawdza się jako matka, żona, gospodyni domowa. Jej rozpędzone zawodowo i poukładane życie sprzed okresu macierzyństwa nagle runęło. Mąż podejrzanie często ucieka w pracę, pozostawiając Eleanor z niemowlęciem i swoim synem z poprzedniego związku. Dzieci, jak to zwykle bywa, nie współpracują. Codzienność coraz bardziej przytłacza. - Boję się, że oszaleję, jeśli nie zrobię czegoś dla siebie. – zwierza się Ela przyjaciółkom.

Od osunięcia się w czeluść przygnębienia ratują ją szczere rozmowy i wsparcie przyjaciółek. To właśnie od jednej z nich kobieta usłyszy sugestię, aby wróciła do gry i otworzyła własną firmę. Ta myśl kiełkuje w Eleanor stopniowo, aby ostatecznie rozpalić w niej nadzieję na odmianę życia. Otoczenie zrobi jednak wszystko, aby skutecznie udaremnić kobiecie wszelkie próby osiągnięcia spełnienia.

Bea to z kolei typ singielki (niekoniecznie z wyboru). Z jednej strony odrzuca rodzinny model życia Eleanor, z drugiej zaś rozpaczliwie poszukuje swojej połówki, z którą mogłaby stworzyć trwały związek. Aranżowane randki z kolegami przyjaciółek rozczarowują. Bea mierzy się z potężną traumą z przeszłości, co negatywnie wpływa na jej relacje z mężczyznami i sprawia, że każda kolejna próba fizycznego i emocjonalnego zbliżenia kończy się katastrofą. Obsesje z wiekiem nasilają się. Rośnie strach przed samotnym życiem i pogarda dla samej siebie.

Na tle swoich przyjaciółek, Karen wydaje się tu jedyną stabilną, poukładaną wewnętrznie, pewną siebie kobietą. Jest psychologiem, dlatego na przyjaźń patrzy nie tylko przez pryzmat własnych emocji, ale także mechanizmów funkcjonowania ludzkiej psychiki. To daje jej pewną przewagę nad Beą i Eleanor, którą Karen wykorzystuje w poczuciu dobrze realizowanej przyjacielskiej powinności. Ona jest zawsze w gotowości, aby pocieszyć, przytulić, poradzić przyjaciółkom… Wydaje się osobą bez problemów, bez wad. Udany związek z mężczyzną, błyskotliwa kariera, poważanie wśród kolegów z pracy, renoma specjalisty od ludzkich problemów – czego można chcieć więcej…?

Wszystko jednak zaczyna się komplikować, kiedy na kozetkę pani psycholog trafia Jessica Hamilton. Jej słowa: „Nie naprawi mnie pani” okażą się złowieszczą przepowiednią. Terapia okazuje się niebezpieczną grą. Karen zostaje wytrącona ze swojej roli chłodnej, zdystansowanej profesjonalistki. Kim jest młoda dziewczyna? Jakim sposobem weszła w posiadanie najskrytszych tajemnic Karen i jej przyjaciółek? Do czego zmierza? I jak specjalistka od naprawiania ludzkich dusz zachowa się wobec psychopatycznych zabiegów Jessiki? Do czego posunie się Karen, aby ratować rujnowane bez skrupułów życie swoje i swoich przyjaciółek?

Od tego momentu fabuła przyspiesza, a czytelnik dostaje sporą dawkę adrenaliny, która nie pozwala oderwać się nawet na chwilę od lektury. Nic w tej książce nie jest czarno-białe. Przyjaźń i siostrzana miłość, związki damsko-męskie, relacje psychologa z pacjentem, rola ofiary i kata, „normalność” i „anormalność” zachowań – wraz z lekturą czytelnik definiuje je na nowo. Bohaterowie odsłaniają kolejne swoje twarze (i jedno jest pewne – zaskoczą nas ich nowo odkryte oblicza!). Ich wybory często determinuje podświadomość, której źródła biją w przeszłości, w doświadczeniach dzieciństwa, relacjach rodzinnych, przeżytych traumach. Trzeba przyznać, że dzięki bohaterce psycholożce dostajemy sporą porcję informacji na temat psychicznych uwarunkowań wpływających na relacje międzyludzkie oraz nasze interakcje z otoczeniem. To dobra okazja do skonfrontowania tej wiedzy z własnymi doświadczeniami.

Relacja trzech bohaterek powieści Jenny Blackhurst zostanie poddana naprawdę ciężkiej próbie. I nie będzie happy endu. Obalenie mitu, że „prawdziwa przyjaźń” rozwiąże wszystkie problemy i ochroni przed konsekwencjami popełnianych błędów, dla niektórych może okazać się największym zaskoczeniem w tej książce. Bo to, co zwie się przyjaźnią, jest tylko jeszcze jedną skomplikowaną grą , w której każdy realizuje swoje ukryte, egoistyczne cele.

Świetna, wciągająca lektura!

Oprac. Monika Pietkiewicz