#

Wioletka na tropie zbrodni

„Jeden z drugim naogląda się filmów, przeczyta kilka kryminałów i zaraz czuje się Sherlockiem Holmesem. Amatorzy, którzy szukają taniej sensacji i czegoś, co dostarczy im choć trochę adrenaliny. To powinno być karalne!" (fragment książki).

Samozwańcza detektyw, Wioletka Koperek, dostrzega zbrodnię na każdym kroku. Nie namyślając się wiele, rusza na spotkanie przygody. Detektywistycznej, rzecz jasna. Posiada wszystkie cechy niezbędne dla rasowego śledczego - bujną wyobraźnię i zmysł detektywistyczny. Do tego kilka kilogramów nadwagi, ale o tym cicho sza…Wioletka, pomimo młodego wieku (32 lata), może bez problemu nazywać się kobietą pracującą. Ukończyła studia w Łodzi. Tajemniczo brzmiący skrót kierunku ENUOŚoEzEZSŚ oznacza po prostu Ekologiczną Najwyższą Uczelnię Ochrony Środowiska oraz Ekosfery z Elementami Zarządzania Segregacją Śmieci. Jednakże to, co ekolodzy lubią najbardziej, czyli przenoszenie żab na drugą stronę ulicy, ostudziło zapał Wioletki, co do podjęcia pracy w zawodzie. Bo przecież ekolodzy właśnie tym dokładnie zajmują się na co dzień! Ambitna i żądna przygód młoda kobieta imała się w swoim życiu rozmaitych zajęć: grała na harfie podczas pogrzebów, była kasjerką, kelnerką, testerem oprogramowania, asystentką magika, budowlańcem, operatorem wózka widłowego, zajmowała się również wycinką drzew, kontrolą jakości w zakładzie produkującym bidety, nabijaniem nap, opieką nad starszymi osobami, pracowała w charakterze ochroniarza podczas koncertów rockowych, a także była akwizytorką bezprzewodowych odkurzaczy. Ostatnio zaś zatrudniona była w fabryce słodyczy "Słodziutka Babeczka" oraz w biurze wspólnoty mieszkaniowej. Detektywem jeszcze wprawdzie nigdy nie była, ale …Wioletka odkrywa w sobie misję. Misję pomagania policji, a nawet więcej. Pragnie być od nich lepsza, szybsza, bardziej skuteczna i błyskotliwa. Bierze więc sprawy w swoje ręce. Prawdziwy z niej detektyw-wolontariusz…Najpierw demaskuje domniemaną aferę gospodarczą w fabryce. Potem sprawy przybierają nieco bardziej krwawy obrót. Bohaterka jest święcie przekonana, iż stała się przypadkowym świadkiem morderstwa! W oknie naprzeciwko, w koszmarnym bloku rodem z PRL-u, zauważa siekierę, dziewczynę, i … jej mordercę! Jednak gdy nie ma ciała na miejscu zbrodni, brak także innych świadków, a tym bardziej dowodów przestępstwa, sprawa utyka w martwym punkcie. Od tego momentu jednak Wioletka ma pełne ręce roboty. Ochoczo podąża świeżym tropem, mając do dyspozycji krwistoczerwonego, małego fiacika, pożegnalny podarunek od kolegów z pracy. Śledzi, włamuje się, inwigiluje, przesłuchuje, dedukuje i nie boi się niczego. Osoby wrogo do niej nastawione pokonuje uprzejmością. Osoby bardziej niebezpieczne, lakierem do włosów i kastetem domowej roboty, złożonym z kilku pierścionków naraz. Bo Wioletka to nieustraszony detektyw. Detektyw doskonały. Nie umknie jej żaden trop, żaden podejrzany. I nawet policja do pięt jej nie dorasta. A przy tym taka zabawna, taka miła, dobra i serdeczna. Po prostu słodziutka babeczka…Chyba jednak mocno nastąpiła komuś na odcisk, bo zaczynają się jej przydarzać niemiłe sytuacje. Z obserwowanej staje się uciekającą, z badającej sprawę morderstwa – potencjalną ofiarą. A gdy nieznani sprawcy włamują się do jej mieszkania, zabierając jedynie mały drobiazg, który może stanowić zasadniczy dowód w sprawie o morderstwo, sytuacja robi się naprawdę niebezpieczna. Na nic jednak podpowiedzi zdrowego rozsądku. Na nic sygnały ostrzegawcze płynące z ust osób jej życzliwych. Kociooki policjant, o egzotycznie brzmiącym imieniu Jasper, wymusza na Wiolce obietnicę zaprzestania prowadzenia śledztwa. Przyjaciółka Zuźka, sprzątaczka w komendzie policji, zadaje pytanie tchnące grozą: „Jakie kwiaty życzysz sobie na swoim pogrzebie”? Ktoś inny rzuca, niby od niechcenia „Szkoda by było, żeby świat stracił taką barwną panią detektyw.” A jednak nic i nikt nie jest w stanie zawrócić Wioletki z raz obranej drogi. Czy Wiolce uda się rozwikłać sprawę zaginięcia Pszczółki? Czy znajdzie nową pracę i kandydata na męża? Kto okaże się wrogiem, a kto przyjacielem? Czy samozwańcza pani detektyw rozwiąże sprawę morderstwa umykając groźnemu zabójcy?

Jeśli macie ochotę na chwileczkę zapomnienia, na niezobowiązujący relaks, na rozwiązanie tajemnicy z trupem w tle, dołączcie do detektyw Wioletki. Jeżeli lubicie zwariowane komedie kryminalne, surrealistyczne sytuacje i dowcip rodem z filmów Barei, ta książka jest dla was. Ale jeśli uznacie, że, ta babeczka jest dla was odrobinę za słodka i nieco byt infantylna, a przy tym cierpi na manię prześladowczą, zrozumiem.

Autorka zapowiada ciąg dalszych przygód Wioletki. Ale o tym na razie cicho sza…

Margota Kott