#

Fantastyczny kryminał

Po pięciu nagrodach im. Janusza A. Zajdla postanowiła spróbować swoich sił w innym niż fantastyka gatunku. “Łaska” była pierwszym jej autorstwa kryminałem osadzonym w czasach PRL-u. I zdaje się, że w tej konwencji rozgościła się na dobre. “Pokuta” to już bowiem trzecia utrzymana w tych klimatach powieść Anny Kańtoch. Akcja ponownie osadzona jest w małej miejscowości. Znowu równolegle z milicjantem śledztwo prowadzi osoba cywilna. Raz jeszcze przenikają się linie czasowe. A co najważniejsze, powtórnie od lektury nie sposób się oderwać.

Chociaż elementów fantastycznych w powieści nie uświadczymy, niektóre opisy i wątki doskonale sprawdziłyby się w literaturze grozy. Raz na wyobraźnię czytelnika działa “upiorny uśmiech” Andrzeja Białego, a kiedy indziej pierwsze skrzypce zaczyna grać miejscowy folklor. Wyjęty z konwencji horroru wydaje się również punkt wyjścia dla intrygi. Pewnej deszczowej nocy w 1986 roku na przeradowskim komisariacie zjawia się tajemniczy Jan Kowalski. Mężczyzna ubrany jest jak włóczęga, a mówi jak inteligent. Opowiada on sierżantowi Igielskiemu o morderstwach, jakie w nadmorskim miasteczku popełnia regularnie od kilku dekad. Jego historia jest na tyle wiarygodna, że milicjant postanawia ją sprawdzić. Nie będzie to jednak łatwe zadanie, bo jedne szczegóły znajdują pokrycie w rzeczywistości, a inne nie. Niedomówieniami, zwodzeniem odbiorcy i sugerowaniem działań sił nadprzyrodzonych autorka z każdą stroną zagęszcza akcję i nieustannie buduje surrealistyczną aurę.

Kańtoch nie śpieszy się ze swoją opowieścią. Kolejne akapity poświęca na tworzenie nastroju i wzbudzanie niepokoju. Misternie tka intrygę, zmuszając nas co chwilę do zadawania sobie standardowego dla kryminałów pytania “kto zabił?”, po to tylko, by zaraz odwrócić wektor naszych zainteresowań na “jak zabił?”, a potem na “czy w ogóle zabił?”. Z tego powodu lektura okazuje się unikalnym przeżyciem. “Pokuta” to oryginalny twór, w którym tropy gatunkowe znikają w autorskim podejściu do konwencji. Rozmywają się w dbałości o szczegóły budowanego świata. Świata tak odstręczającego, a jednocześnie koherentnego i kolorowego, że niekoniecznie chcielibyśmy do niego trafić, ale opuszczać go żal.

Przeradowo to bowiem miejsce równie swojskie, co obce. Podobne miasteczka odwiedzaliśmy w kryminałach niejednokrotnie. Jest odgrodzone od reszty świata lasem i morzem. Składa się z knajpy, do której wszyscy mieszkańcy przychodzą na pięćdziesiątkę, piwo i obiad. Niebezpiecznych zakątków, do jakich lepiej nie zapuszczać się bez obstawy milicji. A przede wszystkim z ośrodków wypoczynkowych. Jakieś oznaki życia znajdziemy tutaj tylko w wakacje. Wraz z jesienią robi się pusto, a miejscowość zaczyna sprawiać wrażenie wymarłej. Akurat jest listopad, więc odwiedzających można policzyć na palcach jednej ręki. W tym okresie przyjechali, aby odpocząć od zgiełku, pisać w spokoju książkę, lub z tylko sobie znanych powodów. Niby wszystko się zgadza. Wszystko skądś znamy, a jednak zostajemy przytłoczeni tajemnicą i poczuciem zagrożenia. Jakbyśmy trafili do czyjegoś koszmarnego snu, a właściwie koszmarnych snów kilku różnych osób naraz.

Miasteczko jest metaforą czyśćca. Wydaje się, że postacie trafiły do niego, aby odbyć tytułową “Pokutę”. W trakcie lektury wręcz się z nimi zaprzyjaźniamy. Obok intrygi kryminalnej w powieści rozgrywają się ich intymne dramaty. Kańtoch dużą wagę przykłada do psychologii swoich bohaterów. Każdego z nich w ten czy inny sposób prześladują demony przeszłości. Wszyscy obciążeni są indywidualnym bagażem emocjonalnym, dzięki czemu świat przedstawiony jest zróżnicowany, wielowymiarowy i żywy. Nigdy wcześniej w beletrystyce nie natknąłem się na tak szczere i empatyczne przedstawienie osoby cierpiącej na depresję. Autorka nadaje bowiem podmiotowość nastoletniej Poli, która w fabule sama sobie jej odmawia. To ona na własną rękę będzie próbowała rozwikłać zagadkę morderstwa przyjaciółki z dzieciństwa.

Dzięki dogłębnym portretom psychologicznym powieść staje się uniwersalna. Akcja osadzona jest w konkretnym miejscu i czasie, ale z problemami drążącymi bohaterów od środka będzie mógł utożsamiać się każdy z czytelników. Postacie borykają się z zaniedbaniem, niemożnością wypełnienia oczekiwań innych, złamanym sercem, niezrozumieniem czy samotnością. Ich bolączki i rozterki są zrozumiałe i niebezpiecznie namacalne. Bliskie nam wszystkim. Podczas czytania wywołują refleksję i zabierają w podróż po własnych podobnych wspomnieniach, a przewrotne zakończenie zmusza do zastanowienia się nad ludzką naturą.


WIĘCEJ O KSIĄŻCE

FRAGMENT DO CZYTANIA

WYWIAD



Rafał Christ - filmoznawca z wykształcenia i zamiłowania. Jego zainteresowania obejmują całą szeroko pojętą popkulturę. Dlatego po wyjściu z kina, najchętniej sięga po komiks albo książkę. Publikuje przede wszystkim w internecie, ale nieraz można natrafić na jego teksty również w różnego rodzaju czasopismach.