#

Poprosisz mnie o śmierć

wywiad z Peterem Jamesem

19 milionów sprzedanych egzemplarzy na świecie! 10 tom cyklu z detektywem Royem Gracem już w Polsce!

Agnieszka Pruska: Pana książki są wydawane już blisko czterdzieści lat. Co, jeżeli chodzi o pracę pisarza, zmieniło się w tym czasie?

Peter James: Jednym z największych osiągnięć współczesności, dla mnie jako autora, są media społecznościowe – zwłaszcza Facebook, Twitter, Instagram. Chociaż akurat w moim przypadku najlepiej sprawdza się kanał YouTube TV (www.peterjames.com/YouTube). Uważam je za absolutnie niezbędne, a zamieszczanie nowych postów jest ważną częścią mojego dnia. Uwielbiam bezpośredni kontakt z fanami, to ważne, by mieli wgląd w moje życie, wiedzieli, jak wygląda mój dzień pracy, śledzili postępy prac nad każdą nową książką, znali moje dodatkowe zainteresowania i zajęcia, jak choćby pisanie sztuk teatralnych i wystawianie ich na scenie. Ale przede wszystkim uważam, że media społecznościowe są kopalnią wiedzy. Kilka lat temu, na potrzeby książki, szukałem szczegółowej informacji, jak otworzyć zamek wytrychem. Wystarczyło, że zatwittowałem – i w ciągu godziny skontaktował się ze mną były (tak w każdym razie twierdził!) zawodowy włamywacz, który z detalami poinstruował mnie, jak otworzyć zamek bez użycia klucza!

Odkryłem, że możliwości YouTube’a są nieograniczone... Dobrze się bawię przy tworzeniu materiałów. Na swoim kanale udostępniam wywiady, które przeprowadziłem z ponad setką autorów m.in. Lee Childem, Tess Gerritsen i Val McDermid. O tym jak piszą przeczytacie w sekcji „Warsztat pisarza”. Dbam o nieustanne poszerzanie tych zasobów.

AP: Kryminały, thrillery i horrory to dosyć mroczne gatunki powieści. Dlaczego zdecydował się Pan właśnie na nie?

PJ: Od dziecka chciałem być pisarzem i kręcić filmy. Marzyło mi się dostarczanie ludziom najlepszej rozrywki, a jednocześnie chciałem poprzez te media poznawać świat i społeczeństwo. Nigdy nie myślałem, że mam talent, dopóki w wieku siedemnastu lat nie wygrałem ogólnokrajowego konkursu na opowiadanie. Organizowało go BBC, a ja jako zwycięzca musiałem przeczytać moją powieść na antenie. Bardzo mi się to spodobało, uświadomiłem sobie wtedy, że choć książka drukowana jest podstawową formą powieści, to radio potrafi tchnąć w nią nowe życie, a efekt może być spektakularny. W końcu na długo przed wynalezieniem druku opowiadano historie, często przekazując je sobie z pokolenia na pokolenie. Uważam powieść kryminalną za najwspanialszy gatunek, pozwalający i pisarzowi, i czytelnikowi wnikliwie poznawać świat, w którym żyjemy.

AP: Dla większości autorów powieści kryminalnych ważna jest możliwość konsultacji z policją. W Pana przypadku ten kontakt jest bardzo dobry. Z czego to wynika?

PJ: Średnio jeden dzień w tygodniu spędzam z policjantami, towarzysząc im podczas patroli, na miejscach zbrodni i na sali sądowej – policyjna robota ma wiele różnych aspektów. Mam nawet własny samochód policyjny w Brighton! Mój wydawca ufundował go policji w Sussex, a ta podpisała go moim nazwiskiem. Często słyszę pytanie o to, czy przed sukcesem serii z Royem Grace’em mundurowi byli równie chętni, by odsłaniać przede mną tajniki swojej pracy? A pamiętacie serial„Sześć stopni oddalenia”? Wierzcie mi, każdy z nas zna kogoś, który ma przyjaciela, krewnego, znajomego, kolegę, który zna jakiegoś policjanta! Poświęciłem wiele lat na to, by wkraść się w łaski lokalnej policji i sam mam tam teraz niejednego przyjaciela.

AP: Zawsze interesuje mnie dobór miejsc akcji w powieści. W jaki sposób wybiera Pan lokalizacje? Zna Pan te miejsca, czy może specjalnie wyszukuje je na potrzeby pisanej książki?

PJ: Jest i tak, i tak. Lokuję w powieści miejsca, które doskonale znam lub te, które mi zarekomendowano, a po sprawdzeniu okazało się, że doskonale się nadają.. Zawsze bardzo dokładnie to sprawdzam, w końcu miejsce akcji to pełnoprawny bohater każdej powieści, a kryminalnej w szczególności.

AP: W Polsce jesteśmy po premierze Pana przedostatniej (z dotąd napisanych) powieści z Royem Grace’em – „Poprosisz mnie ośmierć”. Inspiracją dla fabuły była sprawa, z którą się Pan zetknął.Jak wiele realnych wydarzeń przeniósł Pan do książki?

PJ: „Poprosisz mnie ośmierć” zainspirowane zostało kilkoma prawdziwymi i dość brutalnymi przypadkami stalkingu. Przede wszystkim było to sprawa dziewczyny zamordowanej w domu towarowym w Londynie przez ochroniarza, który miał obsesję na jej punkcie. To naprawdę dość przerażające, jak błyskawicznie i niepostrzeżenie przygodna znajomość może się przerodzić w śmiertelną pułapkę.

AP: Pierwowzorem Roya Grace’a jest Pana znajomy pracujący w policji, o czym na pewno wie sporo osób. Czy zdarzyło się, że zaprotestował kiedyś przeciwko nadaniu Grace’owi jakieś swojej cechy?

PJ: Ależ skąd, on ma niesamowite poczucie humoru i uwielbia odnajdować swoje cechy w Royu! Miałem szczęście poznać Davida dość dawno temu. Byłem jego cieniem przez ładnych parę lat, podczas których awansował z inspektora na nadinspektora. Biuro Davida stało się pierwowzorem dla gabinetu Grace’a. Obaj panowie mają wspólną specjalizację: stare, dawno zamknięte sprawy kryminalne. Na tym jednak kończą się podobieństwa – David jest szczęśliwie żonaty i nie interesują go zjawiska nadprzyrodzone, choć ma bardzo otwarty umysł. Gdy w 2015 roku ponownie stanąłem na ślubnym kobiercu, zgodził się zostać moim drużbą!

AP: W „Poprosisz mnie o śmierć” od początku możemy podejrzewać, kto jest mordercą, a kto ma zostać główną ofiarą, oczywiście, o ile nie dojdzie do jakiegoś niespodziewanego zwrotu akcji. Podczas czytania zadawałam sobie więc pytanie nie o to, kto kogo zamorduje, ale jak dużo osób zginie i czy morderca zrealizuje swój plan. Czy właśnie takie było Pana zamierzenie? Pokazanie wyścigu policji i mordercy?

PJ: Nie wierzę, że powieść kryminalna zawsze musi koncentrować się na tym, kto zabił. Ja lubię pokazywać, jak do tego doszło! Interesuje mnie nie tylko to, kim może być morderca, ale także, czy uderzy ponownie. To zdecydowanie bardziej interesujące, no i wymaga od pisarza większej maestrii w konstruowaniu fabuły i prowadzeniu akcji.

AP: „Poprosisz mnie o śmierć” to już dziesiąta książka z Royem Grace’em. Czy nie jest Pan trochę znużony bohaterem?

PJ: Ani trochę! Uwielbiam pracować nad tą serią i nie mogę się doczekać, kiedy zacznę nową przygodę z Royem i jego kolegami. Będę pisać kolejne powieści tak długo, jak moi czytelnicy będą mieli ochotę je czytać!

AP: Która z książek z tej seriijest Panu jest mu najbliższa?

PJ: „Zabójczy żart” („Dead Simple”) jest pod wieloma względami moim ulubionym tomem w serii, ponieważ to od niego wszystko się zaczęło. Ale tak naprawdę każdy nowy Roy Grace, nad którym pracuję, jest zawsze tym ulubionym. Jeśli stawiam ostatnią kropkę z poczuciem, że właśnie napisałem swoją najlepszą książkę, to wiem, że wysiłek nie poszedł na marne, a ja wykonałem swoją pracę jak należy. Przepełnia mnie poczucie szczęścia i dumy, i tak jest aż do następnej powieści.

AP: Czy jest to również pozycja, którą ustawiłby Pan na pierwszym miejscu, biorąc pod uwagę wszystkie napisane książki?

PJ: Spośród wszystkich moich książek spoza serii z Royem Grace’em najbardziej lubię „Ludzi doskonałych” oraz najnowszy thriller, który napisałem jesienią, tj. „Niezbity dowód” („Absolute Proof”). W książce chodzi o to, co by się stało, gdyby ktoś wiarygodny posiadał niezbity dowód na istnienie Boga... Jakie byłyby konsekwencje? Jest to temat, który od dawna mnie intryguje, pracowałem nad tą książką ponad dwie dekady. Nie mogę się doczekać premiery i reakcji czytelników!

AP: Bardzo często, w przypadku seri,i pojawia się wątek, który przewija się przez kilka lub przez wszystkie książki. Co Pan sądzi o takim zabiegu?

PJ: Myślę, że stałe wątki bardzo uatrakcyjniają cykle powieściowe i oczywiście przyczyniają się do głębszego zaangażowania czytelników w historię. W serii z Royem Grace’em przewija się wątek jego zaginionej żony Sandy, w tle toczy się także życie osobiste i uczuciowe innych głównych postaci.

AP: Pisze Pan nie tylko kryminały, ale również horrory. Czy taka zmiana pozwala zachować pewien dystans do bohaterów i odpocząć od nich?

PJ: Raczej: rozszerzyć wachlarz podejmowanych tematów, wyjść poza konwencję, w której czuję się komfortowo. Niezależnie od tego, czy pracuję nad nowym kryminałem z Royem Grace’em, czy też nad samodzielnąpowieścią, przy każdej książce staram się coraz wyżej podnosić poprzeczkę.

AP: Jest Pan również scenarzystą i reżyserem. Jak udaje się Panu połączyć pracę nad filmami i pisanie?

PJ: W tej chwili nie ma takiej potrzeby, żebym dzielił swój czas i uwagę pomiędzy książkę i film. Skupiam się wyłącznie na pisaniu, ale to prawda – już wkrótce pochłonie mnie produkcja serialu telewizyjnego.

AP: Jaki jest Peter James prywatnie?

PJ: Jestem miłośnikiem zwierząt, uwielbiam poświęcać czas na czytanie, dbam o kondycję. Lubię dobre jedzenie i wino. Moją pasją są wyścigi samochodowe. Uważam, że istotne jest działanie na rzecz potrzebujących i chętnie angażuję się w akcje charytatywne.

AP: Przyznam szczerze, że przy czytaniu ostatniej Pana książki moje przyspieszone bicie serca spowodował pożar domu, w którym była uwięziona dziewczynka i pies. Zastanawiałam się, czy on też przeżyje. Odetchnęłam z ulgą, gdy okazało się, że golden retriever jest już na zewnątrz. To w sumie element mało znaczący dla akcji, ale „uratował” Pan psa. Od razu nasunęło mi się pytanie: ma Pan swoich czworonożnych ulubieńców?

PJ: Oczywiście, bardzo lubię psy, sam mam trzy, a także całą menażerię innych zwierząt: alpaki, emu, kury, kaczki, ryby. W swoich powieściach przestrzegam zasady, że żadnemu zwierzęciu nie może stać się krzywda – tylko ludzie mogą ucierpieć.

AP: Pytaniem najczęściej zadawanym pisarzom jest chyba to dotyczące procesu pisania. Praktycznie każdy robi to inaczej, ma swoje ulubione miejsca, pory dnia lub tempo. Jak pisze Peter James?

PJ: Napisanie książki zajmuje mi około siedmiu miesięcy, tak długo powstaje pierwsza, robocza wersja. Kolejne cztery miesiące to edycja. Cokolwiek robię, staram się zapewnić sobie dość czasu, by przez 6 dni w tygodniu pisać 1000 słów. Najlepiej pracuje mi się popołudniami, ale czasami łamię tę regułę i siadam do pracy rano. Muszę sprawiedliwie podzielić czas pomiędzy pisanie powieści, odpowiadanie na maile, wywiady z innymi autorami, research i…spacery z psami.

AP: Nad jaką książką obecnie Pan pracuje? Czego możemy się spodziewać w najbliższym czasie?

PJ: Mam już gotowych ponad 100 stron 15. książki z Roy’em Grace’em, która ukaże się w maju przyszłego roku. Jesienią, a dokładnie 4 października, w Wielkiej Brytanii zostanie opublikowany „Niezbity dowód” („Absolute Proof”) – thriller, o którym wspominałem wcześniej, nad którym pracowałem od 1989 roku. W przyszłym roku premierę będzie miała sceniczna adaptacja „Domu na wzgórzu, mojej powieści grozy. Od stycznia przez cały rok sztukę będzie można oglądać na deskach kilku teatrów w Wielkiej Brytanii. A na jesień 2019 została zaplanowana premiera kontynuacji powieści „Dom na wzgórzu” – właśnie wprowadzam poprawki redakcyjne.

Agnieszka Pruska: Bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi i poświęcony mi czas!

Peter James: To ja dziękuję!

Oto linki do moich stron w Internecie:

Mój kanał na YouTube: www.peterjames.com/YouTube

Moja strona internetowa: www.peterjames.com

Facebook: http://www.facebook.com/peterjames.roygrace

Twitter: http://twitter.com/peterjamesuk

Instagram: https://instagram.com/peterjamesuk

Moje zwierzęta na Instagramie: https://instagram.com/peterjamesukpets

Moja strona w serwisie Amazon: http://www.amazon.com/Peter-James/e/B000APS7L4/ref=sr_tc_2_0?qid=1469738214&sr=8-2-ent

Agnieszka Pruska