tytuł: Nieodwracalnie
autor: Bartosz Szczygielski
wydawnictwo: Czwarta strona
liczba stron: 326
premiera: 23 sierpnia 2023
Ostatnie wpisy:
- Zaczynam od zrobienia listy najbardziej osobliwych cech każdego z bohaterów
- "Obok czytania kryminałów, moją wielką miłością jest prestidigitatorstwo"
- "Mam nadzieję, że „Przyjaciółka” spełni oczekiwania czytelników"
- Bez doświadczeń zawodowych w ogóle nie próbowałbym pisać powieści szpiegowskich
- Lubię wywrócić wszystko do góry nogami i zostawić czytelnika w stanie zaskoczenia!
- Kwestionariusz autora: Vincent V. Severski
- Nie zamierzam rezygnować z pisania o rzeczach dla mnie ważnych. Nawet za cenę hejtu.
- Pisze wyłącznie o tym, co dobrze zna!
- Najtrudniejsze do napisania są zawsze emocjonalne elementy historii
„»Nieodwracalnie« mnie zniszczyło, ale jego lektura może komuś pomóc”
wywiad z Bartoszem Szczygielskim
„Nieodwracalnie”, najnowsza powieść Bartosza Szczygielskiego, już w księgarniach. A w niej ogrom bólu i smutku, mający genezę w życiu prywatnym autora. O terapeutycznym wymiarze tej książki, sztuce kompromisu i o tym, co jest nieodwracalne, z pisarzem rozmawiała Paulina Stoparek.Paulina Stoparek: Czytałam niemal wszystkie woje książki
skierowane do dorosłego czytelnika. Po lekturze powieści
„Nieodwracalnie”, także jej posłowia, odnoszę wrażenie, że
to dotychczas najważniejsza Twoja książka. Mylę się?
Bartosz Szczygielski: Nie, masz absolutną rację. Wiem, że pewnie każdy pisarz o swojej nowej książce powiedziałby to samo, czyli że jest tą najważniejszą i najlepszą itd. Dla mnie „Nieodwracalnie” było poniekąd terapią, którą będę przechodził jeszcze latami. Podjąłem się tutaj tematu odebrania sobie życia, który dotknął mnie i moją rodzinę osobiście. Wydarzyło się to, kiedy miałem już część książki napisaną i postanowiłem ją dokończyć, obdarzając głównego bohatera uczuciami, które będą mi towarzyszyły jeszcze długo. „Nieodwracalnie” to w dalszym ciągu thriller, choć w warstwie psychologicznej zdecydowanie bliższy temu, co ja odczuwam, niż mojemu wyobrażeniu, co czują bohaterowie.
P.S.: Smutek pomaga w pisaniu?
B.S.: Mi w pisaniu pomaga tylko zbliżający się deadline. Szczerze, to nie wiem czy smutek pomaga w pisaniu. Byłem w miejscu, gdzie nie mogłem zasiąść do klawiatury przez długie tygodnie, ponieważ kiedy tylko próbowałem pisać, rozpadałem się na kawałki. Finalnie ten smutek dał mi trochę motywacji, by coś zrobić, ale nie jest to coś, co chciałbym powtórzyć. „Nieodwracalnie” mnie zniszczyło, ale jego lektura może komuś pomóc.
P.S.: Co poza śmiercią jest według siebie nieodwracalne?
B.S.: Wiele rzeczy, które robimy innym ludziom. Czasem wystarczy słowo lub zdanie, które sprawi, że np. stracimy czyjeś zaufanie. Niektórych rzeczy nie da się wybaczyć czy zapomnieć, a one potrafią niszczyć ludzi. Mówiąc bardziej filozoficznie, to wszystko jest nieodwracalne, ponieważ już się wydarzyło. Możemy tylko niwelować tego skutki lub zmierzyć się z konsekwencjami.
P.S.: W Twojej najnowszej powieści zawarty jest ogrom bólu, zarówno fizycznego, jak i psychicznego. Nie miałeś obaw, że z taką jego ilością napiszesz książkę… hm… nieprzeczytalną?
B.S.: Nie myślałem o tym podczas pisania. Wiedziałem, że „Nieodwracalnie” ma być thrillerem, w którym jest i zbrodnia i tajemnica. Warstwa psychologiczna to istotny, ale dalej dodatek, który z tego co już czytałem, nie zniechęca odbiorców. Książka ponoć „czyta się sama”.
P.S.: Właśnie, jak czytelnicy? Jak ją przyjęli? Są już jakieś sensowne informacje zwrotne?
B.S.: Tak, dostaje już pierwsze i to bardzo pochlebne opinie. Dostałem też jednak coś znacznie dla mnie ważniejszego. Jedna z czytelniczek zaufała mi na tyle, że podzieliła się ze mną swoją historią i już wiem, że ta książka faktycznie może komuś pomóc. Chciałbym, żeby pomogła jak największej liczbie osób.
P.S.: Zdarzyło Ci się czytać książkę, która miała w sobie tyle bólu i powodowała takie przygnębienie, że nie dałeś rady jej dokończyć?
B.S.: Nie, ból i smutek, wbrew temu co wmawiają nam social media, to element życia. Trzeba się z nim zmierzyć, by wyjść z tego zwycięsko.
P.S.: Wróćmy do „Nieodwracalnie”. W powieści narracja filtrowana jest przez dwoje bohaterów, policjantkę Celinę i Adama, który przylatuje do Polski po otrzymaniu listu, który okazuje się swoistym wezwaniem zza grobu. Które fragmenty, żeńskie czy męskie, pisało Ci się lepiej?
B.S.: Adam był trudniejszy ze względu na to, że poniekąd był „mną”. Po napisaniu jednej ze scen nie mogłem usiąść do klawiatury przez kilka dni. Celina to twarda zawodniczka i zawsze lepiej pisze mi się postaci kobiece. Mogę pokazywać wtedy, jak wiele dobrego potrafią zdziałać, jeżeli znajdą w sobie siłę.
P.S.: Silne postaci kobiece to jedna z wizytówek Twojej prozy, która to wizytówka jest obecna także w „Nieodwracalnie”. Celina jest osobą zdecydowaną, energiczną, działającą. Adam, choć też podejmuje decyzje, sprawia wrażenie znacznie słabszej od policjantki jednostki. Z kolei w jednym z poprzednich wywiadów powiedziałeś, że kobiety są lepsze od mężczyzn. Mam wrażenie, że pisząc, oddajesz im swoisty hołd. Słusznie myślę?
B.S.: Dalej podtrzymuje swoje zdanie. Adam jest wycofany z wielu powodów, ale faktycznie to Celina jest tutaj siłą sprawczą, bo taka jest jej praca. Uważam, że dalej za mało mamy prawdziwie silnych kobiecych postaci. Nie przerysowanych do granic możliwości, ale takich jak kobiety, które spotykamy na swojej drodze. Silne na swój własny, prawdziwy sposób.
P.S.: Takie postrzeganie płci pięknej pomaga dogadywać się w małżeństwie? Ustępować, gdy pojawia się konflikt? Krzesać w sobie więcej empatii dla partnerki?
B.S.: Jeżeli ktoś nie potrafi iść na kompromisy i zawsze musi stawiać na swoim, to nie powinien w ogóle wiązać się z kimkolwiek. Każdy ma prawo do własnego zdania i ma go bronić. Oczywiście nie za wszelką cenę, ale sztuka kompromisu jest czymś, czego można i powinno się nauczyć. To bardzo pomaga w życiu.
P.S.: Pytam o to także z tego powodu, że w powieści „Nieodwracalnie”, zresztą nie tylko w niej, świetnie oddajesz związkowe klimaty, codzienność w partnerstwie, niedoskonałości kobiety i mężczyzny, którzy zdecydowali się na wspólne życie. Dużo czerpiesz w tym temacie z własnego życia?
B.S.: Myślę, że nie więcej niż inni pisarze. Jesteśmy obserwatorami życia i kradniemy zachowania z domów czy ulicy. To nasza forma pokazania rzeczywistości takiej, jaką my ją widzimy. Nie zawsze są to miłe widoki, ale o wiele lepiej czyta się książki, w których potrafimy odnaleźć pierwiastek prawdziwego świata i tego, co sami znamy, niż te oparte na fikcji. Owszem, można powtarzać w kółko te same banały i klisze, ale ja tak nie potrafię. Czasem zdarza się, że czytelnicy zwracają mi uwagę na to, że taka i taka postać nie mogłaby się tak zachować, bo to zbyt stereotypowe. Tylko że jeżeli dana postać się u mnie w jakiś sposób zachowuje, mam podstawy, by tak napisać. Ludzie są różni i choć wszyscy chcemy myśleć, że jesteśmy wyjątkowi, to w którymś momencie życia dociera do nas, że nie tak bardzo, jak sądziliśmy.
P.S. Doświadczenie robi swoje. Gdybym poprosiła, żebyś porównał „Nieodwracalnie” z „Aortą”, swoją debiutancką powieścią z 2016 roku… jakie myśli przychodzą Ci do głowy?
B.S.: Wrzuć na luz. „Aorta” powstała bez umowy i nie miałem żadnej pewności, że w ogóle zostanie wydana. Teraz wiecznie wisi nade mną presja, że każda książka ma być lepsza od poprzedniej. Uczę się z tym walczyć, ale idzie mi powoli.
P.S.: Podrążmy jeszcze temat doświadczenia. Jesteś absolwentem szkoły kreatywnego pisania Maszyna do Pisania. Czy po latach nadal stosujesz prawidła tam poznane, czy jednak zwyciężają nabyte przez ten czas pisarskie naleciałości?
B.S.: Jasne, niektóre rzeczy się nie zmieniają. Warto wypracować sobie pewien rytm pracy, uporządkować niektóre rzeczy tak, by praca stawała się łatwiejsza, a nie wręcz przeciwnie. I jasne, dalej robię wszystko na ostatnią chwilę, ale nikt nie może być przecież idealny.
P.S.: Nad czym obecnie pracujesz?
B.S.: Silna kobieca postać i rzeczywistość, której nie chcielibyśmy być uczestnikami. Klasyczny Szczygielski.
P.S.: Dzięki za rozmowę. Jak zwykle była to czysta przyjemność. :)