#

"Pomysły zawsze podsuwa mi wyobraźnia."

wywiad z B.A. Paris

Czy znalazła przepis na bestseller, skąd czerpie pomysły na swoje powieści i co sprawiło, że zaczęła pisać? Przeczytajcie wywiad z autorką "Dylematu", a dowiecie się też, co zachwyca B.A. Paris, kiedy przyjeżdża do Polski.

Ewa Suchoń: Na polskim rynku ukazała się właśnie pani czwarta powieść – „Dylemat”. Czwarta książka – czwarty bestseller. Można przypuszczać, że jest pani w posiadaniu tajemnych receptur na tworzenie książek, które od razu lądują na szczytach rankingów czytelniczych. Skąd czerpie pani pomysły na swoje powieści?

B.A. Paris: Pomysły zawsze podsuwa mi wyobraźnia. Myślę o czymś, co mogłoby mi się przydarzyć – oczywiście o czymś strasznym! – i wykorzystuję to, co przyjdzie mi do głowy, aby wykreować nową opowieść.

E.S.: Zdradziła pani, że „Dylemat” to książka, która jest bardzo bliska pani sercu, że to historia, którą bardzo pani chciała opowiedzieć. Czy do jej powstania przyczyniły się prawdziwe wydarzenia? Czy może jest tylko i wyłącznie efektem rozważań, jakie codziennie towarzyszą każdemu z nas?

B.A.P.: Nie, nie, „Dylemat” nie jest oparty na prawdziwej historii – na szczęście, jak sądzę. Ale chyba każdy z nas zna taką sytuację – z sobie tylko znanych powodów ukrywa bolesną prawdę przed bliskimi. Tak się dzieje choćby wtedy, gdy umiera dziadek lub babcia, a rodzice nie mówią o tym dziecku, które właśnie przygotowuje się do trudnego egzaminu… Albo kiedy któreś z małżonków traci pracę i zataja to przed tym drugim… Ja chciałam pójść o krok dalej, zadając sobie pytanie, jak daleko można się posunąć, by dać ukochanej osobie kilka chwil szczęścia, zatajając przed nią prawdę o najtragiczniejszym wydarzeniu, jakie można sobie wyobrazić.

E.S.: Wróćmy do początków. Co sprawiło, że zaczęła pani pisać?

B.A.P.: Po raz pierwszy zabrałam się za pisanie powieści jakieś dziesięć lat temu. Zawsze o tym myślałam, ale byłam zbyt zajęta wychowywaniem pięciu córek, by skoncentrować się na poważnie na czymś innym. Kiedy tylko zdałam sobie sprawę, że dziewczynki zaczynają się usamodzielniać i nie potrzebują już tak bardzo mojej opieki, poczułam, że wreszcie mogę pomyśleć o zrobieniu czegoś wyłącznie dla siebie – i od razu trafiłam z tym wyborem w dziesiątkę!

E.S.: Jak pisanie wpłynęło na pani życie? Czy była to totalna rewolucja i teraz wszystko „kręci” się wokół, czy wręcz odwrotnie – przebiegło to spokojnie i pisanie w naturalny sposób wtopiło się w inne pani obowiązki? Jak rodzina zareagowała na takie zmiany?

B.A.P.: O, to była dość nieoczekiwana decyzja i gwałtowna zmiana w moim życiu – jedna z córek zachęciła mnie do wzięcia udziału w konkursie literackim. Nie zdobyłam wtedy nagrody, ale też nie porzuciłam pisania. Wręcz przeciwnie, poczułam, że nie mogę już bez niego żyć. Po prostu nie mogłam przestać pisać. Rodzina nie miała wyboru: jednego dnia byłam żoną, matka i nauczycielką, a następnego – powieściopisarką!

E.S.: Od momentu debiutu nie minęły jeszcze cztery lata. W tym czasie napisała pani trzy kolejne książki. Domyślam się, że takie tempo pisania wymaga od twórcy sporej samodyscypliny. Jak wygląda pani typowy dzień pracy?

B.A.P.: Uwielbiam proces twórczy, jakim jest pisanie – gdyby świat był idealny, pisałabym codziennie. Niestety, oprócz zobowiązań wobec mojego agenta i czytelników mam też inne. Zwykle zaczynam więc pisać zaraz po przebudzeniu i pracuję nad tekstem tak długo, jak się da (sześć, osiem godzin), potem zajmuję się domem i sprawunkami, a wieczorem znów wracam do pisania – trzeba mnie zaganiać do łóżka, bo zupełnie tracę poczucie czasu i prawie w ogóle nie czuję zmęczenia.

E.S.: Każda z pani książek to intryga przemyślana od początku do końca. Jak pani przygotowuje się do pisania? Wśród pisarzy dominują dwie grupy – jedni działają według dopracowanego do najmniejszego szczegółu planu, inni mają w głowie tylko ogólny zarys historii. Jak wygląda to u pani?

B.A.P.: Siadając do pisania powieści nie mam żadnego planu. Mam ogólną koncepcję, zarys całości, ale wyłącznie w mojej głowie. Poza tym absolutnie żadnych notatek, szkiców, konspektów…

E.S.: Często spotyka się stwierdzenie, że zapytać pisarza o jego ulubioną powieść to jakby zapytać matkę, które dziecko kocha bardziej, a które mniej. Zapytam więc inaczej – która z powieści lub scen kosztowała panią najwięcej wysiłku? Czy którejś towarzyszyły jakieś szczególne emocje?

B.A.P.: Chyba najbardziej wyjątkowy związek łączy mnie z „Dylematem”. Niestety, silna więź emocjonalna nie przekłada się na łatwość pisania – jak dotąd to właśnie przy tej książce napracowałam się najbardziej.

E.S.: Nie jestem odosobniona w opinii, że każda z pani książek to gotowy materiał na scenariusz filmowy. Czy coś wiadomo pani o takich planach? Przyznam, że niezwykle rzadko oglądam ekranizacje książek, wolę zachować swój obraz bohaterów i wydarzeń. Gdyby jednak nakręcono film na podstawie mojej powieści, byłabym pewnie jednym z pierwszych widzów.

B.A.P.: Prawa do ekranizacji „Za zamkniętymi drzwiami” zostały kupione, lecz niestety, nie wiem, kiedy zaczną się prace nad produkcją. Być może coś się wyjaśni w drugiej połowie roku. To niezwykle emocjonujące i jestem bardzo ciekawa rezultatu, ale nie oczekuję zbyt wiele. Jeśli więc ten projekt zakończy się pomyślnie, będzie to dla mnie prawdziwy powód do dumy.

E.S.: Pani książki wpisują się w bardzo lubiany i popularny obecnie gatunek domestic noir. Dlaczego ludzie tak kochają thrillery?

B.A.P.: Pewnie dlatego, że lubią czytać o czymś diametralnie odmiennym od ich zwykłego codziennego życia. Poza tym uwielbiają się bać, siedząc w bezpiecznych domach w wygodnych fotelach, z filiżanką herbaty.

E.S.: Wiemy już, że pracuje pani nad piątą książką. Czy będzie to kolejny thriller psychologiczny, czy może – jak w przypadku „Dylematu” – zaskoczy nas pani zmianą gatunku? Zdradzi pani polskim czytelnikom, o czym ona będzie?

B.A.P.: Moja kolejna powieść będzie rasowym thrillerem psychologicznym. To historia kobiety, która przeprowadza się do Londynu ze swoim partnerem i dowiaduje się, że w domu, który właśnie kupiła, dwa lata wcześniej popełniono okrutną zbrodnię.

E.S.: Wychowywała się pani w Wielkiej Brytanii, a następnie przeprowadziła do Francji. Po latach pani wróciła. Co skłoniło panią do takiej zmiany? W czasach globalizacji życie w obu krajach pewnie niewiele się różni. Czy może się mylę?

B.A.P.: Zdecydowałam się na powrót do Anglii, żeby być bliżej starzejących się rodziców. Mój ojciec ma już 96 lat, a mama 89, więc chciałam spędzać z nimi trochę więcej czasu. We Francji wciąż mieszkają dwie nasze córki, mamy tam też sporo przyjaciół, więc często wracamy z mężem na kontynent. Jesteśmy więc trochę w rozkroku, ale nic się nie da na to poradzić, ponieważ więzy rodzinne i towarzyskie łączą nas równie mocno z obydwoma krajami.

E.S.: Rozmawiamy w trudnym dla wszystkich czasie pandemii, a każdy z nas – w mniejszym lub większym stopniu – zostaje dotknięty jej skutkami. Koronawirus to temat, który zdominował media i nie sposób od niego uciec. Wszyscy żyjemy nadzieją, że świat w miarę szybko się z tym upora... Sądzi pani, że – jako ludzie – bardzo się zmienimy? Że to czas na przemyślenie wielu spraw, przewartościowanie swojego życia?

B.A.P.: Och, nasze życie z pewnością się zmieni, niemożliwe, żeby było inaczej. Pandemia nie może nie pozostawić po sobie śladu. Każdy z nas powinien zastanowić się nad przewartościowaniem swojego życia i zacząć doceniać to, co ma i co jest naprawdę w życiu ważne.

E.S.: Pięć rzeczy, których nie wiemy o B.A. Paris to..?

B.A.P.: Nic nie przychodzi mi do głowy… Czytelnicy wiedzą o mnie właściwie wszystko.

E.S.: Dotychczas kilkukrotnie odwiedziła pani Polskę. Podoba się pani u nas? Coś szczególnie panią urzekło? A może jest szansa na jakiś polski wątek w kolejnych pani książkach?

B.A.P.: Kocham Polskę i bardzo sobie cenię polskich czytelników, którzy zawsze bardzo serdecznie mnie przyjmują. Polska jest piękna – podziwiam zwłaszcza wasze budowle sakralne – bo jednak jest coś, czego o mnie nie wiecie: kocham kościoły, szczególnie te stare. Może kiedyś w którejś z książek znajdzie się scena rozgrywająca się w jednej z pięknych polskich świątyń.

E.S.: Dziękuję za rozmowę i życzę dalszych sukcesów!


O KSIĄŻCE

NASZA RECENZJA

FRAGMENT DO CZYTANIA



Ewa Suchoń – nałogowa czytelniczka, która uwielbia swoją pasją zarażać innych. Miłośniczka mrocznych kryminalnych i thrillerowych klimatów. Życiowa optymistka. Zakochana w swoich rodzinnych Beskidach. Pasjonatka fotografowania i smakoszka kawy.