#

Ludziom z gór

wywiad z Allie Reynolds

„Znów nadeszła ta pora roku. Czas, gdy lodowiec oddaje ciała. Potężna masa lodu jest jak zamarznięta rzeka, która płynie zbyt wolno, by ludzkie oko dostrzegło jej ruch. Nowe i dawne ofiary spotykają się w jej szklistych odmętach. Niektóre wypływają na górze, inne na czole lodowca i nie wiadomo, kto będzie następny.” Pisarka opowiada o swojej debiutanckiej powieści i o „ludziach gór”, a także zdradza swoje plany literackie.


Agnieszka Pruska: „Rozgrywka”, powieść, którą właśnie dostaje do rąk polski czytelnik, jest twoją powieścią debiutancką. Jak czułaś się, gdy zobaczyłaś ją na półkach w księgarniach?

Allie Reynolds: To niesamowite uczucie − choć ją widzę, wciąż nie dowierzam własnym oczom. Wciąż zdaje mi się, że to sen, a kiedy się obudzę, wszystko zniknie.

AP: Znalezienie wydawcy, w każdym razie w Polsce, nie jest sprawą łatwą. Jak to było w twoim przypadku?

AR: Mój agent w Londynie przesłał tekst „Rozgrywki” wszystkim brytyjskim wydawcom. Już następnego dnia otrzymaliśmy pierwszą ofertę. Agent poradził mi jednak, żebym ją odrzuciła, ponieważ zaczęli się pojawiać inni zainteresowani. Książka trafiła na gorącą aukcję dziesięciu wydawców. To marzenie każdego pisarza! Aukcja trwała dwa tygodnie. W tym czasie moją powieść sprzedawano wydawcom na całym świecie − w USA, Francji, Niemczech, Włoszech i innych krajach.

AP: Co sprawiło, że zdecydowałaś się na fabułę, w której bohaterowie trafiają do odizolowanego od świata miejsca? I dlaczego twój wybór padł na Alpy?

AR: Przyszedł mi do głowy pomysł na opowieść, w której grupa byłych przyjaciół zostaje uwięziona w odosobnionym miejscu. Żadne z nich nie wie, komu może zaufać, i wszyscy zaczynają mieć wątpliwości co do tego, czy naprawdę dobrze znają swoich przyjaciół.

W wysokich górach człowiek jest naprawdę daleko od reszty cywilizacji. Pogoda może zmienić się błyskawicznie i zostawić go na pastwę żywiołów i łaskę tych, którzy mu towarzyszą.

AP: Powieść dedykowałaś „Mojej mamie i mojemu tacie. Ludziom z gór”. Czy ty też czujesz się „człowiekiem gór”?

AR: Och nie! Moi rodzice byli zapalonymi alpinistami − nawet poznali się podczas górskiej wspinaczki − więc każde wakacje mojego dzieciństwa spędzaliśmy na pieszych wędrówkach. Miałam dość gór! Chciałem spędzać wakacje na plaży jak wszyscy moi przyjaciele. Kiedy miałam dziewięć lat, rodzice rozbudzili we mnie pasję do narciarstwa. Wkrótce przerzuciłam się na snowboard, który pokochałam jeszcze bardziej, chociaż nigdy nie przyzwyczaiłam się do mrozu. Gdy przestałam jeździć na snowboardzie, odkryłam surfing i tak − wreszcie − przeniosłem się na plażę. W górach zostawiłem kawałek serca, ale moim szczęśliwym miejscem jest ocean, w którym czuję się jak ryba w wodzie.

AP: Bardzo często impulsem do wybrania tematyki powieści jest prawdziwe wydarzenie. Czy ciebie też coś zainspirowało?

AR: Zainspirowała mnie wspaniała powieści Agathy Christie „I nie było już nikogo”. Stąd wzięła się ogólna koncepcja fabuły: grupa ludzi zaproszonych pod fałszywym pretekstem do odległego miejsca, którzy utknęli tam, wiedząc, że wśród nich jest zabójca. Nadałam jej jednak współczesny charakter: bohaterowie to młodzi snowboardziści uwięzieni w schronisku na lodowcu.

Inspirację stanowiły również góry same w sobie. Kiedy zaczęłam pisać, moją uwagę przykuł artykuł w prasie. Turyści wędrujący po górach w Szwajcarii natknęli się na rękę i dwa buty wystające z lodu. Ściągnięci przez nich ratownicy górscy odkryli ciało zaginionego wiele lat wcześniej turysty.

Jeśli ktoś zginie w górach, a zwłoki przysypie śnieg, nigdy nie można mieć pewności, czy jego śmierć była następstwem wypadku, czy czegoś bardziej złowrogiego. Gdy ktoś zaginie w górach, można zakładać, że ciało jest gdzieś pod śniegiem, ale nie mamy pewności, czy w ogóle tam jest. Może nigdy go tam nie było… Ten makabryczny obraz ciał wyłaniających się z lodu i ukrytych pod warstwami śniegu stworzył zalążek mojej historii. Jedno jest pewne: w górach łatwo zniknąć.

Góry pokryte śniegiem wyglądają tak pięknie, że nie zawsze zdajemy sobie sprawę, jak mogą być niebezpieczne. Zrobiłam mały research na temat masywu Mont Blanc we francuskich Alpach, gdzie mieszkałem pewnej zimy, i byłam zaszokowana, gdy dowiedziałem się, że obecnie w lodzie w tym regionie uwięzionych jest sto sześćdziesiąt ciał ludzi, którzy na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat, wspinając się, spadli w szczeliny lub zostali przysypani przez lawiny!

AP: Wielu pisarzy przyznaje, że ich bohaterowie mają swoje pierwowzory. Czy u ciebie jest podobnie? Jeżeli tak, to może ktoś się rozpoznał?

AR: Milla, główna bohaterka „Rozgrywki”, jest bardzo podobna do mnie − zdeterminowana chłopczyca, której pasją i całym życiem jest sport − tylko jest ode mnie bardziej ambitna i mocniej nastawiona na współzawodnictwo. Dwie inne postacie wzorowałam początkowo na znanych snowboardzistach − oglądałam wywiady z nimi na YouTubie − ale w trakcie pisania ci bohaterowie oddalili się od pierwowzorów i zaczęli żyć własnym życiem. Pozostali to wyłącznie wytwory mojej wyobraźni.

AP: Twoi bohaterowie to byli snowboardziści i czytając opisy zawodów, treningów lub akrobacji, miałam wrażenie, że piszesz o czymś, co dobrze znasz. Czy to, co opisałaś, znasz z doświadczenia?

AR: Dwadzieścia lat temu byłam snowboardzistką freestylerką, startowałam w konkurencji halfpipe. Załapałam się nawet do pierwszej dziesiątki w Wielkiej Brytanii.

Bohaterowie „Rozgrywki”, zwłaszcza postacie kobiece, są zaciekłymi rywalkami, które marzą o sukcesie za wszelką cenę. Z radością mogę powiedzieć, że snowboardziści, których spotkałam w prawdziwym życiu, byli bardzo przyjaźni i wzajemnie się wspierali. Ale przecież gdyby byli tacy w powieści, wyszłaby z tego okropnie nudna historia!

Styl życia i treningi, które opisuję w książce, oparte są na moim własnym doświadczeniu. Chciałam uchwycić, jak sportowcy (szczególnie ci uprawiający dyscypliny ekstremalne) żyją i cierpią z powodu sportu, a także pokazać ryzyko i niebezpieczeństwa, którym muszą sprostać.

AP: Co dla ciebie jest najważniejsze w powieści: ludzie, zagadka czy klimat?

AR: Wszystkie te elementy! Dla mnie niezwykle ważne jest też miejsce. Uwielbiam odtwarzać atmosferę konkretnego otoczenia, pogody i sytuacji. Ale myślę, że jeśli sama zagadka nie jest interesująca, czytelnicy szybko porzucą lekturę. Motywacją, by czytać dalej, jest poznanie rozwiązania zagadki. Czytelnicy chcą znać odpowiedź, co tak naprawdę się wydarzyło i kto za tym stoi.

AP: Praca pisarza to nie tylko pisanie, ale także tworzenie koncepcji i research. Jak dużo czasu poświęcasz na te dwie czynności?

AR: Spędziłem miesiąc na planowaniu i researchu i sześć miesięcy na samym pisaniu. Ponieważ pisałam o czymś, co dobrze znałam, zbieranie materiałów do książki nie zajęło mi zbyt wiele czasu. Przez dwadzieścia lat pracowałam nad inną powieścią, której akcja również osadzona jest w górach, i to doświadczenie pomogło mi gdy pracowałam nad „Rozgrywką”. Miałam z nią sporo szczęścia. Teraz, kiedy piszę następną książkę, planowanie i zgłębianie tematu zajmują całe miesiące!

AP: Jaka była reakcja twoich bliskich na wieść, że zaczynasz pisać powieść?

AR: Bardzo pozytywna. Wszyscy byli pod wielkim wrażeniem − trochę zdumieni, ale też podekscytowani, zwłaszcza mama! Większość jej przyjaciół to alpiniści, więc każdy z nich dostanie po egzemplarzu „Rozgrywki”!

AP: Jacy są twoi ulubieni pisarze?

AR: Jestem zagorzałą fanką Lee Childa! Uwielbiam jego prosty styl pisania: czysty i oszczędny, bezpretensjonalny i nie wypchany słowną watą, sama historia. Świetnie się to czyta, nie sposób się oderwać.

Oprócz niego czytam głównie książki pisane przez kobiety i wolę thrillery − dość przerażające, ale niezbyt krwawe czy brutalne. Lubię powieści klimatyczne z wyrazistym miejscem akcji, zwłaszcza te osadzone w niebezpiecznym, złowrogim środowisku naturalnym, jak góry, lasy czy plaże. Uwielbiam australijską pisarkę Jane Harper, amerykańskie autorki Karen Dionne i Ericę Ferencik oraz Brytyjki – Ruth Ware, C.L. Taylor i Clare Mackintosh.

AP: Czy możesz zdradzić czytelnikom swoje najbliższe plany literackie?

AR: Tak. Pracuję nad kolejnym thrillerem, którego akcja rozgrywa się na odludnej plaży w Australii, gdzie teraz mieszkam.

AP: Dziękuję za rozmowę.



O KSIĄŻCE

NASZA RECENZJA

FRAGMENT DO CZYTANIA


Agnieszka Pruska

Agnieszka Pruska – od ćwierćwiecza gdańszczanka, nie pracująca w zawodzie nauczycielka, autorka dwóch serii powieści kryminalnych: policyjnej z nadkomisarzem Uszkierem („Literat”, „Hobbysta”, „Żeglarz”, „Spadkobierca) i komediowej z dwoma nauczycielkami w roli głównej ("Zwłoki powinny być martwe i „Wakacje z Trupami”). Nałogowa czytelniczka, posiadaczka czarnego pasa w aikido, cierpi na permanentny brak czasu, lubi bliższe i dalsze podróże.