#

Historie "Spisane krwią"

wywiad z Peterem Jamesem

W trzecim odcinku serialu dokumentalnego "Spisane krwią" CBS Reality Simon Toyne pojedzie na południe Yorkshire, by porozmawiać z twórcą powieści kryminalnych i thrillerów - Peterem Jamesem, na temat sprawy „gwałciciela-zbieracza butów” z Rotherham ( emisja 8.10.2017). Pisarz dla Zbrodni w Bibliotece opowiada o swojej pracy, książkach i literackich planach.

Niedawno wystąpiłeś w serialu dokumentalnym Spisane krwią (premiera na antenie CBS Reality w niedzielę, 24 września o 22:00), w którym opowiadałeś o sprawie gwałciciela z Rotherham, która zainspirowała Cię do napisania wielokrotnie nagradzanej powieści „Już nie żyjesz”. Dlaczego wybrałeś akurat tę sprawę kryminalną jako podstawę do fabuły swojej książki, która część tej historii najbardziej cię zafascynowała?

PJ: To było tak naprawdę jak przeczucie, intuicja – nie umiem dokładnie tego opisać, ale kiedy usłyszałem o tej sprawie, po prostu wiedziałem, że oto mam podstawę dla swojej nowej powieści: mężczyzna, który w latach 1983-86 gwałcił kobiety, które nosiły szpilki, wiązał je i zabierał im buty, został złapany po latach przez policję, która odkryła w jego biurze 126 par damskich butów – każda para została troskliwie opakowana w celofan i przewiązana niebieską wstążką…
Najciekawsza dla mnie była wizyta w miejscu pracy Jamesa Lloyda – prawdziwego gwałciciela, który właśnie tam pracował i dam dokonał części swoich zbrodni – do tamtego momentu widziałem jedynie na fotografiach.


Do napisania powieści Już nie żyjesz zainspirowała Cię prawdziwa historia – czy jest to dla Ciebie regułą? Co zazwyczaj jest dla Ciebie momentem początkowym dla pisania powieści – twój własny pomysł czy historia z prawdziwego życia, którą uważasz za intrygującą?

PJ: Czasem czerpię inspirację z prawdziwych zdarzeń, ale równie często zdarza się, że zaczynam pisać powieść pod wpływem osoby, jaką spotykam, albo pomysłu, który po prostu przychodzi mi do głowy. Zawsze jednak, kiedy to prawdziwa historia jest dla mnie bodźcem do rozpoczęcia pisania, to stanowi ona jedynie punkt zaczepienia, podstawę, na której konstruuję postaci, fabułę i wątki. Zawartość każdej z moich książek to efekt wielomiesięcznej pracy badawczej, prowadzonej w celu zrozumienia pracy policji, a także funkcjonowania zarówno złoczyńców, jak i ich ofiar – wszystko po to, by wiernie oddać te aspekty rzeczywistości.


"Peter James - autor, który regularnie uczestniczy jako obserwator w pracy policji hrabstwa Sussex w rodzinnym Brighton. Bierze także udział w oględzinach miejsc zbrodni, sekcjach zwłok oraz przesłuchaniach przestępców. Interesuje go model psychologiczny przestępcy i uczestniczy w licznych międzynarodowych konferencjach kryminologicznych. Z tego powodu w jego książkach można się doszukać wielu dynamicznych fabuł, realistycznych bohaterów, i przede wszystkim rzetelnego podejścia do pracy policji (zaczerpnięte z Wikipedii)" . Co możesz o sobie dodać, żeby dać się lepiej poznać polskim czytelnikom?

PJ: Wielu moich czytelników może nie wiedzieć, jak wiele wysiłku wkładam w research do moich powieści. Na jego potrzeby zostałem pogrzebany w trumnie, zatopiony w vanie w lokalnym porcie, pracowałem też jako śmieciarz i towarzyszyłem straży pożarnej, wbiegając nawet do płonącego budynku. W kwestii researchu jestem niezwykle pedantyczny.


Czy zamiłowanie do kryminalnych historii oraz taka dokładność we współpracy z policją nie skusiła cię do przekwalifikowania na np. detektywa śledczego lub profilera i zasilenia szeregów policji?

PJ: Teraz, kiedy wiem już tyle na temat pracy w policji, to myślę, że gdybym mógł się cofnąć w czasie, to wybrałbym pracę śledczego – choć nie wiem, czy wystarczyłoby mi odwagi. Niemal każdy z policjantów, z którymi miałem szansę rozmawiać, doświadczył sytuacji, w której mógł stracić życie.


Czy praca tak blisko policji i spraw kryminalnych wiązała się dla ciebie z niebezpieczeństwem?

PJ: Tak, jak najbardziej! Moje przygotowania do książki obejmują w dużej mierze spotkania z przestępcami i wielokrotnie byłem w sytuacji, w której byłem narażony na niebezpieczeństwo. Pewnego rodzaju byłem na patrolu w nieco niebezpiecznej okolicy wraz z młodym sierżanem i świeżo zarekrutowaną funkcjonariuszką – młodą Hinduską. Było około godziny 22:00, kiedy zobaczyliśmy grupkę dziesięciu młodych ludzi, przechodzących obok nas machając otwartymi butelkami i puszkami z alkoholem.Niesienie otwartego alkoholu na ulicach Brighton i Howe jest przestępstwem, więc moi towarzysze zatrzymali samochód i z niego wysiedli. Podążyłem za nimi i stanąłem w pewnej odległości, mając na sobie fluorescencyjną kamizelkę z napisem „obserwator Policji” i notatnik w dłoni. Policjanci rozpoczęli rozmowę z grupą młodzieży. Część z nich była wyraźnie pijana – byli agresywni, grozili policjantom i rzucali rasistowskie obelgi pod adresem hinduskiej funkcjonariuszki. Sierżant poprosił przez policyjne radio o wsparcie, ale jego dotarcie mogło zająć nawet 20 minut. Kiedy członkowie grupy zaczęli zbliżać się do funkcjonariuszy – niektórzy z nich wyciągali noże – zacząłem się zastanawiać, czy lepiej byłoby schować się w samochodzie, czy uciekać gdzie pieprz rośnie. Wiedziałem jednak, że jeśli chcę zachować resztki szacunku do siebie, to muszę spróbować pomóc dwójce policjantów. Kiedy byłem młody, chodziłem na zajęcia boksu, więc nie jestem zupełnie bezbronny. Wtedy przywódca grupy podszedł do mnie, dźgnął mnie palcem i spytał, kim jestem. Sierżant odpowiedział błyskawicznie: on jest z FBI!” Efekt był niesamowity – grupa wycofała się I zrobiła się całkiem potulna – spokojnie oddali zarówno swoją broń, jak i alkohol!
Często zastanawiam się nad tym, jaka jest różnica pomiędzy nami, a takimi ludźmi. Co nas powstrzymuje przed robieniem tego, co oni - albo inaczej: co skłania ich do popełniania takich czynów? Czy są jakby inaczej zaprogramowani? A może po prostu zostali wychowani w środowisku, które ich nieodwracalnie skrzywdziło? A może nie ma pomiędzy nami żadnej różnicy I każdy z nas mógłby w którymś punkcie życia stać się taki, jak ci ludzie? Jak wtedy byśmy się czuli? Czy bylibyśmy w stanie po prostu żyć dalej, robiąc straszne rzeczy, mimo naszego sumienia…?


Zdradzisz, jaką sprawę będzie teraz rozwiązywał detektyw Roy Grace?

PJ: Najnowsza książka z Royem Grace’em, którą właśnie piszę (tom 14.), będzie opowiadać o następującej sprawie: mężczyzna zabiera swojego 14-letniego syna na mecz piłki nożnej w Brighton. Na miejscu ojciec spotyka swojego kolegę po fachu, z którym wchodzi w pogawędkę – po jakimś czasie dociera do niego, że syn znikł. Wkrótce później mężczyzna dostaje wiadomość z żądaniem okupu: jego syn został porwany.


W swojej ostatniej książce "Ludzie doskonali" to już nie tylko kryminalna historia ale wręcz traktat o moralności współczesnego człowieka - zmieniłeś krąg swoich zainteresowań? Po lekturze nasuwają się niemal pytania egzystencjalne o naturę ludzką, boską i granicę, którą człowiek zaczyna przekraczać.

PJ: Nie powiedziałbym, że nagle zmieniłem krąg swoich zainteresowań – od zawsze głęboko fascynowała mnie natura ludzka oraz pytanie o to, co tak naprawdę czyni nas ludźmi. Powodem dla którego decyduję się na pisanie kryminałów z Royem Grace’em jest to, że w ten sposób mogę badać ludzką psychikę – podejrzewam, że nikt nie wie więcej o ludziach, niż policjant pracujący w zawodzie od 30 lat. Jednakże faktycznie istnieją pewne kwestie, których nie da się rozwinąć w odpowiedni sposób w ramach powieści kryminalnej, w której to zawsze policjant jest centalną postacią. „Ludzie doskonali” to książka, w której pozbyłem się takiego ograniczenia – tak samo jak wcześniej w „Domu na wzgórzu”. W podobny sposób skonstruowana została także książka, która w Wielkiej Brytanii ukaże się w listopadzie tego roku pt. „Absolute Proof”.


Dziękuję za rozmowę

Jola Remiszewska