#

Nieślubny syn inspektora Colombo

wywiad z Błażejem Przygodzkim

ZwB Pana cykl z komisarzem Niedźwieckim w roli głównej ma już dwie odsłony. Zanim przejdziemy do drugiej, czyli „Niech strawi cię płomień”, chętnie byśmy posłuchali o tym, jak "powstawał" ten komisarz. Kiedy i dlaczego zdecydował się Pan na takiego bohatera? Jakiś impuls?

Błażej Przygodzki Komisarz Niedźwiecki powstawał z przekory. Większość współczesnych bohaterów kryminałów to ludzie z problemami, mroczną przeszłością, demonami dnia dzisiejszego. Niedźwiecki jest zwyczajny, a jego charakterystyka, drobiazgi i dziwactwa bliskie każdemu człowiekowi. Lubi słodycze, jest roztrzepany, nie zna się na modzie, jeździ chińskim skuterem, trochę boi się swojej pięknej żony. Ludzie, którzy go lekceważą, robią błąd. Mój komisarz to taki trochę nieślubny syn inspektora Colombo.

ZwB No właśnie, nie pije, nie łajdaczy się… Dlaczego zdecydował się Pan na taką kreację bohatera, który – jakby nie było – ma być centralnym punktem przyciągającym czytelników do powieści?

Błażej Przygodzki Nie chciałem, żeby postać głównego bohatera przytłoczyła akcję. Niedźwiecki ma być sympatycznym przewodnikiem po historii, którą opowiadam. Detektywem starej daty, który rozwiązuje zagadki za pomocą szarych komórek. W świecie powieści, seriali i filmów była już cała masa rozwiedzionych, zapijaczonych detektywów z „zafajdanym” CV. Funduję wódkę temu, kto w dzisiejszych czasach stworzy taką postać, nie nawiązując do jakiegoś utartego wzorca.

ZwB Zapytałam o tę zwykłość bohatera trochę przekornie, dlatego że mam poczucie, iż prawdziwymi pierwszoplanowymi bohaterami Pana powieści są przestępcy. Ich emocje, motywacje, sposoby myślenia. Mam rację?

Błażej Przygodzki Uderzę w banał, mówiąc, że zło jest dużo bardziej atrakcyjne od dobra. Dlatego w charakterystyce czarnych bohaterów można znacznie mocniej poszaleć. Szukam przestępców kreatywnych, nietuzinkowych, barwnych w swej mrocznej naturze. Takich, którzy wywołują emocje. Kibicujesz im albo ich nie nienawidzisz.

ZwB A którą z tych złych postaci było najtrudniej napisać i dlaczego?

Błażej Przygodzki Chcę, żeby wszyscy bohaterstwie moich książek byli wielowymiarowi. Tak jak w życiu. Nikt nie jest do cna zepsuty ani bezgranicznie dobry. Czarny charakter, który jest przeżarty złem do szpiku kości, w pewnym momencie robi się nudny i przewidywalny. Jednak najtrudniej stworzyć postać, którą czytelnik powinien polubić. Taki bohater musi być po prostu prawdziwy. Jeśli czytelnik wyczuje w jego postępowaniu fałsz – straci do niego szacunek.

ZwB A jak Pan sądzi, jako autor kryminałów, powieści bądź co bądź zasadzających się na znajomości natury człowieka, jakie motywacje najbardziej kierują nas ku przestępstwu? Które z literackiego punktu widzenia wydają się Panu najbardziej interesujące?

Błażej Przygodzki Przestępstwo to czyn kwalifikowany prawnie. Ktoś, kto decyduje się je popełnić, zawsze prędzej czy później musi zrobić jakiś bilans zysków i strat. Czy opłacało się komuś rozkwasić nos i pójść za to do więzienia? Albo ukraść milion dolarów i nigdy nie zostać złapanym? Mnie fascynuje moralność „praworządnej” klasy średniej. Ludzi, którzy awansują w pracy, myją swoje nowe ople na parkingach, zapisują dzieci na angielski i rytmikę. Nigdy nie widzieli prokuratora na oczy, ale mają za kołnierzem całą masę drobnych występków i zwyczajnych świństw. Wynosili jedzenie z baru ze szwedzkim stołem, zarysowali czyjś samochód pod sklepem i zwiali albo nie przyznali się, że szef przelał dwa razy wynagrodzenie. Czy mają w sobie gen przestępcy? Czy prostu boją się więzienia, dlatego stać ich tylko na drobne występki?

ZwB W powieści „Niech strawi cię płomień” rysuje Pan sieć relacji między poszczególnymi osobami zmierzającymi ku złym decyzjom i rozwiązaniom. Ma Pan poczucie, że w realnym świecie tak jest, że to splot okoliczności każe nam postępować źle? Że mamy na to mały wpływ? A może jednak inaczej Pan to widzi?

Błażej Przygodzki Trudno mówić o swojej naturze, nie będąc wystawianym na ekstremalne próby. Druga wojna światowa najlepiej pokazuje, co może siedzieć w ludziach.

ZwB Niejako dla przeciwwagi i dla komisarza, i dla tej złej strony mocy pojawia się postać pewnego policjanta ze Scotland Yardu. Prawdę mówiąc, jest on przekomiczny…

Błażej Przygodzki Mam pogodną naturę i chętnie całą książkę napisałbym w tym stylu. Wiem jednak, że byłoby to trudne do zniesienia dla czytelnika. Dlatego postanowiłem trochę przeszarżować tylko przy jednej z postaci. Inspektor Kolasa to nowoczesny menadżer w policji. Jak każdy dyletant jest przekonany o swojej wyjątkowości. Myślę jednak, że „wykwintnego” sir Henry’go Kolasę można polubić.

ZwB Wielokroć wypowiadał się Pan na temat Wrocławia jako miejsca akcji swoich powieści. Ja mam poczucie, że – w przeciwieństwie do wielu miejskich kryminałów – miasto u Pana jednak nie staje się ważnym bohaterem. Czy akcja tych książek może się dziać gdziekolwiek? Czy miasto ma znaczenie?

Błażej Przygodzki Jestem wrocławianinem, więc rzeczą dla mnie naturalną jest umieszczenie akcji w tym mieście. Nie przywiązuję jednak wielkiej wagi do szczegółów topograficznych. Skupiam się na emocjach, które niesie ze sobą mieszkanie w tak niesamowitym miejscu. Podczas pisania pierwszej książki powiesiłem sobie mapę miasta w pokoju, ale zdjąłem, bo uznałem, że mnie rozprasza.

ZwB Czy już wiadomo, kiedy będzie kolejna powieść i czego będzie dotyczyła?

Błażej Przygodzki Jak Bóg da, to za rok – jak mawiał mój dziadek. Wrócę trochę do korzeni i będzie to kryminał dziejący się w środowisku medycznym. Śledztwo oczywiście poprowadzi komisarz Niedźwiecki. Chciałbym stworzyć serię o tym detektywie, a seria według mnie to minimum trzy książki. Mam w planie też napisanie z Wojtkiem Miłoszewskim Teatru Telewizji. Oczywiście sztuka będzie kryminalna :-)

ZwB To świetnie informacje. Bardzo dziękuję za rozmowę.

Jolanta Świetlikowska