#

Człowiek, który umarł

wywiad z Antti Tuomainen

„Śmierć nadchodzi tylko raz w życiu, uprzytamniam sobie, i może należało bardziej w nią inwestować.”

Agnieszka Pruska: Twoja powieść „Uzdrowiciel” została nominowana do nagrody Złotego Klucza i uznana za najlepszą fińską powieścią kryminalną. Czy ty także cenisz ją najbardziej spośród tych, które napisałeś? A może masz inną ulubioną?

Antti Tuomainen: Nie chcę, żeby zabrzmiało to jak przechwałka, ale szczerze mówiąc, jestem dumny ze wszystkich ośmiu powieści, których jestem autorem. Każda z nich jest inna i każda ma dla mnie wyjątkowe znaczenie. Gdybym jednak musiał wybrać jedną, to byłby nią „Człowiek, który umarł”. Ta książka stała się punktem zwrotnym w mojej karierze. Wcześniej napisałem pięć bardzo mrocznych powieści kryminalnych, ale czułem, że czegoś w nich brakowało – jakiegoś wyjątkowego, odautorskiego elementu. Uświadomiłem sobie, że tym czymś jest humor, a konkretnie czarny humor. Dlatego „Człowiek, który umarł” okazał się dla mnie w pewnym sensie nowym początkiem. W tej konwencji powstały już trzy książki – oprócz „Człowieka, który umarł” jest jeszcze „Palm Beach w Finlandii” (Palm Beach Finland) i „Mała Syberia” (Little Siberia) – wszystkie okraszone solidną dawką czarnego humoru, a ja z przyjemnością pracuję nad czwartą.

AP: Twoje powieści publikowane są w niemal trzydziestu krajach. Jak ci się współpracuje z zagranicznymi wydawcami?

AT: Bardzo mnie cieszy, że moje książki są wydawane poza Finlandią. To niesamowite, że czytają je ludzie z tak wielu krajów i że ukazują się w tylu językach. To już cała społeczność czytelników, ale też wydawców – profesjonalistów i pasjonatów książek. Mam do nich naprawdę wielkie szczęście.

AP: Na samym początku „Człowieka, który umarł” zastrzegasz, że fakty medyczne zostały potraktowane w tej książce z artystyczną dowolnością, dzięki czemu stworzyłeś niezwykłego bohatera, który jeszcze żyje, choć właściwie jest już jedną nogą w grobie. Kim jest Jaakko Kaunismaa? Co mu się przydarzyło? I skąd wziął się pomysł, żeby ofiara przestępstwa prowadziła śledztwo w swojej sprawie?

AT: Chciałem spróbować czegoś innego. Wprowadzić do powieści kryminalnej element bardzo czarnego humoru. A humor, jak wiadomo, to śmiertelnie poważna sprawa. Dlatego w tej książce pojawią się też fundamentalne pytania dotyczące sensu istnienia. Jaakko, człowiek balansujący na krawędzi życia i śmierci, przyszedł mi do głowy od razu, kiedy tylko pomyślałem o nowej powieści.

AP: Kiedy Jaakko Kaunismaa dowiaduje się, że został otruty i nieuchronnie czeka go śmierć, otrząsnąwszy się z szoku, zaczyna działać – spokojnie, metodycznie, krok po kroku. Zamiast wpaść w panikę, skupia się na porządkowaniu swoich spraw osobistych i zawodowych – nie bacząc na pogarszający się stan zdrowia. Godzi się z losem i przygotowuje do odejścia. Czy w prawdziwym życiu istnieje jakiś pierwowzór tej postaci?

AT: Mam nadzieję, że Jaakko jest postacią uniwersalną, że tak naprawdę mógłby być każdym nas. Sądzę, że mój bohater zadaje sobie takie pytania, jakie wszyscy stawialibyśmy sobie w jego sytuacji: Kim jestem? Co tu robię? Co to wszystko oznacza? Po co żyjemy? I co oznacza dla nas śmierć (poza, oczywiście, kresem istnienia)? We mnie na pewno jest sporo z Jaakko. Uważam, że każdy powinien być tak pragmatyczny w sprawach życia i śmierci – jednocześnie nie rezygnując z filozoficznego podejścia do tych ważkich kwestii.

AP: Świadomość nadchodzącej śmierci, konieczność uporządkowania swojego życia i wszystkich spraw doczesnych, zanim nadejdzie koniec, nabranie dystansu do tego, na co nie mamy już wpływu – to główne motywy przewijające się w twojej powieści. Wydaje się, że niekiedy przyćmiewają one nawet wątek kryminalny. Poruszanie tak poważnych kwestii w rozrywkowej bądź co bądź lekturze, jaką jest kryminał, to dość spore ryzyko...

AT: Zrobiłem co w mojej mocy, żeby powagę i tragizm sytuacji, w jakiej znalazł się Jaakko, zbilansować z lekkością gatunku. Moim celem było napisanie świetnej historii, która wciągnie czytelnika bez reszty, ale też skłoni do myślenia. Mam nadzieję, że mi się to udało. Kwestia sensu istnienia, która powinna być ważna dla każdego z nas, w sytuacji, w jakiej znalazł się Jaakko, wydała mi się szczególnie istotna.

AP: Akcja „Człowieka, który umarł” rozgrywa się w małym miasteczku. Czy miejsce akcji ma dla ciebie, jako pisarza, znaczenie? Wolisz duże miasta czy pustkowia?

AT: Rzeczywiście, w tym przypadku znowu zdecydowałem się eksperyment. Akcja moich pięciu poprzednich powieści rozgrywała się w Helsinkach. Tym razem zdecydowałem się na małe miasteczko, bo tylko takie miejsce pasowało idealnie do nastroju i wydźwięku tej powieści. Wybrałem miejsce, które znam z dzieciństwa – spędzałem tam letnie wakacje.

AP: Już wcześniej zdarzyło ci się podejmować problem ochrony środowiska. W „Człowieku, który umarł” główny protagonista jest właścicielem firmyk zaopatrującej w grzyby japoński rynek. Grzyby są zbierane w lesie, w naturalnych warunkach, nie są konserwowane. To chyba nie przypadek, że znów wracasz do kwestii ochrony środowiska?

AT: Faktycznie, zagadnienia ekologiczne pojawiły się już w moich poprzednich książkach – choćby w „Uzdrawiaczu” czy w „Czarne jak moje serce”, które ukazały się w Polsce. Tym razem pojawienia się grzybów wymagała sama historia. I dzięki grzybom stała się bardziej wyjątkowa – można powiedzieć, że grzyby dodały jej smaku.

AP: Udało ci się idealnie zbalansować mroczny tragizm z absurdalnym humorem – to chyba fińska specjalność – wystarczy wspomnieć filmy Akiego Kaurismäkiego. Skąd w Finach taka skłonność do mieszania smutku z wesołością? Jak ty odnalazłeś się w tej konwencji?

AT: Uwielbiam czarny humor i absurd – idealnie odzwierciedlają moje podejście do życia. Tak to już jest, że komizm pojawia się zwykle nieoczekiwanie, wkrada się w życie w najmniej właściwych momentach. Wszystko, co straszne i trudne, może okazać się zabawne, jeśli tylko spojrzymy na to z innej perspektywy. My Finowie mamy skłonność do takiej zmiany kąta widzenia – no ale cóż nam pozostaje tu, na dalekiej ciemnej północy...

AP: Wspominaliśmy już o grzybach; czy zdarza ci się je przyrządzać w swojej kuchni?

AT: O tak! W Finlandii mamy sporo pysznych gatunków grzybów jadalnych. Jako chłopiec uwielbiałem chodzić z mamą do lasu na grzybobranie. Niestety, teraz kupuje je w sklepie. Ale jem zawsze z przyjemnością.

AP:Akcja „Człowieka, który umarł” rozgrywa się w upalne lato, choć twój kraj kojarzony jest zwykle z mroźną zimą. Pogoda was nie rozpieszcza.

My Finowie mamy stoicki stosunek do pogody. Nie komentujemy jej zbytnio, mówimy po prostu: „jest, jak jest”. To dzięki gorącemu latu atmosfera w tej książce jest tak duszna i gęsta – to dodaje powieści wyjątkowości. Ale takie lata się zdarzają – raz na dziesięć lat mniej więcej.

AP:.Zawsze ciekawi mnie, jaki stosunek mają pisarze do ekranizacji swoich powieści. Co sądzisz o filmowej wersji „Czarne jak moje serce”? Bierzesz udział w przygotowaniach do produkcji?

AT: Wiem, że film ma już gotowy scenariusz. Wybrano też reżysera. Trwa gromadzenie funduszy na realizację. Ja nie jestem zaangażowany w te działania. Ale tak to już jest – w momencie sprzedaży praw wszystko jest w rękach filmowców. Film to zupełnie inne medium i wiadomo, że ostateczny efekt może być bardzo daleki od oryginału, którym jest książka. Trzeba się z tym pogodzić. Tak przy okazji, już niedługo zostanie zekranizowany „Człowiek, który umarł” – mam nadzieję, że film zachowa ducha powieści i jestem naprawdę ciekaw rezultatu.

AP: Zwykle przed oddaniem gotowego tekstu wydawcy pisarze proszą o opinię kogoś z rodziny lub zaufanego przyjaciela. Kto jest twoim pierwszym czytelnikiem?

AT: Moja piękna i mądra żona. Jest wymarzonym pierwszym czytelnikiem i recenzentem. Zresztą ona jest doskonała pod każdym względem.

AP:.Nad czym pracujesz w tej chwili? Czego możemy spodziewać się po twojej kolejnej powieści?

AT: W Polsce w następnej kolejności ukaże się „Palm Beach w Finladii” (Palm Beach Finland). Będzie to czarna komedia kryminalna o marzeniach i aspiracjach, które wszyscy mamy, a także o tym, co dzieje się, kiedy zbyt obsesyjnie za nimi podążamy. Mam nadzieję, że po niej zostanie wydana „Mała Syberia” (Little Siberia). Teraz pracuję nad nową, czwartą już, książką, w której łączę wątek kryminalny z elementami czarnego humoru. Jej premiera planowana jest na wrzesień 2020 roku.

AP: A co robi Antti Tuomainen, kiedy nie pisze?

AT: Przez ostatnie lata sporo podróżowałem, promując swoje książki. Odwiedziłem między innymi Hong Kong i Meksyk, byłem w Rumunii i Kanadzie. Kiedy nie wyjeżdżam, korzystam z sauny. Tak często, jak to tylko możliwe.

Agnieszka Pruska: Dziękuję za rozmowę :)



Agnieszka Pruska – od ćwierćwiecza gdańszczanka, nie pracująca w zawodzie nauczycielka, autorka dwóch serii powieści kryminalnych: policyjnej z nadkomisarzem Uszkierem („Literat”, „Hobbysta”, „Żeglarz”, „Spadkobierca) i komediowej z dwoma nauczycielkami w roli głównej ("Zwłoki powinny być martwe i „Wakacje z Trupami”). Nałogowa czytelniczka, posiadaczka czarnego pasa w aikido, cierpi na permanentny brak czasu, lubi bliższe i dalsze podróże.