#

Życie ofiar pedofila

wywiad z C.L.Taylor

„Szybko piszę na ścianie: »Nazywam się Louise Wandsworth. Zostałam porwana. Mieszkamy w La Madeleine. Proszę, sprowadźcie pomoc«”.

Kim są ofiary pedofila? W jaki sposób wybiera je przestępca? Co powinno wzbudzić czujność opiekunów? Między innymi na te pytania odpowiada C.L. Taylor w najnowszym wywiadzie.

Agnieszka Pruska: Jesteś autorką nagradzanych thrillerów psychologicznych, tłumaczonych na wiele języków. Czy w tej chwili zajmujesz się już tylko pisaniem?

C.L. Taylor: Teraz już tak. Pierwsze dwie książki napisałam, pracując na pełen etat. Pisząc kolejne dwie, pracowałam już tylko cztery dni w tygodniu, ale przez resztę czasu zajmowałam się dzieckiem. W końcu zdałam sobie sprawę, że nie można mieć wszystkiego, więc zrezygnowałam z pracy zawodowej. To było w styczniu 2015 roku i od tej pory jestem pełnoetatową pisarką.

A.P.: Jesteś psychologiem, na pewno pomaga to w pracy. Czy dlatego wybrałaś taki gatunek powieści?

C.L.T.: Jestem co prawda psychologiem, ale tylko z wykształcenia. Do studiów psychologicznych skłoniło mnie zainteresowanie ludźmi – tym, jak myślą i jak się zachowują, dlaczego tak, a nie inaczej… Z tego samego powodu zdecydowałam się pisać książki. Pisarstwo wynika z fascynacji jednostką ludzką, a pisząc kryminały czy thrillery, staram się zrozumieć nie to, dlaczego ludzie popełniają zbrodnie, lecz w jaki sposób popełnione przestępstwa dotykają ich ofiary, jaki mają wpływ na ich życie i życie ich najbliższych, dlaczego wszystko zmieniają ….

A.P.: Poruszasz ważne tematy. Tu pedofilię, ale pisałaś na przykład o zaginięciu dziecka („Zaginiony”). W jaki sposób wybierasz tematy swoich powieści?

C.L.T.: To właściwie nie jest kwestia dokonywania świadomego wyboru. Pomysły same wpadają mi do głowy i nagle jeden z nich wydaje mi się bardziej interesujący od pozostałych; wart, by poświęcić mu całą uwagę. Czasami pomysły podsuwają mi media. Kilka lat temu w Wielkiej Brytanii głośna była sprawa nauczyciela, który uwiódł uczennicę i uciekł z nią do Francji. Zastanawiałam się, jak skończy się ta historia (bo przecież nie mogła skończyć się dobrze) i co by było, gdyby wiele lat później jego ofiara, dorosła już kobieta, dowiedziała się, że uwiódł inną dziewczynę. Co by czuła? I do czego by się posunęła, żeby spróbować go powstrzymać?

Moje wcześniejsze powieści, jak choćby „Zaginiony” (ang. The Missing), dotyczyły moich lęków – co by było, gdyby chłopak, z którym kiedyś się spotykałam – obsesyjnie zazdrosny – znów pojawił się w moim życiu („Gdzie się kończy cisza”, ang. The Accident), lub gdyby jedna z przyjaciółek nastawiła inną przeciwko mnie (The Lie), albo gdyby zaginął mój syn („Zaginiony”, ang. The Missing).

A.P.: „Zanim powróci strach” to powieść o zmaganiach dorosłej kobiety z traumatycznymi przeżyciami z dzieciństwa. Czy spotkałaś się osobiście z sytuacją, którą opisałaś?

C.L.T.: Mnóstwo dorosłych ludzi boryka się z traumatycznymi doświadczeniami z dzieciństwa. To smutne, że tak wiele osób było w młodym wieku wykorzystywanych seksualnie; sama mam przyjaciółkę, która doświadczyła przemocy ze strony rodziców, nie znam jednak nikogo, kto zostałby uwiedziony przez nauczyciela. Oparłam więc research na artykułach prasowych i dostępnych w sieci wspomnieniach osób, które tego doświadczyły.

A.P.: Bardzo ważnymi postaciami są dwie inne kobiety skrzywdzone przez tego samego mężczyznę: kolejna nastoletnia ofiara i jego była żona. Która z postaci tych trzech kobiet jest ci najbliższa?

C.L.T.: Postacią najmniej podobną do mnie jest prawdopodobnie Chloe, choć tak jak ona byłam nieśmiałą nastolatką (chociaż nie dlatego, że czułam się zaniedbywana przez rodziców). Chyba wszystkie nastoletnie dziewczyny, które nie są ładne albo popularne, cierpią z powodu niskiej samooceny. Lou i Wendy, każda na swój sposób, są bardzo odważne, i to jest na pewno cecha, której mi brakuje, zdarza się jednak, że podejmuję działanie gwałtownie, pod wpływem impulsu. Sądzę, że najbliższą mi postacią jest Wendy; jesteśmy zresztą w podobnym wieku i bardzo dobrze pracowało się nad tą postacią. Choć nie spodziewałam się, że będzie w niej aż tak dużo czarnego humoru. Z kolei Lou jest taką kobietą, jaką chciałabym być – imponuje mi, jak odważnie wkracza na drogę zemsty i jak konsekwentnie pragnie wziąć odwet na człowieku, który ją skrzywdził.

A.P.: Pedofil, którego opisujesz w „Zanim powróci strach”, jest bardzo zręcznym manipulantem i świetnym kłamcą, ale bohaterki powieści w pewnym momencie przestają mu wierzyć. Dzięki temu współdziałają i wszystkie uchodzą z życiem. Zastanawiałaś się, jak mogłyby wyglądać ich losy, gdyby choć jedna nie odkryła, z kim ma do czynienia?

C.L.T.: Oczywiście, że tak! To właśnie dlatego książka kończy się w taki sposób – sugeruje, jak mogły potoczyć się losy Lou i Chloe. Mike Hughes to rzeczywiście bardzo niebezpieczny człowiek i nie jest łatwo stawić mu opór.

A.P.: W „Zanim powróci strach” ofiarami pedofila są zakochane w nim nastolatki. Doskonale widzimy, jak duży jest wpływ tego mężczyzny na psychikę dziecka i jak łatwo nim manipulować. Wierzą mu jednak również dorośli i nic nie wywołuje u nich sygnału alarmowego. Co dla ciebie byłoby takim sygnałem?

C.L.T.: Bardzo dokładnie przyjrzałam się temu, jak pedofile polują na swoje ofiary. Okazuje się, że nie tylko manipulują dziećmi, ale również dorosłymi, ich rodzicami czy najbliższymi krewnymi. Ktoś taki jak powieściowy Mike, nauczyciel karate i filar społeczności, jest szanowany i ma mocną pozycję jako lider pewnej grupy, co daje mu pewność siebie i stanowi w jego przypadku bardzo niebezpieczną kombinację. Jako rodzic uważam, że policja powinna prześwietlać każdego dorosłego, który w pracy ma kontakty z dziećmi. Oczywiście czysta kartoteka świadczy tylko o tym, że potencjalny przestępca JESZCZE nie złamał prawa. Jestem bardzo czujna i jeśli chodzi o dzieci, właściwie wszystko budzi mój niepokój.

A.P.: Obie nastolatki miały problemy w domach, czuły się niekochane, nieakceptowane lub gorsze i chętnie zaprzyjaźniły się z kimś, kto je rozumie i wspiera. Były łatwiejszymi zdobyczami. Czy pisząc tę powieść, sprawdzałaś może statystyki mówiące o tym, kto najczęściej pada ofiarą pedofili? Czy w ogóle są takie zestawienia?

C.L.T.: Ze wszystkich artykułów na ten temat wynika, że pedofil wybiera na ofiary dzieci skrzywdzone lub nieszczęśliwe, a przez to szczególnie podatne na wpływy i manipulację. Mogą to być dzieci, które nie mają szczęśliwych domów, czują się samotne i odrzucone, mają o sobie niskie mniemanie. Pedofil szuka ofiary, która chce być kochana i rozumiana, a nie ma przyjaciół ani nikogo dorosłego, komu mogłaby zaufać lub się zwierzyć. Tylko czeka, żeby się zaprzyjaźnić, przypochlebić, sprawić, by dziecko poczuło się ważne i wyjątkowe. W ten sposób zaskarbia sobie jego zaufanie. Ta „wyjątkowa relacja” bywa jedynym związkiem uczuciowym, na jakie może liczyć dziecko. Dopiero kiedy oprawca wyrobi sobie mocną pozycję w życiu ofiary, wprowadza do związku wątek seksualny. To metodyczne działanie, które ma na celu osiągnięcie określonych korzyści dla sprawcy – i czasami całkowite przekreślenie życia ofiary.

A.P.: Mówiąc o ofiarach, często zapominamy, że nierzadko są nimi również członkowie rodziny przestępcy, którzy niejednokrotnie są postrzegani przez społeczeństwo jako współwinni zbrodni. Spytam cię jako psychologa: czy tacy ludzie otrzymują wsparcie psychologiczne?

C.L.T.: Od emerytowanego policjanta, z którym konsultuję się przy pisaniu książek, wiem, że do kontaktów z rodzinami takimi jak rodzina Chloe wyznaczani są specjalni funkcjonariusze, przeszkoleni w pracy z ofiarami tego typu przestępstw i ich najbliższymi; pomagają im także przygotować się na długofalowe następstwa bycia krzywdzonym i wykorzystywanym. Na pewno jednak jest to pomoc dość doraźna i zarówno ofiara, jak i jej rodzina powinni mieć możliwość stałej opieki psychologicznej, której niestety, nie zapewniają służby socjalne.

A.P.: Jako psychologowi na pewno łatwiej ci pisać o traumach związanych z dramatycznymi przejściami bohaterów. A jakie sceny sprawiają ci najwięcej problemów?

C.L.T.: Znaczna część mojej pracy dyplomowej koncentrowała się na zagadnieniach języka i pamięci, psychologii eksperymentalnej i niekonwencjonalnej oraz jej roli w walce z chorobą Alzheimera. Zresztą zajęcia z psychologii niekonwencjonalnej lubiłam najbardziej, zwłaszcza te, na których mówiono o zaburzeniach psychicznych i emocjonalnych. Tego rodzaju zaburzenia fascynują mnie najbardziej, dlatego też w moich powieściach pojawiają się bohaterowie cierpiący na różnego rodzaju lęki, amnezję dysocjacyjną, agorafobię, zespół stresu pourazowego. Dzięki dyplomowi z psychologii łatwiej mi o tym pisać i zrozumieć moich bohaterów. Kiedy jednak piszę o uwodzeniu nieletnich przez osobę dorosłą (jak w „Zanim powróci strach”) albo o żałobie (jak w przypadku „Teraz zaśniesz”), nie jest mi łatwo wejść w skórę opisywanych postaci. Niezwykle trudno jest przeżywać wraz z nimi wszystkie te nieznane mi skrajne emocje – to naprawdę wyczerpujące, i wcale nie staje się łatwiejsze z każdą kolejną książką.

A.P.: Piszesz nie tylko thrillery psychologiczne, ale również opowiadania. W której formie czujesz się lepiej?

C.L.T.: Zawsze uwielbiałam pisać opowiadania; pozwalały mi eksperymentować z różnymi gatunkami i to dzięki nim odnalazłam swój głos i styl jako pisarka. Nad opowiadaniami pracuje się szybko i niemal natychmiast można zobaczyć i ocenić owoc swojej pracy. I od razu przejść do kolejnego projektu. Napisanie opowiadania trwa tydzień, praca nad powieścią zabiera od czterech do sześciu miesięcy i oznacza całodniowe przykucie do biurka – jest monotonna i bardzo męcząca, fizycznie i psychicznie. Ale tylko w powieści na wykreowany świat można patrzeć z punktu widzenia kilku różnych postaci. Tylko tu można wprowadzać niespodziewane zwroty akcji i fundować bohaterom prawdziwy roller-coaster wydarzeń i emocji. Pisząc opowiadanie, musisz obrać jeden punkt widzenia i trzymać się go do samego końca, a jeśli naprawdę chcesz zaszaleć, możesz pozwolić sobie na jakiś jeden maleńki twist. No i napisanie powieści daję naprawdę ogromną satysfakcję – jej rozmiar jest wprost proporcjonalny do objętości książki – naprawdę.

A.P.: Na jedną z twoich powieści zostały kupione prawa do ekranizacji. Czy nie obawiasz się zbyt dużych zmian w stosunku do książki?

C.L.T.: To prawda, sprzedałam prawa do adaptacji „Teraz zaśniesz” na serial telewizyjny. Bardzo chciałabym, żeby scenarzyści pozostali wierni książkowemu oryginałowi, ale mam świadomość, że nie wszystko, co sprawdziło się na papierze, sprawdzi się na ekranie. Prawda jest taka, że kiedy podpisujesz umowę z firmą producencką, twoja historia staje się ich dzieckiem, możesz im jedynie zaufać i mieć nadzieje, że zrobią co w ich mocy, by zapewnić mu jak najlepszą przyszłość.

A.P.: Czy możesz już zdradzić czytelnikom, nad czym obecnie pracujesz?

C.L.T.: Właśnie szlifuję finalną wersję mojego drugiego thrillera dla młodzieży, książka będzie miała tytuł The Island (Wyspa). Pracuję też nad ósmym już thrillerem psychologicznym (dla dorosłych). To opowieść o kobiecie o imieniu Fran, która prowadzi śledztwo w sprawie tajemniczej śmierci siostry.

A.P.: Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę owocnej pracy nad kolejną powieścią.

C.L.T.: Ja również dziękuję, świetne pytania. Mam nadzieję że moja następna książka również ci się spodoba!



O KSIĄŻCE

NASZA RECENZJA


Agnieszka Pruska

Agnieszka Pruska – od ćwierćwiecza gdańszczanka, nie pracująca w zawodzie nauczycielka, autorka dwóch serii powieści kryminalnych: policyjnej z nadkomisarzem Uszkierem („Literat”, „Hobbysta”, „Żeglarz”, „Spadkobierca) i komediowej z dwoma nauczycielkami w roli głównej ("Zwłoki powinny być martwe i „Wakacje z Trupami”). Nałogowa czytelniczka, posiadaczka czarnego pasa w aikido, cierpi na permanentny brak czasu, lubi bliższe i dalsze podróże.