#

"Zawsze uważałam, że najważniejszym narzędziem, jakim posługuje się pisarz, jest empatia."

wywiad z Karin Slaughter

​„Za kartonem pełnym korków po winie Callie znalazła cyfrową kamerę marki Canon. Buddy przykleił kabel zasilający w głębi półki, ale prądu nie było od wielu godzin, więc bateria padała i Callie nie miała pojęcia, czy kamera coś nagrywa. Była skierowana wprost na kanapę.”

O tym, kto, co i dlaczego nagrywał na kamerę dowiecie się podczas lektury „fałszywego świadka”, najnowszej powieści Karin Slaughter, a ja zapraszam na wywiad, który miałam przyjemność przeprowadzić z pisarką.


Agnieszka Pruska: Jestem właśnie po lekturze twojej najnowszej powieści, jak zwykle jest świetna. Masz już na swoim koncie tak wiele znakomitych książek, że na pewno jesteś przyzwyczajona, że czytelnicy cię chwalą. Powiedz, jaka pochwała zaskoczyła cię najbardziej?

Karin Slaughter: Serdecznie dziękuję. Zawsze bardzo doceniam wyrazy uznania, które otrzymuję od fanów z całego świata. Natomiast odpowiadając na pytanie – ogromną przyjemność sprawił mi fakt, że moją fanką jest Sarah Michelle Gellar. Ja sama jestem wielką fanką serialu „Buffy. Postrach wampirów”, więc poniekąd znalazłyśmy się „w kółku wzajemnej adoracji”.

AP: Nie mogę nie spytać o pandemię, która jest tłem części wydarzeń w „Fałszywym świadku”. Czy trudno było ci się zdecydować, żeby uczynić z niej jeden z elementów powieści?

KS: Rozmawiałam z wieloma autorami, gdy tylko rozpoczął się pierwszy lockdown w USA. Kręciłam filmy video, w których pytałam o ich doświadczenia w czasie lockdownu: Jak jest w miejscu, w którym się teraz znajdujesz? Co powoduje pandemia? Jak sobie z tym radzisz? Co czytasz? A ponieważ to była ta część roku, kiedy wszyscy myśleliśmy o pisaniu kolejnej książki, zawsze pytałam, czy zamierzają włączyć motyw pandemii do swoich powieści. Wszyscy odpowiedzieli „nie”, oprócz Michaela Connelly’ego. Więc po części dodało mi to otuchy, że jeśli Mike zamierza to zrobić, to nie będę jedyna. Nie twierdzę, że pozostali pisarze nie mieli właściwych powodów, by nie pisać o wirusie, zwłaszcza gdy sytuacja stała się dramatyczna i liczba ofiar śmiertelnych zaczęła wzrastać. Większość z nas pisze opowieści eskapistyczne – zarówno dla samych siebie, jak i dla czytelników. Odrzucenie realizmu to cicha umowa, jaką zawiera pisarz z czytelnikiem, więc rozumiem, dlaczego wielu autorów chce udawać, że pandemia nie ma miejsca. Ale ja stwierdziłam, że chciałabym uchwycić ten moment, którym żyjemy.

AP: Pandemia jest trudnym doświadczeniem dla większości ludzi. Czy opisy zachowań twoich bohaterów w obliczu Covida są wynikiem obserwacji bliskich ci osób?

KS: Tak, jak najbardziej. Pandemia uwydatniła wiele problemów, o których często piszę, takich jak seksizm, przemoc wobec kobiet, nierówne traktowanie w miejscu pracy, ogromna dysproporcja statusu społecznego mieszkańców USA. Leigh i Callie dały mi szansę, by realistycznie pokazać jaką różnicę stanowi posiadanie pieniędzy lub ich brak. Praca Leigh, jej koledzy i rodzina dbają o to, by pozostać w zdrowiu. Callie nie ma tego luksusu. Musi korzystać z publicznego transportu (a ten jest zupełnie inny w Atlancie (stan Georgia) niż w większości krajów europejskich) i musi „wychodzić do ludzi” bez odpowiedniej ochrony. Taką specyfikę ma jej styl życia - niebezpieczeństwo czyha na każdym rogu, a COVID jeszcze pogorszył sytuację.

AP: Początek opisywanej przez ciebie w „Fałszywym świadku” historii ma miejsce ponad dwadzieścia lat wcześniej. Jest to zabieg stosowany przez wielu pisarzy i pozwala obserwować, jaki wpływ na życie bohaterów miały wcześniejsze traumy. Jak myślisz, czy gdyby nie spotkanie Andrew Tenata, Callie mogłaby ocaleć? Czy była to już równia pochyła?

KS: Mogę z całą pewnością stwierdzić, że życie Callie byłoby zupełnie inne, gdyby nigdy nie spotkała na swej drodze Andrew Tenanta. Ale mogę też iść o krok dalej i powiedzieć, że zarówno Leigh, jak i Callie mogłyby mieć lepszy start w życie, gdyby ich matka nie była tak okropnym człowiekiem. W „Fałszywym świadku” przyglądam się uważnie traumie dziecięcej i jak daleko w dorosłe życie sięgają macki nadużyć w dzieciństwie. Wiemy, że trauma na wczesnym etapie życia może prowadzić do problemów ze zdrowiem, takich jak choroby serca czy cukrzyca typu 2, ale też predestynuje do lęków i niepokoju, uzależnień od narkotyków i alkoholu oraz nieumiejętności kontrolowania gniewu. Opowieść o Leigh i Callie, w swej istocie, stanowi studium tego, jak dorosłym udaje się – lub nie – przetrwać okropne wydarzenia z ich przeszłości.

AP: W twojej najnowszej powieści jedno z morderstw jest odpowiedzią na atak, przemoc, na gwałt. Czy rozmawiałaś kiedyś z osobami, które były w sytuacji bohaterek?

KS: Rozmawiałam z wieloma ofiarami gwałtu, przemocy domowej i brutalnych przestępstw na tle seksualnym. Mam w sobie ich historie za każdym razem, kiedy piszę na ten temat, bo nie chcę zapomnieć, że rzeczy, które opisuję, zdarzają się ludziom na całym świecie.

Jedna z pozytywnych rzeczy związanych z pisaniem thrillerów polega na tym, że kreuje się sytuacje, które nie przytrafiają się w realnym życiu i to daje satysfakcję. Buddy jest potworną osobą i wydaje mi się, spotkało go to, na co zasłużył. Czyli – gdyby na przykład Buddy został jakimś cudem aresztowany i sądzony za swoje zbrodnie, jego ofiary musiałyby się stawiać na przesłuchaniach i kolejnych terminach procesu sądowego, potem apelacji, on w końcu zmarłby ze starości, tymczasem jego ofiary miałyby zmarnowane całe życie. Jego śmierć w książce jest zdecydowanie bardziej zadowalającym rozwiązaniem i to mi odpowiada, bo w świecie rzeczywistym nie spotyka się takich satysfakcjonujących zakończeń.

AP: Tak jak w pozostałych powieściach, w „Fałszywym świadku” dużą uwagę poświęciłaś tłu społecznemu powieści. Ponieważ jedna z bohaterek jest narkomanką, czytelnik styka się z tym środowiskiem. Callie bierze najrozmaitszego rodzaju „prochy”. Czy wymagało to z twojej strony dodatkowych konsultacji?

KS: Zazwyczaj nie, bo już wcześniej wielokrotnie pisałam o różnych uzależnieniach. Ale w przypadku Callie konsultowałam się z weterynarzem i lekarzem, którzy pomogli mi trzymać się faktów. Przede wszystkim chciałam, aby czytelnik zrozumiał, że Callie jest fizycznie uzależniona. Jest też czynnik psychiczny, oczywiście, ale opioidy powodują, że mózg potrzebuje ich więcej i więcej. Powód, dla którego sięgasz po nie pierwszy raz znika, a zastępuje go fizyczna potrzeba – taka, która wręcz potrafi cię zabić, jeśli nie dostarczysz jej tego, czego wymaga. Sposób, w jaki próbujemy pomóc wyjść z nałogu osobom uzależnionym od opioidów w USA ponosi spektakularną klęskę. Ciągle próbujemy ich ukarać, podczas gdy ich mózgi uległy fizycznej transformacji, która ciągnie ich do brania. Tylko w zeszłym roku straciliśmy 100 tys. Amerykanów z powodu przedawkowania, większość z nich brała fentanyl. Pomyślcie o rodzinach i społecznościach, które uległy rozbiciu przez wszystkie te śmierci. To wstrząsające.

AP: Głównymi bohaterkami „Fałszywego świadka” są siostry. Tak inne, a jednocześnie tak podobne. Prawniczka i narkomanka. Obie, co w przypadku Callie może być zaskoczeniem, czujące odpowiedzialność za tę drugą. Którą z tych postaci było Ci trudniej wykreować?

KS: To nie tak, że którąś z nich było trudniej stworzyć niż tę drugą, ale raczej wyzwaniem było połączyć te postaci. Ponieważ są siostrami, mają cechy wspólne, jak – poczucie humoru i to szczególne, ironiczne spojrzenie na świat. Jednak podczas gdy Leigh jest dobrze wykształconą prawniczką, Callie wychowywała ulica. Ten fakt pomógł mi zdefiniować ich głosy, co jest bardzo ważne, gdy pisze się o dwóch osobowościach, które z powodu różnic nie mogą brzmieć zbyt podobnie. Nie mogą myśleć podobnie. Gdy opisywałam Leigh, patrzyłam na świat oczami w sposób, jaki bycie prawnikiem uczy patrzeć na świat, inaczej niż w przypadku Callie, która widzi świat z perspektywy narkomanki. W dużej mierze ich punkt widzenia jest zbieżny, ponieważ obie znają się na prawie, z tym że Leigh nie wykorzystuje swojej wiedzy do nielegalnych rzeczy. Jej podejście to trzymanie się jak najdalej od przestępstw i pomoc w uniewinnianiu klientów. Tymczasem Callie koncentruje się na tym, jak uniknąć kary za przestępstwa, których się sama dopuszcza. Obie są bardzo inteligentnymi kobietami, ale tylko jedna z nich używa swojej inteligencji zgodnie z regułami społecznymi.

AP: Główna męska postać w „Fałszywym świadku” to niebezpieczny psychopata. Czy myślenie w sposób, w jaki robi to tego pokroju bohater jest dla ciebie wyzwaniem?

KS: Zawsze uważałam, że najważniejszym narzędziem, jakim posługuje się pisarz, jest empatia. I nie chodzi mi o to, że odczuwam empatię w stosunku do złych ludzi, ale zawsze staram się zrozumieć, dlaczego robią to, co robią. Zawsze jest jakiś powód, a ten powód, dla mnie, stanowi rdzeń charakteru. Próbuję zrozumieć, dlaczego na pozór zwykły człowiek może stać się mordercą, gwałcicielem czy oprawcą. Co sprawia, że ma poczucie, iż może odrzucić społeczne zasady, a jego złość, potrzeba fizycznego „wyładowania się” i przemocy jest ważniejsza niż prawo do szczęścia innej osoby? Z tego miejsca staram się nakreślić postać jak najbardziej realistycznie. Jeśli zły charakter w książce jest przerysowany, cała książka się sypie. Efekt jest bardziej przerażający, jeśli wyobrazisz sobie taką złą osobę w twoim własnym życiu.

AP: Bardzo często poruszasz aktualne i istotne tematy. Czy wiesz, które z nich będziesz wykorzystać w najbliższej powieści, czy to wynika z rozwoju akcji?

KS: Istnieje konieczność utrzymania subtelnej równowagi między pisaniem o problemach społecznych a utrzymaniem szybkiego tempa thrillera. Ja przede wszystkim jestem autorką thrillerów i nie chcę zwalniać czy ingerować w rytm opowieści, by wyłuszczyć swoje poglądy. Nie chcę zdradzać wątków z mojej nowej książki, ale uwierzcie mi na słowo, że tematyka, z którą się w niej zmagam, będzie częścią (mam nadzieję) świetnej historii.

AP: Oprócz powieści piszesz również opowiadania. W której z tych form czujesz się lepiej?

Wolę dłuższe formaty od opowiadań. Można zanurzyć się głębiej w postaci i fabułę, to mniej ograniczające. Pod wieloma względami proces myślowy podczas tworzenia opowiadania przebiega tak samo, jak przy powieści, zatem jest to, z drugiej strony, lekcja pisania krótko i zwięźle – umiejętności, na których pisarz może jedynie skorzystać.

AP: Wielu autorów podczas pandemii pisze więcej niż przed nią. Czy zauważyłaś podobna tendencję u siebie?

Nie. Jeśli już, pisanie było teraz trudniejsze, bo sytuacja stale się zmieniała, a ja – włączając do powieści motyw pandemii, musiałam ciągle aktualizować tekst, by informacje dotyczące COVID były prawdziwe i wiarygodne. Do tego doszedł fakt, że z początku mój rząd postanowił kłamać na temat pandemii. W efekcie - w najbliższych kilku miesiącach liczba śmiertelnych ofiar sięgnie miliona. To porażająca strata. Mamy tysiące sierot COVID-owych, którym do końca życia będzie towarzyszyć trauma.

AP: W Polsce w tej chwili jest znacznie mniej spotkań z czytelnikami, niektóre odbywają się wirtualnie. Jak to jest w twoim przypadku?

KS: Mimo że jestem introwertyczką, brakuje mi podróży dookoła świata i spotkań z księgarzami i fanami, co generalnie uważam za przyjemną i satysfakcjonującą część mojej pracy. Szukając pozytywnych stron wirtualnych spotkań, z pewnością mogę wskazać fakt, że mogłam je odbyć w miejscach, w których realnie nigdy bym nie zawitała, bez względu na pandemię. Coś na osłodę obecnej sytuacji. Z pewnością jednak chciałabym odwiedzić ponownie Polskę po pandemii, to jeden z moich ulubionych krajów.

AP: Czym zajmuje się Karin Slaughter gdy nie pisze? Masz jakieś hobby?

KS: Zasadniczo – piszę cały czas. Zawsze mam jakieś pomysły w głowie. Zawsze też wyobrażam sobie sceny czy postaci, choć niektóre z tych historii nigdy nie zostaną zapisane. To moje własne, wewnętrzne opowiadania. Wiele lat temu, mój przyjaciel, który również jest pisarzem, powiedział, że jedyną różnicą między pisarzem a schizofrenikiem jest to, że nam za to płacą. Myślę, że coś w tym jest. Oczywiście nie chcę drwić ze schizofrenii, po prostu te wszystkie historie rezonują w mojej głowie bezustannie. To część procesu twórczego – w momencie, gdy siadam do pisania książki, już wiem, co napiszę, jak się potoczy akcja, a to wymaga solidnego główkowania. Większość czasu po prostu gapię się przez okno, ale tak naprawdę właśnie wtedy pracuję.

AP: Jakie są twoje najbliższe plany wydawnicze? Kiedy możemy spodziewać się kolejnej powieści?

Mam świetny pomysł na kolejną powieść (poza cyklem), którą planuję wydać w 2022 roku.

AP: Bardzo dziękuję za wywiad.