#

„Złodziej życia”. Recenzja powieści „Tekst” Dmitry Glukhovskyego

Pokaż mi swój telefon, a powiem Ci kim jesteś… Telefon komórkowy nie jest już dziś urządzeniem, który służy wyłącznie do dzwonienia. To dzięki niemu komunikujemy się z innymi ludźmi w sposób prostszy i mniej zobowiązujący: poprzez smsy, maile, komunikatory. Jakaż to wygoda! W smartfonie przechowujemy również zdjęcia, filmiki, to tam prowadzimy prywatną i służbową korespondencję, gromadzimy nasze wspomnienia i tajemnice. Praktycznie całe nasze życie powierzamy temu małemu, elektronicznemu gadżetowi. Estetycznie zapakowane w komórce z dyskiem twardym. Telefon staje się niepostrzeżenie zapasową kopią naszej świadomości i podświadomości. Naszą duszą. Naszym ja.

Czy kiedykolwiek zastanawiliśmy się nad tym, co by się stało, gdyby ktoś przejął naszą komórkę? Ilu rzeczy mógłby dowiedzieć się o naszym sekretnym życiu? Czy byłby skłonny przełamać cienką granicę intymności wchodząc z buciorami w inne życie? Po lekturze „Tekstu” Dmitry Glukhovskyego człowiek naprawdę może zacząć bać się własnego telefonu…

Nazwisko Glukhovsky kojarzy się Czytelnikom głównie z tematyką postapokaliptyczną. Autor zyskał sławę dzięki powieści "Metro 2033" oraz "Futu.re". „Tekst” jest jego pierwszą powieścią realistyczną. Akcja książki rozgrywa się we współczesnej Rosji. Głównym bohaterem jest młody Ilja, który dopiero co wyszedł z więzienia po siedmiu latach kary. Został niesłusznie skazany za posiadanie narkotyków, które mu podrzucono. Były skazaniec ma nadzieję, że po wyjściu z więzienia, jego życie wróci do normy. Z przykrością jednak odkrywa, że świata, który zostawił już nie ma. Matka zmarła tuż przed jego powrotem, natomiast dawna dziewczyna i bliski przyjaciel założyli swoje rodziny. Ilja nie ma już do czego ani do kogo wracać. Przez lata odsiadki pielęgnował urazę do funkcjonariusza, który go wówczas zatrzymał. Teraz pała żądzą zemsty za bezpowrotnie utracone młode lata. Obsesyjnie syci się myślą o odegraniu się i zniszczeniu życia tamtemu. I nadarza się ku temu okazja. Tragicznym zrządzeniem losu w jego ręce trafia smartfon należący do oficera służb Pietii Chazina. Gdy sytuacja wymyka się spod kontroli Ilja wpada na pomysł jak można ukryć zbrodniczy czyn. Zaczyna podszywać się pod mężczyznę, którego już nie ma. Przegląda osobiste wiadomości, zdjęcia, nagrania, czyta intymne maile od dziewczyny, od członków rodziny, dociera także do służbowych tajemnic, ciemnych sprawek tamtego. Początkowo powoduje nim głównie ciekawość jednak możliwości związane z techniką wciągają go coraz bardziej. Powoli zaciera się granica pomiędzy nim samym, a byłym właścicielem smartfona. Aż nadchodzi moment, gdy nie jest w stanie rozróżnić, ile jest w nim Ilji, a ile Pietii. Już nie odgrywa Chazina, on po prostu staje się nim. Tracąc przy tym siebie, bo nie da się pomieścić dwóch osób w jednym ciele, ani w jednym smartfonie. Po przybraniu nowej tożsamości główny bohater nadal brnie w kłamstwa. Los mu sprzyja. Nikt nie domyśla się prawdy. Do czasu. Jakie tajemnice kryją się w tym małym, zgrabnym urządzeniu? Czy kłamstwa Goruniewa zostaną w końcu odkryte?

Już sama okładka przyciąga uwagę. Pozornie prosta, z przewagą klasycznej czerni i bieli,wzbudza jednak uzasadniony niepokój. Z wszechobecnej cynobrowej otchłani wynurza się obraz ludzko-zwierzęcej twarzy, zdefragmentowany niczym pęknięte lustro. Obraz ten jest kompatybilny z rytmem opowieści, odzwierciedlając równocześnie rozdwojoną duszę bohatera.

Obok Ilji głównym bohaterem jest współczesna Rosja. Jej obraz jest godzien pożałowania, przykry, smutny i przygnębiający. Nielukrowany, rzeczywisty. To kraj niebezpieczny, a do tego na wskroś amoralny. Autor doskonale odmalował rosyjskie społeczeństwo jakożywy twór złożony w większości z biednych, upokarzanych ludzi, którzy próbują za wszelką cenę ślepo naśladować Zachód. Gdzie jak zaraza szerzą się alkoholizm, narkomania i demoralizacja. Z chirurgiczną precyzją pokazuje sposób funkcjonowania państwa. Otwarcie mówi o skorumpowanych urzędnikach, bezkarności organów państwowych, wszechobecnej milicji oraz układach i sądach, które zatwierdzają z góry ustalone wyroki. Mistrzowsko opisuje miejsca, ludzi, sytuacje. Nadaje to powieści specyficzny koloryt i smak, stając się również częścią historii, niemniej ważną niż losy głównego bohatera.

„Tekstu” nie da się się jednoznacznie zaszufladkować. Powieść po części stanowi kryminał, po części thriller, posiadając jednocześnie cechy dramatu. Dzięki temu uwidacznia się jeszcze bardziej jej wielopłaszczyznowość. Opowiada o czymś więcej niż tylko o przejęciu tożsamości za pomocą smartfona. Ale także o trudnej miłości i potrzebie bliskości, próbie naprawienia krzywd i woli przetrwania. Jest historią o zbrodni i karze, z pewnością inspirowanymklasycznym dziełem Fiodora Dostojewskiego. Niektórzy mogą także upierać się, iż cała fabuła to tylko sprytny sposób na przyciągnięcie czytelników, aby w ramach ciekawego thrillera pokazać światu prawdziwe oblicze Rosji.

„Tekst” to mocna, dojrzała proza. Glukhovsky w mistrzowski sposób operuje słowem nie bojąc się z jednej strony używać prostych zwrotów i dużej ilości wulgaryzmów, w tym żargonu więziennego i języka ulicy, z drugiej zaś rozwlekłych fragmentów refleksyjnych, co dla niektórych Czytelników może okazać się nieco męczące. Jednakże styl jakim się posługuje zawsze równie silnie oddziaływuje na wyobraźnię.

Dziwię się, że powieść nie została w Rosji dopisana do listy ksiąg zakazanych. Tym bardziej, że Autor nie kryje się ze swoimi poglądami na temat polityki swego kraju, oceniając ją nader krytycznie. Tę niecodzienną książkę warto polecić z wielu względów, choć nie jest łatwa w odbiorze. Jest historią smutną i przygnębiającą. Jednakże tematyka, styl, sposób prowadzenia narracji w połączeniu z problemami egzystencjalnymi oraz wątpliwościami moralnymi stawiają ją w jednym rzędzie z klasyczną literaturą rosyjską. Zaś refleksje i emocje pojawiające się zarówno podczas lektury, jak i długo po jej skończeniu stanowią o jej prawdziwej, literackiej wartości.

Piórem i pazurem – kryminalne recenzje Margoty Kott