#

"Tu się nie zabija" Anna Bińkowska

Najnowszy kryminał Wydawnictwa W.A.B. z cyklu "mroczna seria". Premiera już 14 czerwca 2017

Morderstwo w samym sercu zabytkowego kampusu?

Tego jeszcze nie było!

Życie sierżant Igi Mirskiej wkroczyło na zupełnie nowe tory. Po pięciu latach spędzonych w komendzie na Bielanach otrzymała przeniesienie do Komendy Stołecznej i to od razu do słynnego „Terroru”. Od teraz, ścigając niebezpiecznych zbrodniarzy, będzie musiała nie tylko wykazać się sprawnością i przenikliwością, ale także zmierzyć się z własnymi lękami. Nie ułatwi jej tego fakt, że komisarz Jacek Budryś wcale nie jest zachwycony nowym nabytkiem w swoim zespole...

Już w pierwszym dniu pracy przed sierżant Mirską stoi nie lada wyzwanie: śledztwo w sprawie zabójstwa Tadeusza Zawistowskiego, dyrektora Instytutu Archeologii. Uczelnia to nie miejsce na zabójstwo, jednak ciało znaleziono na kampusie Uniwersytetu Warszawskiego, a oględziny i rozmowy z pracownikami niezbicie wskazują na zawodowy motyw zbrodni. W pozornie spokojnym naukowym światku każdy ukrywa swoje ciemne sprawki, o których najwyraźniej wiedział tylko denat...

Debiut Anny Bińkowskiej to znakomity kryminał uniwersytecki, pełen wyrazistych postaci i napisany tak przekonująco, że po jego lekturze spacer Krakowskim Przedmieściem już nigdy nie będzie taki sam. Ale spokojnie, przy jego pisaniu nie ucierpiał żaden archeolog!



Anna Bińkowska (ur. 1987) – absolwentka archeologii na Uniwersytecie Warszawskim ze specjalizacją w zakresie tradycji antycznej w sztukach wizualnych. Dwukrotna laureatka ogólnopolskiego konkursu na opowiadanie kryminalne lub sensacyjne w ramach Międzynarodowego Festiwalu Kryminału, laureatka konkursów literackich „Złoczyńcy w uzdrowisku”oraz na opowiadanie kryminalne pod honorowym patronatem Komendanta Policji Stołecznej; finalistka konkursu „Kurs za recenzje”, zdobyła wyróżnienie na Mistrzowskim Kursie Krytyki Filmowej Studia Munka-SFP. Upodobanie do kryminałów ma prawdopodobnie w genach, po pradziadku policjancie.



Fragment:

– Uważasz, że jestem błahym powodem? – zawołała z oburzeniem, biorąc się pod boki.
– Kobieto, puchu marny! – zirytował się w końcu Jureczek, chwycił Majkę za ramiona i potrząsnął nią. – Ja ci radzę uważać na tego Matejkę! Żebyś nie skończyła tak jak dyrektor! I żeby nie było, że cię nie ostrzegałem! – Puścił zaskoczoną Majkę, odchrząknął, przyczesał palcami włosy i odstąpił na krok.
– Ty naprawdę jesteś wariatem – oznajmiła zdumiona Majka. – Może weź się lecz, co?
Jureczek obrzucił ją ostatnim spojrzeniem, poprawił kołnierzyk koszuli, odwrócił się i bez słowa pomaszerował w stronę uniwersyteckiej bramy i Krakowskiego Przedmieścia.
Nie to nie. On świata zbawiał nie będzie.
A już zwłaszcza świata, który wcale nie chce tego zbawienia.
Bo Jureczek miał dziwne przeświadczenie, że na jednym trupie się nie skończy.